Odpowie za spowodowanie śmiertelnego wypadku na północnych przedmieściach
Był grudzień 1995 roku, kiedy 42-letni wówczas Marek Josko wracał z odwiedzin u znajomego na północnych przedmieściach. Spotkanie najwyraźniej było udane, gdyż poziom alkoholu we krwi Polaka przekraczał prawie dwukrotnie dozwolony w Illinois limit. Wracając do Chicago, zamiast na południowe, wjechał pod prąd na północne pasy autostrady i spowodował wypadek, w którym zginął młody mężczyzna, a inna osoba cudem ocalała. Długa ręka sprawiedliwości dosięgła go dopiero po 25 latach.
Mimo pandemii i wstrzymania lotów pasażerskich z Polską pod koniec zeszłego tygodnia doszła do skutku ekstradycja Polaka do Stanów Zjednoczonych. Marek Josko, który wylądował na lotnisku Midway w towarzystwie federalnych agentów US Marshals, poszukiwany był przez organy ścigania od 1995 roku. Właśnie wtedy Polak został oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku drogowego będąc pod wpływem alkoholu i zapadł się pod ziemię.
Po wylądowaniu Josko przekazany został funkcjonariuszom z biura szeryfa powiatu Lake, a w sobotę 27 czerwca, po blisko 25 latach od chwili wypadku, 66-latek doprowadzony został przed amerykański sąd. Sędzia powiatu Lake Elizabeth Rochford wyznaczyła dla niego kaucję w wysokości miliona dolarów. W środę Josko osadzony był w powiatowym więzieniu.
Sprawę Marka Josko śledziliśmy od początku lutego br., kiedy pojawiła się informacja o jego aresztowaniu przez przemyskich policjantów. 66-latek został zatrzymany w domu w Sieniawie w powiecie przeworskim, w woj. podkarpackim. Był poszukiwany listem gończym wydanym przez Sąd Okręgowy w Przemyślu w związku z niestawieniem się na wydany wcześniej nakaz doprowadzenia. Od końca 2019 r. mężczyzna ukrywał się przed polskimi organami ścigania, unikając toczącego się przeciw niemu postępowania ekstradycyjnego. Od 1995 r. ukrywał się przed amerykańskimi organami ścigania.
W 2016 roku, za przestępstwo popełnione w Illinois, poszukiwany był również czerwoną notą Interpolu, którą ścigani są najbardziej poszukiwani uciekinierzy w Europie.
Jak przekazała nam pod koniec lutego Marta Pętkowska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Przemyślu, mężczyzna był przetrzymywany w areszcie tymczasowym w Przemyślu do czasu wydania stronie amerykańskiej.
Decyzja o ekstradycji była już wówczas ostateczna i podjęta przez Sąd Okręgowy w Przemyślu. Jej termin wyznaczony był na 27 marca br. O ekstradycję Polaka do Stanów Zjednoczonych zwrócił się w październiku 2017 r. amerykański Departament Stanu. Ostateczną decyzję o ekstradycji podjął jak zawsze polski Minister Sprawiedliwości.
„Minister Sprawiedliwości postanowieniem z dnia 18.02.2019 r., po zapoznaniu się z prawomocnym postanowieniem Sądu Okręgowego w Przemyślu wydanym w trybie art. 603 kodeksu postępowania karnego, postanowił wydać organom sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych Ameryki Marka J., w celu przeprowadzenia przeciwko niemu postępowania karnego (…) w sprawie (…) Okręgu Sądowego w powiecie Lake, w Stanie Illinois o przestępstwo opisane we wniosku o ekstradycję” – czytamy w e-mailu otrzymanym od prokuratury w Przemyślu.
W związku z pandemią ekstradycja opóźniła się o trzy miesiące.
Do zdarzenia doszło 9 grudnia 1995 r. ok. 1.30 nad ranem. 42-letni wówczas Marek Josko z Chicago wjechał pod prąd na US Highway 41 w Lake Forest na dalekich północnych przedmieściach. Następnie zderzył się czołowo z pickupem prowadzonym przez 20-letnią Amy Kostka, mieszkankę Zion. Kobieta doznała tylko niewielkich obrażeń. Jednak tą samą drogą jechał 26-letni Dennis Bourassa z Waukegan, który zderzył się z pojazdem Josko i zmarł na miejscu.
Tuż po zdarzeniu Josko powiedział policji, że wracał do domu do Chicago od znajomego mieszkającego na północnych przedmieściach. Początkowo, z uwagi na brak świadków oraz dowodów, policja oskarżyła go jedynie o jazdę pod wpływem alkoholu, DUI – stężenie alkoholu we krwi mężczyzny wynosiło 1,9 promila, czyli blisko dwa razy dopuszczalny wówczas limit 1 promila. Josko został zwolniony za kaucją, wyznaczoną na 50 tys. dolarów. W odtworzeniu przebiegu wypadku i zebraniu dowodów pomogli później naukowcy z Northwestern University Institute of Traffic. Zarzuty zostały rozszerzone o nieumyślne spowodowanie śmierci. Mężczyźnie groziło od 3 do 14 lat więzienia.
