Co najmniej 1783 osoby zmarły z powodu koronawirusa w USA w ciągu ostatnich 24 godzin - wynika z danych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa. Łączna liczba ofiar śmiertelnych epidemii w Stanach Zjednoczonych wzrosła tym samym do 16478.
Podane dane z USA obejmują okres 24 godzin od 2:30 czasu polskiego w nocy ze środy na czwartek. W poprzednim dobowym bilansie odnotowano 1973 zgonów, była to najtragiczniejsza doba epidemii w Stanach Zjednoczonych. We wtorek i w środę powodu koronawirusa zmarło w sumie blisko 4 tysiące ludzi.
Jedynie we Włoszech liczba zgonów z powodu koronawirusa jest większa niż w USA - 18279.
W samym stanie Nowy Jork na Covid-19 zmarło łącznie 7067 osób. W sąsiednim New Jersey liczba ta wynosi 1709, w Michigan nad Wielkimi Jeziorami - 1076, a w Luizjanie na południu kraju - 702. Na Zachodnim Wybrzeżu odnotowywane są mniejsze dzienne przyrosty - łącznie są 456 ofiary śmiertelne w stanie Waszyngton, a 544 - w Kalifornii.
Mimo tragicznego wzrostu bilansu epidemii amerykańskie władze przyznają, że wiele wskazuje na to, iż uda się uniknąć najgorszego scenariusza. Widać pozytywne efekty restrykcji w życiu społecznym - ocenił w czwartek dyrektor amerykańskiego Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych Anthony Fauci. Zdaniem eksperta w USA z powodu koronawirusa może umrzeć ok. 60 tys. osób. Wcześniej mówiono o 100-200 tys. zgonów.
"Jestem prawie pewien, że obecnie jesteśmy już w szczytowym punkcie pandemii koronawirusa w USA. Teraz będziemy szli w dół" - powiedział w czwartek wieczorem czasu miejscowego prezydent Donald Trump, podczas briefingu prasowego w Białym Domu.
Wiceprezydent USA Mike Pence dodał, że szczyt pandemii zbliża się na obszarach najbardziej przez nią dotkniętych, takich jak Nowy Jork, Luizjana i Detroit. "Nadzieja jest jednak widoczna" - podkreślił. (PAP)
Reklama