W najbliższym czasie nie dojdzie do popandemicznego baby boomu, należy raczej oczekiwać, że będzie się rodzić mniej dzieci – twierdzi profesor socjologii z Uniwersytetu Northwestern Christine Percheski.
„Jestem dość pewna, że będziemy obserwowali mniejszą liczbę urodzeń w ciągu 9-12 miesięcy” – powiedziała na antenie FOX32 profesor socjologii z Uniwersytetu Northwestern Christine Percheski. Wbrew wcześniejszym przewidywaniom mówiącym, że pandemia, a tym samym długie przebywanie w domach, doprowadzi do wyższej liczby narodzin, Percheski mówi, że równie ważne są inne czynniki. „Historia nauczyła nas, że recesja i zamieszki nie równają się większej liczbie dzieci” – mówi profesor. Pozostawanie w domu nie ma według niej prostego przełożenia na liczbę urodzeń ze względu na wysokie bezrobocie i niesprzyjające decyzjom o powiększeniu rodziny niepewne warunki ekonomiczne.
Wobec powyższego, prognoza profesor Percheski mówi o niższej liczbie urodzeń i rozwodach. „Ponieważ zdobycie prawnika jest kosztowne, założenie nowego, niezależnego gospodarstwa domowego jest kosztowne, nie należy spodziewać się rozwodów od razu. Spodziewajcie się, że przyjdą trochę później” – przewiduje profesor.
Christine Percheski jest socjologiem, profesorem Uniwersytetu Northwestern. W swojej pracy zajmuje się m.in. badaniami nad wpływem nierówności społecznych w Stanach Zjednoczonych na bieżące zmiany w życiu rodzinnym.
(kk)
Reklama