19 grudnia, dziesięć dni po wypadku, kiedy Josko w towarzystwie swojego adwokata miał zgłosić się na policję w Lake Forest, słuch o nim zaginął. Josko miał zgłosić się na komisariat do 2 pm. Do 5 pm bezskutecznie czekał tam na niego jego adwokat Michael Krejci.
Tego samego dnia policja skontaktowała się ze służbami na lotnisku O’Hare, gdzie potwierdziły się przypuszczenia władz. Polak wsiadł na pokład wieczornego samolotu linii lotniczych LOT lecącego do Warszawy.
Od tej chwili przez następnych 25 lat organy ścigania próbowały zlokalizować mężczyznę w Polsce. Według śledczych z Lake Forest, ówczesne prawo uniemożliwiało ekstradycję Polaka do Stanów Zjednoczonych, stąd sprawa ucichła na blisko 20 lat.
Z dokumentacji pozyskanej przez ,,Dziennik Związkowy” od policji z Lake Forest na podstawie FOIA (Freedom of Information Act – ustawy o wolności informacji) wynika, że od 20 grudnia 1995 r. do 2016 r. podejmowane były wysiłki w celu doprowadzenia mężczyzny przed amerykański wymiar sprawiedliwości.
Po potwierdzeniu ucieczki Josko do Polski, sprawa została niezwłocznie przekazana FBI. W styczniu 1996 r. śledczy z Lake Forest przesłuchiwali kolegę Josko, do którego mężczyzna dzwonił oraz pisał wypytując o nowości w sprawie. Pod koniec stycznia 1996 r. śledczy przesłuchiwali również dziewczynę Josko, do której Josko miał często wydzwaniać po opuszczeniu kraju.
Następne dokumenty z policji datowane są na 1998 i 1999 rok i potwierdzają pracę FBI nad sprawą, Dokument datowany 31 lipca 2003 r. potwierdza, że zgodnie z ówczesnymi przepisami Polska ,,w żadnych okolicznościach” nie wydali stronie amerykańskiej swojego obywatela. Dokument z 2003 r. sugeruje zainicjowanie procesu wydania na Josko czerwonej noty Interpolu. Śledczym udało się ustalić, że Josko prawdopodobnie przebywa w Przemyślu.
Sprawa nabrała obrotu w 2014 roku, gdy z prokuratorem powiatu Lake Michaelem Nerheimem skontaktowały się służby federalne z informacją o miejscu pobytu Josko.
,,Zapytano mnie, czy bylibyśmy zainteresowani sprowadzeniem go z powrotem przed oblicze sprawiedliwości powiatu Lake i natychmiast rozpoczęliśmy w tym celu współpracę z policją z Lake Forest oraz naszymi federalnymi partnerami. Zdaję sobie sprawę, że od incydentu minęło wiele lat, lecz zarówno rodzina ofiary, jak i my nigdy nie zapomnieliśmy o tym, co się wydarzyło. To wspaniały przykład współpracy wielu agencji, od stanowej, przez federalną, po międzynarodową” – czytamy w oświadczeniu prokuratora powiatu Lake Michaela Nerheima.
W sfinalizowaniu sprawy wypadku i ekstradycji podejrzanego policja z Lake Forest przypisuje dużą rolę detektywowi Markowi Sengerowi, przydzielonemu do sprawy w 2014 r. Senger – według oświadczenia policji – ,,spędził ostatnich sześć lat w kontakcie z wdową i rodziną ofiary, oraz funkcjonariuszami zaangażowanymi w sprawę w 1995 r, utrzymując jej żywe wspomnienia”.
Próby zlokalizowania, aresztowania i ekstradycji Marka Josko trwały dobrych parę lat. W sprawę zaangażowana była m.in.amerykańska ambasada w Polsce, biuro ds. międzynarodowych Departamentu Sprawiedliwości i FBI, służby ICE, Departament Stanu, służby US Marshals, biuro szeryfa powiatu Lake. Policja z Lake Forest w oświadczeniu podziękowała ,,pokoleniu funkcjonariuszy, którzy nie poddali się w doprowadzeniu Marka Josko przed wymiar sprawiedliwości”.
Wstępne przesłuchanie Josko odbędzie się 21 lipca o 1:30 pm w sądzie powiatu Lake w Waukegan.
Joanna Marszałek
[email protected]
Reklama