Chodziłem do katolickiej szkoły podstawowej w Chicago przy parafii św. Fidelisa. Szkoła była częścią polsko-amerykańskiej parafii. Obejmowała ona piękny kościół, plebanię, w której mieszkało pięciu księży oraz zakon z może dwudziestoma zakonnicami. To było centrum mojego dziecięcego świata. Nawet jeśli kończyła się szkoła, nie było dnia, żebym koło niej nie przechodził, albo nie spotykał zakonnic lub księży.
Przez ten cały czas, kiedy tam byłem, wierzyłem w to, co sugerowali nam księża i zakonnice. Byli specjalnymi ludźmi, wybranymi przez Boga do jego dobrej pracy. Wydawało się, że otacza ich świętość. Kiedy widziałem księży odprawiających mszę albo słuchających spowiedzi lub poklepujących jednego z moich przyjaciół po ramieniu, wierzyłem w to, co do mnie mówili. W tym momencie nie byli tylko ojcem Franciszkiem, ojcem Edem, ojcem Leonardem czy ojcem Chesterem lub Antonim. W pewien sposób byli Bogiem. Czasami. Mogłem nawet wyczuć to w sposobie, w jaki formowało się wokół nich światło, w sposobie, w jaki ich głosy wypowiadały słowa, które słyszałem, oraz w sposobie, w jaki ci kapłani stali z wyciągniętymi rękami, jakby byli przybici do krzyża.
O swojej parafii, jej księżach i zakonnicach myślałem długo w taki właśnie sposób, dopóki nie poszedłem do koledżu, założyłem rodzinę i zostałem profesorem uniwersyteckim.
To musiała być połowa lat 80. dwudziestego wieku, kiedy moje spojrzenie na parafię św. Fidelisa, księży i zakonnice uległo zmianie. Mieszkałem i uczyłem w południowo-centralnym Illinois i rzadko zaglądałem do Chicago, ale skontaktował się ze mną przyjaciel z podstawówki i postanowiliśmy zjeść razem obiad. Kiedy jedliśmy, zacząłem wspominać parafię św. Fidelisa oraz księży i zakonnice, których tam poznaliśmy. Mówiłem, jak wiele mnie nauczyli i jak bardzo nauka tam ukształtowała mnie jako człowieka. A on zaczął się śmiać i po chwili, jak przestał, opowiedział mi czego oni tam jego nauczyli. Opowiedział mi o księdzu, który wykorzystał go seksualnie i o zakonnicy, która o tym wiedziała, ale to ukryła. Jedna z tych zakonnic nawet poślubiła tego księdza, by mieć kontrolę nad jego pedofilią.
Z upływem lat dowiedziałem się, że mój przyjaciel nie był jedynym molestowanym. Dowiedziałem się, że moja parafia była parafią z historią pedofilii. Trzech z pracujących tam księży zostało oskarżonych o pedofilię. Kilku moich przyjaciół, do których próbowali się zbliżyć ci kapłani, mieli szczęście i wybronili się od tego, ale kilku innych już nie. W każdym z tych przypadków te doświadczenia wywarły na nich piętno. Mam przyjaciół, którzy wciąż niosą ten ciężar, prawie 60 lat po napaściach i wykorzystywaniu seksualnym.
Nie pisałem o tym przez dłuższy czas. Głównie pisałem o moich polskich rodzicach i ich doświadczeniu II wojny światowej, jak trafili do obozów koncentracyjnych i jakie było ich życie tam. Tak było aż do czasu, kiedy napisałem “Echoes of Tattered Tongues” – moją ostatnią książkę o rodzicach i zacząłem myśleć o św. Fidelisie i jak to było dorastać w Chicago. Myśląc o tym napisałem “Suitcase Charlie” – kryminał częściowo oparty na moim strachu w okresie dorastania w czasach, w których w miejskich parkach znajdowano martwe dzieci.
Kiedy zacząłem pisać “Little Altar Boy” w 2014 roku zainspirował mnie inny strach. Nie znałem go osobiście. Poczułem ten strach w moich przyjaciołach – nawet 30, 40 i 50 lat po tym, jak zostali wykorzystani – oni ciągle w nim żyli.
Ten strach – którego doświadczyli moi przyjaciele i inni uczniowie w szkole św. Fidelisa oraz setki i tysiące innych, w parafiach dookoła świata – nigdy nie odejdzie.
Why I Wrote My Mystery Novel Little Altar Boy
I went to a Catholic grade school in Chicago called St. Fidelis. It was part of a Polish-American parish that included a beautiful church, a rectory where the five priests lived, and a convent where the 20 or so nuns lived. It was the center of my world as a child. Even when school was out, a day didn't go by when I didn't pass the school or see the nuns or priests there.
In all the time I was there, I believed what the priests and the nuns suggested to us students. They were special people who God had chosen to do his good work. There seemed to be a holiness surrounding them. When I saw the priests saying mass in church or listening to confessions or patting one of my friends on his shoulder, I believed what they had told me. At such moments they were not just Father Francis or Father Ed or Father Leonard or Father Chester or Father Anthony. They were in some way almost like God. And sometimes. I could even sense this in the way the light formed around them and the way their voices spoke the words intended for me to hear and the way these priests stood with their arms stretched out as if they too had been nailed to the cross.
I felt this way about my parish and its priests and sisters for a long time as I went off to college and started a family and became a university professor.
It must have been in the mid-1980s when my view of St. Fidelis and priests and nuns changed. I had been living and teaching in south-central Illinois, and rarely came up to Chicago, but an old grade school friend there contacted me, and we made arrangements to dinner together. As we ate, I started talking about St. Fidelis and the priests and nuns we knew there. I talked about how much they taught me and how my education there had made me the person I am. After a while, he started laughing, and when he stopped he told me about what they had taught him. He told me about the priest who sexually abused him and the nuns who knew but covered it up. One of those nuns my friend said even married one of the priests to help him control his pedophilia.
In the years following, I learned that my friend wasn’t the only one abused. I learned that my parish was a parish with a history of pedophilia. Three of the priests there were accused of pedophilia. Some of my friends who were approached by these priests were lucky enough to fight off the advances, some weren’t. In either case, the experience was something that haunted my friends. I have friends who still carry this burden, almost 60 years after the assaults and sexual abuse.
I didn’t write about any of this for a long time. I was mainly writing about my Polish parents and their experiences in World War II, how they were taken to the concentration camps and what their lives were like there. It wasn’t until after I wrote Echoes of Tattered Tongues, my most recent book about my parents, that I started thinking about St. Fidelis and what it was like growing up in that area of Chicago. Thinking about it, I wrote Suitcase Charlie, a mystery novel in part based on the fear I felt growing up at a time when dead children were being found in city parks. When I started writing Little Altar Boy in 2014, it was a different kind of fear that inspired me. It wasn’t a fear I knew personally. It was a fear that I sensed in my friends who -- 30 and 40 and 50 years after being abused -- still lived with their fear.
That fear -- experienced by my friends and the other students at St. Fidelis and the hundreds and thousands of other parishes around the world -- never goes away.
John Guzlowski
amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera, za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem dwóch powieści kryminalnych o detektywie Hanku Purcellu oraz powieści wojennej pt. „Road of Bones”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.
—
John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.