W Portland w stanie Oregon na północnym zachodzie USA nie gasną antyrasistowskie protesty. W mieście rozlokowano służby federalne. Republikanie zarzucają demonstrującym przemoc, demokraci uważają, że funkcjonariusze przekraczają swoje uprawnienia.
Według lokalnych mediów w sobotę protesty odbywały się w Portland w kilku dzielnicach, wieczorem manifestujący zgromadzili się w centrum. To już 51. dzień demonstracji w tym mieście po zabiciu pod koniec maja przez policję w Minneapolis czarnoskórego George'a Floyda.
W trakcie manifestacji w Portland od czerwca dochodziło do starć protestujących ze służbami bezpieczeństwa oraz do niszczenia mienia. By ochronić budynki rządowe, w tym gmach sądu federalnego, prezydent Donald Trump zdecydował o rozlokowaniu w mieście sił federalnych. Niektóre specjalne jednostki ściągnięto aż spod granicy z Meksykiem.
W czwartek Portland odwiedził stojący na czele resortu bezpieczeństwa narodowego USA Chad Wolf. Protestujących nazwał "bezprawnymi anarchistami" i "pełnym przemocy tłumem". "Sąd federalny to symbol sprawiedliwości. Atakować go, to tak jak atakować Amerykę" - stwierdził.
Zgodnie z doniesieniami lokalnych mediów niektórzy przedstawiciele federalnych służb nie mają na sobie oznaczeń, a podczas aresztowań nie podają swojej tożsamości. Wobec demonstrantów używany jest gaz łzawiący i gumowa amunicja.
Działania służb spotykały się z krytyką przedstawicieli Partii Demokratycznej. Przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi nazwała w sobotę na Twitterze funkcjonariuszy "szturmowcami" i oskarżyła ich o "porwania" oraz "zadawanie ran w reakcji na (malowanie) graffiti".
Odpowiedział jej republikański senator Ted Cruz. "Policjanci to nie są szturmowcy. Aresztowania to nie porwania. Terroryści z Antify to nie demonstrujący" - napisał na swoim koncie na Twitterze.
Demokratów oskarżył o "cyniczną polityczną decyzję", polegającą na "opowiadaniu się za przestępcami próbującymi zniszczyć Amerykę". "To nie jest Faludża. To nie jest Bejrut. To jest Ameryka" - dodał.
Pod koniec maja w amerykańskich miastach wybuchła fala protestów wywołanych zabiciem przez policję czarnoskórego Floyda. W większości pokojowe demonstracje po zmierzchu niekiedy przeradzały się w zamieszki. W lipcu manifestacje znacznie osłabły; jednym z ich głównych haseł jest zaprzestanie finansowania policji.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)
Reklama