Polityka niskich stóp procentowych miała ułatwić zaciąganie kredytów. Ale nowe badanie pokazuje, że duże amerykańskie banki urosły w siłę i niechętnie patrzą na pożyczkobiorców – pisze „Fortune”.
Z nowego badania National Bureau of Economic Research wynika, że polityka utrzymywania skrajnie niskich stóp procentowych zamiast zachęcać do udzielania pożyczek, wywołuje odwrotny skutek w przypadku największych banków, co spowodowane jest nie tyle przeciągającą się stagnacją gospodarczą, co zmianami na rynku bankowym.
W ostatnim czasie banki zaczęły udzielać więcej kredytów, ale wzrost jest nieznaczny. Pod koniec 2012 roku banki udzieliły pożyczek na poziomie blisko 70 proc. swoich depozytów. Przed kryzysem odsetek ten wynosił średnio 93 procent.
Zwykle gdy bank centralny obniża stopy krótkoterminowe, banki mogą udzielać więcej kredytów, bo mniej ich to kosztuje. Zasada działa w przypadku większości banków… oprócz tych największych.
Na przykład Apple Bank for Savings, zajmujący 100. miejsce pod względem wielkości w USA, pożyczył w 2012 roku o 32 proc. więcej niż w 2011, podczas gdy największy Bank of America zadłużył się mniej o 2 procent.
Z badania trzech ekonomistów wynika, że aż dla 12 z 16 największych banków niskie stopy procentowe tylko podnoszą koszty pożyczek i nie są dla nich opłacalne. I warto przy tym pamiętać, że to cztery największej banki w USA zajmują 40 proc. rynku kredytowego.
W konsekwencji, duże banki do udzielenia pożyczek mogłyby zachęcić wyższe stopy procentowe, na co jednak się nie zanosi, gdyż Ben Bernanke oznajmił, że Rezerwa Federalna nie zrezygnuje ze swojej polityki pieniężnej do czasu aż bezrobocie spadnie do poziomu 6,5 procent. Poza tym niskie stopy stymulują wzrost na rynku akcji, które też są sposobem dla przedsiębiorców na pożyczenie pieniędzy.
as
Reklama