Bezrobocie w Stanach Zjednoczonych spadło w czerwcu do poziomu 11,1 proc. - wynika z danych Departamentu Pracy. To rezultat trwającego procesu stopniowego otwierania gospodarki.
Powrót na rynek pracy w czerwcu przewyższył oczekiwania ekspertów. Większość z nich szacowała, że pracę wznowi w tym miesiącu od 1 do 3 mln Amerykanów, a nie aż 4,8 mln, tak jak to ogłoszono w czwartek. Bezrobocie z poziomu 13,3 proc. w maju spadło w czerwcu do 11,1 proc.
Podobnie jak w maju lwia część czerwcowych powrotów na rynek związana jest z ponownym zatrudnianiem pracowników z sektora usług, w tym branży gastronomicznej. W trakcie lockdownu to oni jako pierwsi potracili pracę, a na jej wznowienie pozwala im stopniowe znoszenie ograniczeń.
Jednocześnie w USA zarysowuje się problem bezrobocia długoterminowego. Liczba Amerykanów, którzy stracili miejsca pracy na stałe, wzrosła w czerwcu o 588 tys. i wynosi w sumie 2,8 mln - podaje portal The Hill. Tych, którzy są bezrobotni od co najmniej 15 tygodni przybyło 825 tys., a tych, którzy pracy nie mają od ponad 27 tygodni, 227 tys.
Podane przez z Departamentu Pracy dane za sukces uznaje prezydent Donald Trump, który wielokrotnie mówił o tym, że Stany Zjednoczone zobaczą największe "odbicie gospodarcze" w historii.
"Przyjęliśmy agresywną strategię, by pokonać wirusa, ochronić najbardziej narażonych Amerykanów i równocześnie pozwolić tym mniej narażonym bezpiecznie powrócić do pracy" - powiedział na czwartkowej konferencji prasowej.
Ekonomiści studzą optymizm władz federalnych, obawiając się, że w powrocie na normalne tory amerykańskiej gospodarce przeszkodzi odnotowywany od drugiej połowy czerwca gwałtowny wzrost wykrywanych przypadków koronawirusa. Problem dotyczy szczególnie Arizony, Teksasu oraz Florydy. By ograniczyć rozwój epidemii, już co najmniej w 16 stanach wstrzymano lub cofnięto proces odmrażania gospodarki.
Joe Brusuelas, ekonomista z firmy audytowej RSM, którego cytuje portal The Hill, przewiduje, że od razu po raporcie dotyczącym czerwca zacznie się "szacowanie szkód na rynku pracy" spowodowanych "intensyfikacją epidemii" w ostatnich dwóch tygodniach.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)
Reklama