Według policyjnych statystyk w sierpniu w Nowym Jorku nastąpił 166-procentowy wzrost liczby strzelanin i 47-procentowy zabójstw w porównaniu z tym samym miesiącem ub. roku.
Latem zawsze jest więcej brutalnych przestępstw, ale 2020 rok był w Nowym Jorku pod tym względem wyjątkowo ekstremalny. Tylko w sierpniu w odnotowano 242 strzelanin w porównaniu z 91 w zeszłym roku. Liczba zabójstw wzrosła z 36 do 53.
Od maja w mieście doszło do 791 strzelanin, co stanowi ponad 140-procentowy wzrost w porównaniu z tym samym okresem w 2019 roku. 180 morderstw między majem a sierpniem stanowi ponad 51-procentowy wzrost w porównaniu z tym samym okresem roku 2019.
Jak twierdzi nowojorska policja (NYPD), w sierpniu wśród osób, które zginęły w wyniku przemocy z użyciem broni, byli m.in. dozorca w kościele na Brooklynie, matka postrzelona w głowę przed szkołą w Bronksie oraz mężczyzna trafiony zbłąkaną kulą na Brooklynie podczas gry w piłkę ręczną.
W rezultacie przed przypadającym w pierwszy poniedziałek września Świętem Pracy liczba strzelanin przekroczyła 1000. Sprawia to, że choć do zakończenia roku pozostały jeszcze cztery miesiące, jest on już najgorszym pod względem przemocy z użyciem broni od 2015.
Władze obawiają się, że sytuacja może się pogorszyć w najbliższy weekend, podobnie jak to było 4 lipca, w Dniu Niepodległości, kiedy zarejestrowano w mieście dziesiątki strzelanin.
Pomimo wzrostu przemocy z użyciem broni, dane policyjne wskazują na znaczny spadek liczby aresztowań w ciągu lata. Jednocześnie gwałtownie wzrósł czas czekania zanim operator odbierze zgłoszenie pod telefon alarmowy 911.
Niektórzy ustawodawcy miejscy wezwali do zbadania, czy policjanci nie spowalniają pracy, w reakcji na ich krytykę i wezwania do okrojenia budżetu NYPD. Funkcjonariusze odpierają zarzuty. Twierdzą, że osłabiły ich cięcia budżetowe, fala przejść na emeryturę itp.
„Oczywiście w czerwcu nasi gliniarze byli bardzo zajęci protestami w całym mieście” – podkreślił w rozmowie z dziennikiem „amNY” najwyższy mundurowy funkcjonariusz NYPD Terence Monahan. Tym właśnie tłumaczył nasilenie strzelanin na obszarach, które pozostały niestrzeżone.
Jego zdaniem przemoc z użyciem broni palnej podsycały gangi. Wpływ miała na to też pandemia.
„Widzimy coraz większe tłumy stojące przed budynkami, setki ludzi, jeśli nie więcej, i wybuchają spory. (…) Wtedy ktoś wyciąga broń i zaczyna strzelać, a jedna strzelanina może pociągać za sobą następną lub następne, pięć lub sześć z powodu zemsty” – przekonywał Monahan.
W opinii burmistrza Nowego Jorku Billa de Blasio nie bez znaczenia były także rosnące bezrobocie, niezadowolenie z powodu kwarantanny, zamykanie lokali.
W sierpniu nastąpił w Nowym Jorku też wzrost innych poważnych przestępstw: napadów - o 4 proc., włamań - zwłaszcza do zamkniętych w związku z Covid-19 przedsiębiorstw – o 22 proc. Kradzież samochodów zwiększyła się o 68 proc.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
Reklama