Chicago znajduje się na szarym końcu pod względem liczby wypełnionych i odesłanych kwestionariuszy Spisu Powszechnego. Do tej pory swój obywatelski obowiązek wypełniło tylko 36 proc. mieszkańców miasta – średnia dla całego kraju wynosi 50 proc.
Dyrektor Biura Spisu Powszechnego Robert Groves powiedział, że martwi go niski odsetek odesłanych ankiet. Oznacza to bowiem, że do każdego domu, z którego kwestionariusz nie został odesłany w maju będą musieli zapukać ankieterzy. Ich zadaniem będzie uzyskanie odpowiedzi na 10 spisowych pytań.
Wysłanie w teren ankieterów to z kolei koszty. Uzyskanie wymaganych informacji w wypełnionej i odesłanej ankiecie kosztowało 42 centy na osobę. Zebranie danych przez ankieterów kosztuje ponad 50 dolarów.
Ci, którzy jeszcze nie wysłali kwestionariuszy Spisu Powszechnego wciąż mogą to uczynić. Wypełnienie ankiety zajmuje kilka minut, ale zależy od niej bardzo wiele – m.in. to ile pieniędzy trafi do danych spłeczności oraz ilu reprezentantów z danego obszaru zasiądzie na Kapitolu.
W sumie rozesłanych zostanie 120 milionów formularzy. Mają być one wypełnione i odesłane w załączonej kopercie na adres zwrotny. Wyniki Spisu, który przeprowadzany jest w USA raz na 10 lat, są kluczowe przy rozdziale federalnych funduszy. Do rozdysponowania jest około 400 miliardów dolarów. Szacuje się, że jeden wypełniony kwestionariusz to około 1200 dolarów, które trafią do danej dzielnicy, z której został on odesłany. Fundusze przeznaczane są na budowę szkół, szpitali czy infrastruktury.
O wypełnienie ankiety proszeni są wszyscy – bez względu na pochodzenie czy status imigracyjny. Dane ze Spisu są ujawniane dopiero po upływie 72 lat.
MNP (WBBM, inf.wł)
Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Reklama