Unijne stolice ustaliły listę krajów, z których od 1 lipca mają być możliwe będą podróże do UE. Zielone światło dostają m.in. Kanada, Australia, Gruzja, Tunezja i Japonia. Na liście nie ma Stanów Zjednoczonych. Polska wstrzymała się od decyzji w tej sprawie.
Zalecenie Rady nie jest prawnie wiążącym instrumentem, bo to władze państw członkowskich są odpowiedzialne za otwieranie i zamykanie granic. Unijna rekomendacja ma jednak sprawić, że będzie się to działo w skoordynowany sposób.
Sprawa okazała się bardziej kontrowersyjna, niż można by przypuszczać. Unijni ambasadorowie dwa razy spotykali się w tej sprawie w minionym tygodniu. Według nieoficjalnych informacji w Brukseli odbywał się mocny lobbing państw trzecich w tej sprawie.
Decyzja miała zapaść w piątek, ale wówczas nie udało się jej wypracować. Stolice miały zamknąć sprawę w weekend, ale i wówczas to się nie udało. Ostatecznie chorwacka prezydencja uruchomiła w poniedziałek po południu procedurę pisemną, która miała trwać do południa we wtorek, ale została nieco przedłużona.
"Popieramy skoordynowane podejście i oparcie na podstawie aktualnej sytuacji epidemiologicznej. Zgłosiliśmy jednak pewne zastrzeżenia analityczne i wstrzymaliśmy się od głosu" - przekazał PAP jeden z polskich dyplomatów.
W oparciu o kryteria i warunki określone w zaleceniu od 1 lipca państwa członkowskie powinny zacząć znosić ograniczenia w podróżowaniu dla mieszkańców 15 krajów.
Na liście znajdują się: Algieria, Australia, Kanada, Gruzja, Japonia, Czarnogóra, Maroko, Nowa Zelandia, Rwanda, Serbia, Korea Południowa, Tajlandia, Tunezja i Urugwaj. Ponadto UE deklaruje otwarcie na Chiny, z zastrzeżeniem potwierdzenia wzajemności ze strony tego kraju.
Mieszkańcy mikropaństw europejskich: Andory, Monako, San Marino i Watykanu mają być traktowani, jakby byli rezydentami UE.
Kryteria brane pod uwagę przy znoszeniu obecnych ograniczeń w podróży, obejmują sytuację epidemiologiczną i środki ograniczające rozprzestrzenianie się koronawirusa, a także "względy gospodarcze i społeczne".
Kluczowa jest zwłaszcza liczba nowych przypadków Covid-19 odnotowana w ciągu ostatnich 14 dni. Powinna ona być zbliżona do średniej unijnej. Według stanu na połowę czerwca było to 16 przypadków na 100 tys. mieszkańców.
Ponadto kraje, na które UE się otwiera, powinny mieć stabilny lub malejący trend zakażeń w przeciągu dwóch tygodni. Pod uwagę jest też brana ogólna reakcja danego kraju na pandemię: liczba przeprowadzanych testów, śledzenie kontaktów, wprowadzone ograniczenia dotyczące życia społecznego, raportowanie, a także wiarygodność informacji. Swoje zdanie w tych kwestiach mogą też wyrazić delegatury UE w krajach trzecich.
Restrykcje w przekraczaniu granicy zewnętrznej UE nie dotyczą obywateli unijnych, obywateli krajów spoza Unii, ale należących do strefy Schengen oraz członków ich rodzin, a także obywateli państw trzecich będących rezydentami długoterminowymi w UE, jeśli chcą wracać do domu.
Ograniczenie podróży do UE wprowadzone w połowie marca związku z pandemią ma zastosowanie do "obszaru UE+", który obejmuje wszystkie państwa członkowskie strefy Schengen, Bułgarię, Chorwację, Cypr i Rumunię oraz cztery państwa stowarzyszone w ramach Schengen (Islandię, Liechtenstein, Norwegię i Szwajcarię).
Lista krajów, na które UE jest otwarta może być aktualizowana co dwa tygodnie przez Radę UE po ścisłych konsultacjach z Komisją Europejską oraz odpowiednimi agencjami i służbami UE.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)
Reklama