Stany Zjednoczone zakończą w ciągu 14 miesięcy wycofywanie wojsk z Afganistanu i zniosą sankcje nałożone na talibów, jeśli ci włączą się w zwalczanie terroryzmu i rozpoczną rozmowy z rządem w Kabulu - wynika z porozumienia pokojowego zawartego w sobotę przez USA z talibami.
Porozumienie ma na celu zakończenie trwającego od ponad 18 lat konfliktu zbrojnego w Afganistanie, który rozpoczął się, gdy w odpowiedzi na ataki terrorystyczne 11 września 2001 r. ówczesny prezydent USA George W. Bush wysłał do Afganistanu amerykańskich żołnierzy.
Porozumienie podpisane w sobotę w stolicy Kataru, Ad-Dausze, określa warunki wycofania z Afganistanu wojsk amerykańskich i zniesienia sankcji nałożonych przez Waszyngton na dowództwo talibów. Przewiduje również wymianę jeńców i współpracę w zwalczaniu międzynarodowego terroryzmu. Zapowiedziano w nim, że sankcje nałożone przez USA na talibów przestaną obowiązywać w sierpniu.
Ze strony amerykańskiej dokument podpisał minister obrony Mark Esper, a ze strony talibów - mułła Baradar, jeden z kluczowych dowódców tego ugrupowania. Obecny przy tym był szef amerykańskiej dyplomacji Mike Pompeo.
Wspólna deklaracja przewiduje, że Amerykanie zakończą stopniowe wycofanie ok. 13 tys. żołnierzy z Afganistanu w ciągu najbliższych 14 miesięcy. W najbliższych miesiącach do USA powróci ma powrócić 8,6 tys. żołnierzy, wyjedzie też znaczna część żołnierzy międzynarodowej koalicji, która współdziała z USA pod dowództwem NATO. Na początek zostanie zlikwidowanych pięć baz, w końcowej fazie - pozostałe.
Tempo wycofywania sił USA i liczebność wycofywanych żołnierzy będą zależeć od postępów w rozmowach na temat współpracy technicznej w zapobieganiu terroryzmowi - zastrzegł Esper. Zgodnie z porozumieniem talibowie mają "nie pozwolić żadnemu ugrupowaniu, w tym Al-Kaidzie, ani żadnemu członkowi tego rodzaju ugrupowań na przygotowanie akcji, które mogły narazić na szwank bezpieczeństwo USA lub ich sojuszników".
Esper wyraził nadzieję, że talibowie wypełnią te zobowiązania i nie dopuszczą do tego, by z terytorium Afganistanu został przeprowadzony lub przygotowany atak na USA. Szef Pentagonu podkreślił też, że jakiekolwiek odstąpienie przez talibów od postanowień porozumienia będzie skutkować jego natychmiastowym unieważnieniem.
Zakończenie procesu wycofywania wojsk amerykańskich z Afganistanu, które zapoczątkowano jeszcze w 2016 r. za poprzedniego prezydenta USA Baracka Obamy, gdy stan personalny kontyngentu został zmniejszony z 30 tys. do obecnych ok. 13 tys., nie jest uzależniony od postępów w negocjacjach rządu w Kabulu z talibami - podkreślił wysoko postawiony przedstawiciel Białego Domu, cytowany przez Reutersa. Kluczową sprawą jest kwestia zapobiegania atakom terrorystycznym - dodał ten urzędnik.
W oświadczeniu Białego Domu opublikowanym po popisaniu porozumienia wyrażono nadzieję, że stanie się ono pierwszym krokiem ku rozmowom pokojowym z udziałem wszystkich stron konfliktu w Afganistanie, co pozwoli na stworzenie rządu jedności narodowej. "Nie szczędzimy wysiłków, by wreszcie zakończyć najdłuższą wojnę Ameryki i sprowadzić naszych żołnierzy do domu" - napisał prezydent USA Donald Trump.
Umowa przewiduje też wymianę jeńców. Zapowiedziano uwolnienie 5000 talibów zatrzymanych przez wojska międzynarodowej koalicji wraz z siłami rządowymi Afganistanu oraz około 1000 jeńców, którzy dostali się w ręce talibów. W mediach pojawiły się informacje, że wymiana ma być zakończona w pierwszej dekadzie marca, jednak doradca afgańskiego rządu ds. bezpieczeństwa zastrzegł później, że rada ministrów nie podejmowała żadnych zobowiązań w sprawie wypuszczenia talibów na wolność w tym terminie.
W porozumieniu znalazło się stwierdzenie, że władze USA "przedłożą Radzie Bezpieczeństwa ONZ do zatwierdzenia tekst deklaracji podpisanej z talibami". Strona amerykańska zobowiązała się też, że w żaden sposób nie będzie się mieszać w wewnętrzne sprawy Afganistanu po zakończeniu postulowanych w dokumencie rozmów talibów z obecnymi władzami w Kabulu, gdy powstanie już rząd jedności narodowej.
Nie jest jasne, czy USA będą w jakiś sposób patronować tym wewnątrzafgańskim negocjacjom. Swoje usługi w mediacji zaoferowała natomiast w sobotę Rosja, o czym poinformowała agencja TASS. Rosja chce wysłać swoich obserwatorów w celu śledzenia przebiegu tych rozmów.
Negocjacje rządu z talibami miałyby się rozpocząć 10 marca - pisze Reuters.
Podpisanie porozumienia pokojowego zostało przyjęte z uznaniem przez ONZ. w oświadczeniu sekretarz generalny Antonio Guterres wyraził nadzieję, że umowa przyczyni się do całkowitego powstrzymania działań wojennych i fali przemocy oraz zaprowadzenia pokoju w Afganistanie. Rzecznik ONZ Stephane Dujarric w sobotnim komunikacie napisał , że szef ONZ "docenia wagę zmniejszenia skali przemocy w całym społeczeństwie Afganistanu, a taką szansę daje to porozumienie; stworzony został klimat dla wewnątrzafgańskich rozmów pokojowych i pokoju".
W opinii amerykańskich polityków podpisanie deklaracji toruje drogę ku zawarciu porozumieniu przez rząd w Kabulu z talibami. Nie jest jasne, czy rozmowy te rzeczywiście pozwolą zakończyć obecny kryzys, zważywszy na twarde stanowisko talibanu w sprawie islamizacji życia publicznego.
Mułła Baradar powiedział w Ad-Dausze w sobotę, że jego ugrupowanie chciałoby "systemu islamskiego w Afganistanie". "Wierzę, że poszczególne ugrupowania afgańskie na to przystaną" - powiedział. Dodał, że spodziewa się, że takie kraje jak Pakistan, Indonezja, Chiny i Rosja włączą się w program odbudowy Afganistanu po trwającej od kilku dekad wojnie domowej.
Pompeo powiedział na konferencji po podpisaniu deklaracji, że talibowie zaangażowali się w negocjacje, gdy "zdali sobie sprawę, że pokonanie sił koalicji jest niemożliwe". Zastrzegł, że USA będą uważnie przyglądać się poczynaniom talibów. Podpisanie porozumienia nie oznacza wycofania się USA z poparcia dla obecnych władz Afganistanu - zaznaczył.
W podobnym duchu wypowiedział się w sobotę szef Pentagonu, który zapewnił, że USA i sojusznicy będą nadal angażować się we wspieranie afgańskich struktur bezpieczeństwa publicznego i służb specjalnych. (PAP)
Reklama