Jestem czytelnikiem już od ponad 65 lat, i widziałem jak umiera sporo pisarzy, których kocham. Niektórzy umarli z przyczyn naturalnych, a niektórzy z nienaturalnych. Mówiłem “do widzenia” Czesławowi Miłoszowi, Williamowi Faulknerowi, Saul Bellow, Wisławie Szymborskiej, Sylvii Plath, Tadeuszowi Różewiczowi, Primo Levi, Jackowi Kerouackowi, Ernestowi Hemingwayowi i Isaacowi Bashevis Singerowi.
Zawsze mocno dotknęła mnie śmierć tych pisarzy, poetów, eseistów, ponieważ to co łączy cię z pisarzem jest inne od relacji z każdym innym człowiekiem w twoim życiu. To tajemnicze miejsce, do którego się udajesz, kiedy czytasz, razem z pisarzem dzielisz marzenia i obawy, życzenia i nadzieje, radości i smutki – w sposób, w jaki nie robisz tego w żadnym innym związku.
Pisarz jest twoją miłością i spowiednikiem, twoją żoną i najlepszym przyjacielem, matką i ojcem, bogiem i szatanem. A ty jesteś tym samym dla niego. Pisarz mówi ci o tym, o czym marzy i czego się boi. Kiedy mówi ci o tym, o czym marzy, to pomagasz mu znaleźć się trochę bliżej tych marzeń. A kiedy mówi ci czego się boi, pozwalasz mu na trochę odsunąć ten strach od niego. I tak samo działa to dla ciebie, kiedy w tajemniczym miejscu powiesz mu o własnych lękach i marzeniach. I jak powiedziałem, to tajemnicze miejsce jest w książkach, które kocham. Kiedy czytam je, to czuję czasami, że łzy napływają mi do oczu. Wiesz, co mam na myśli.
Czasami siedzisz w samochodzie i czytasz powieść lub poezję, które już czytałeś wcześniej, ale czekasz na żonę albo męża, którzy robią zakupy. I dochodzisz do tego momentu w książce, kiedy czytasz o czymś tak sobie bliskim, że czujesz wtedy pisarza – nawet jeśli on to wymyślił, to musiał w przeszłości mieć chwilę, w której żyjesz teraz ty – życie w tak wielkim bólu, że chcesz wziąć go za rękę, przytulić do własnej piersi i nic nie mówić.
Tyle znaczą dla nas pisarze, których kochamy. Jest ciężko, kiedy pisarz jak ten, którego kochasz umiera. Ich śmierć rozdziera nas, zostawia nas w żałobie, która drażni nasz oddech, ale jest ciężka tylko przez chwilę.
Śmierć pisarza blaknie, kiedy sięgasz po jego książkę ponownie i czytasz – wracając do tajemniczego miejsca.
The Dead Writers We Love
I have been a reader for more than 65 years now, and I’ve seen a lot of writers I love die. Some have died naturally, and some have died unnaturally. I have said goodbye to Czesław Miłosz, William Faulkner, Saul Bellow, Wislawa Szymborska, Sylvia Plath, Tadeusz Różewicz, Primo Levi, Jack Kerouac, Ernest Hemingway, and Isaac Bashevis Singer.
The deaths of these novelists, poets, and essayists have always hit me hard because the relationship you have with a writer is different from the relationship you have with anyone else in your life. In that secret place you go to when you are reading, you and the writer share dreams and fears and wishes and hopes and joys and terrors in a way that is nothing like your relationship with anyone else.
The writer is your lover and your confessor, your wife and your best friend, your mother and your father, your God and your Satan. And you are the same for him. The writer tells you what he dreams and what he fears. When he tells you what he dreams, you help him come a little closer to those dreams. When he tells you what he fears, you help him push those fears away a little bit. And this works the same for you when you tell the writer in this secret place about your own fears and dreams.
As I said, this secret place is in the books I love. When I read them, I sometimes feel tears come to my eyes. You know what I mean.
Sometimes, you’ll be sitting in a car reading a novel or a book of poems you’ve read before, waiting for your wife or husband to get done with the shopping, and you’ll come to that part in a book about something so close to you that you feel the writer – even if she’s making it all up – must have in some past life lived that moment you actually lived, lived a pain so hard you want to take this writer’s hand and hold it against your own chest and say nothing.
This is what the writers we love mean to us. It’s hard when a writer like this, a writer you love dies. Their deaths shatter us, leave us mourning and aching for breath, but it’s only hard for a moment.
This writer’s death begins to fade when you pick up his book or her book again, return to that secret place.
John Guzlowski amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera, za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem dwóch powieści kryminalnych o detektywie Hanku Purcellu oraz powieści wojennej pt. „Road of Bones”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University. — John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.