Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 4 października 2024 18:26
Reklama KD Market

Ambasador Wilczek: rozmowy Dudy z Trumpem będą prowadzone w "duchu transatlantyckim"

W przestrzeni publicznej ścierają się różne pomysły, ale Polska, USA i Niemcy funkcjonują w ramach sojuszu NATO; rozmowy prezydentów Andrzeja Dudy i Donalda Trumpa "prowadzone będą w duchu transatlantyckim" - powiedział PAP ambasador RP w USA Piotr Wilczek. W środę 24 czerwca dojdzie do spotkania w Waszyngtonie prezydentów Polski i USA. Wizyta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych ma dotyczyć obronności, współpracy militarnej i handlowej oraz w zakresie bezpieczeństwa energetycznego i telekomunikacyjnego. Omówione mają być także plany związane z realizacją deklaracji dotyczących wzmocnienia amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce. Przed wylotem do amerykańskiej stolicy polski prezydent odbędzie jeszcze rozmowę z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem. 15 czerwca prezydent Donald Trump potwierdził wcześniejsze medialne doniesienia, że Stany Zjednoczone zamierzają wycofać z Niemiec 9,5 tys. swoich żołnierzy. Agencja Associated Press spekuluje, że plan przeniesienia do Polski części tych oddziałów będzie głównym tematem rozmów Trump-Duda. W rozmowie z PAP na kilka dni przed przyjazdem prezydenta RP do Waszyngtonu ambasador Wilczek podkreślił, że Warszawa nie łączy kwestii wzmocnienia amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce z ograniczaniem jej w innych państwach i nie prowadzi w ten sposób rozmów. Zwiększenie liczebności wojsk Stanów Zjednoczonych w Polsce "nie odbywa się przeciwko innym krajom" – zapewnił. Zaznaczył, że ostateczna decyzja o rozlokowaniu żołnierzy USA leży w gestii Waszyngtonu. "Prezydent przyjeżdża do USA także jako przywódca ważnego członka NATO, rozmowy na temat obronności, bezpieczeństwa energetycznego, cyberbezpieczeństwa prowadzone będą w duchu transatlantyckim" – powiedział polski ambasador, zaznaczając, że zaproszenie do wizyty w Białym Domu zostało wystosowane przez stronę amerykańską. Dodał, że "w przestrzeni publicznej ścierają się różne pomysły, ale Polska, USA i Niemcy funkcjonują w ramach sojuszu NATO". Oprócz kwestii obronności w Waszyngtonie poruszona zostanie współpraca w zakresie energetyki. Na tym polu – jak stwierdził Wilczek – Stany Zjednoczone są ważnym, ale nie jedynym partnerem Warszawy. "Polska zawsze starała się dywersyfikować źródła energii, wybieramy korzystne oferty, są różne kraje w grze. Przy decyzji trzeba połączyć kwestie wiarygodności partnera z kwestią kosztów" – powiedział ambasador. Dyplomata przyznał również, że USA "stanowią jeden z kierunków", jeśli chodzi o współpracę dotyczącą rozwoju polskiego programu nuklearnego. "Polska poszukuje partnerów, rozmawia z różnymi krajami" - stwierdził. Dla strony amerykańskiej – jak mówi Wilczek – ważnym projektem związanym z m.in. z energetyką jest Inicjatywa Trójmorza. "Ich udział w Funduszu Trójmorza ogłaszany był jako chęć wzięcia udziału w projektach dotyczących energetyki. Dla Amerykanów Trójmorze to szansa dla inwestycji, również strategicznych. Ich zaangażowanie w projekt powoduje, że regionem Europy Środkowej bardziej interesują się zaawansowane gospodarczo kraje Azji, jak Japonia czy Korea Południowa" – powiedział. W ocenie Wilczka Stany Zjednoczone charakteryzują się pragmatycznym podejściem do polityki, niezależnie od tego reprezentant której partii jest gospodarzem w Białym Domu. Widoczne jest to szczególnie, "gdy w grę wchodzą interesy gospodarcze, energetyczne, handlowe". Ambasador przyznał, że niektórzy z polityków Partii Demokratycznej "mają krytyczny stosunek do wydarzeń politycznych w Polsce". Ewentualne zmiany władz w obu państwach nie spowodowałyby jednak jego zdaniem znaczących przewartościowań w podejściu Waszyngtonu do regionu Europy Środkowo-Wschodniej w kwestii obronności i energetyki. "W USA panuje ponadpartyjne porozumienie, jeśli chodzi o współpracę militarną i energetyczną z Polską, zwłaszcza w Kongresie" – stwierdził Wilczek. Wyraził też przekonanie, że amerykańskie firmy "nie są republikańskie czy demokratyczne" i w ich interesie są "stabilne relacje, bez względu na kto jest prezydentem USA czy ma większość w Kongresie". Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama