Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 21:10
Reklama KD Market

Demokratyczni rywale ostrzegają, że nominacja Sandersa byłaby "katastrofą"

Podczas wtorkowej debaty telewizyjnej w Charleston pretendenci do nominacji Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich w USA atakowali Bernie'ego Sandersa i jego program gospodarczy, ostrzegając, że przyznanie mu nominacji byłoby "katastrofą". Według nich kosztowałoby to Demokratów Biały Dom i kontrolę nad Kongresem - pisze agencja Reutera. W debacie, w której kandydaci wielokrotnie krzyczeli na siebie nawzajem i nie zwracali uwagi na ograniczenia czasowe, oponenci Sandersa zjednoczyli się - jak wskazuje Reuters - w atakowaniu senatora ze stanu Vermont. Według nich określający się jako "demokratyczny socjalista" Sanders byłby ryzykownym wyborem, żeby zmierzyć się w listopadzie z republikańskim prezydentem Donaldem Trumpem. "Bernie przegra z Donaldem Trumpem, a (...) Izba Reprezentantów i Senat (...) staną się czerwone (kolor Partii Republikańskiej - PAP)" - powiedział miliarder, były burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg, podkreślając, że byłoby to "katastrofą". Były burmistrz South Bend w stanie Indiana, Pete Buttigieg, skrytykował Sandersa za zmieniające się szacunki kosztów jego propozycji, takich jak państwowa opieka zdrowotna, i ostrzegł, że Sanders będzie wywoływał chaos. "Mogę dokładnie powiedzieć, w co to wszystko się składa - w kolejne cztery lata (prezydentury) Donalda Trumpa" - zaznaczył Buttigieg. "Jeśli uważacie, że ostatnie cztery lata były chaotyczne, dzielące (społeczeństwo w USA), toksyczne, męczące, wyobraźcie sobie, że spędzacie większą część 2020 roku z Bernie'em Sandersem (jako kandydatem Demokratów, który staje w wyborach) przeciwko Donaldowi Trumpowi" - dodał. Sanders zwyciężył w głosowaniu powszechnym we wszystkich trzech dotychczasowych prawyborach Partii Demokratycznej – w stanach Iowa, New Hampshire i Nevadzie. Przez media uznawany jest obecnie za faworyta do nominacji tego ugrupowania w wyborach prezydenckich. Establishment Partii Demokratycznej obawia się jednak, że popularny wśród młodych wyborców senator jest zbyt lewicowy, by przyciągnąć do ugrupowania centrowych wyborców, i ma małe szanse w rywalizacji z urzędującym prezydentem. Jak zauważa Reuters, debata w Charleston w Karolinie Południowej była ostatnią szansą dla przeciwników Sandersa, aby spróbować powstrzymać jego dobre notowania przed sobotnimi prawyborami Demokratów w tym stanie na południowym wschodzie USA oraz przed ważnym w całym procesie przedwyborczym tzw. Superwtorkiem 3 marca, kiedy prawybory odbędą się w 14 stanach. Sanders utrzymał jednak w dużej mierze swoją pozycję wobec ataków ze strony konkurentów. We wtorkowej debacie bronił powszechnej opieki zdrowotnej jako podstawowego prawa człowieka i powiedział, że jego program sprawiedliwości społecznej i gospodarczej, w tym plan Medicare for All, który zastąpiłby prywatne ubezpieczenia zdrowotne programem rządowym, ma poparcie wśród Amerykanów. "Jeśli chce się pokonać Trumpa, potrzeba bezprecedensowego oddolnego ruchu ludności czarnej, białej i Latynosów, rdzennych mieszkańców Ameryki oraz Azjatów, którzy walczą o sprawiedliwość. Właśnie o to chodzi w naszym ruchu" - podkreślił Sanders. Zwracając uwagę na wysoką stawkę we wtorkowej debacie, nawet senator z Massachusetts Elizabeth Warren, sojuszniczka Sandersa, zaatakowała swego starego przyjaciela - zauważył Reuters. "Myślę, że byłabym lepszym prezydentem niż Bernie. A powodem jest fakt, że wdrożenie progresywnego programu będzie naprawdę trudne" - argumentowała Warren, która próbuje ożywić swoją kampanię po słabych wynikach w pierwszych trzech prawyborach Demokratów. Senator ze stanu Minnesota Amy Klobuchar, która przedstawia się jako umiarkowana alternatywa wobec Sandersa, ale jak dotąd nie zdobyła większej popularności, wskazała, że ani Sanders, ani Warren nie odgrywali wiodącej roli w Senacie. "To ważne, czy naprawdę potrafi się załatwiać sprawy" - zaznaczyła. Z kolei Bloomberg, który - jak komentowano - miał nierówny debiut w zeszłotygodniowej debacie w Nevadzie, tym razem był ostrzejszy i bardziej agresywny - ocenia Reuters. Bronił tego, jak traktuje kobiety, gdy Warren po raz kolejny przypuściła atak w związku z - jak to określiła - jego historią seksistowskich komentarzy. Bloomberg powiedział, że zastosował się do prośby Warren z ostatniej debaty o zwolnienie trzech kobiet, z którymi pracował, z ich umów o zachowaniu poufności. "Kłopot z tą senator jest taki, że jej nigdy dość" - powiedział. "Zrobiliśmy to, o co poprosiła, i dziękuję, prawdopodobnie sprawiła, że dzięki temu świat stał się lepszy". Bloomberg, który sfinansował olbrzymimi środkami swoją kampanię reklamową i któremu wcześniej pozostali pretendenci do prezydenckiej nominacji Demokratów zarzucili "kupowanie prezydentury", podkreślił, że wydał również własne pieniądze, aby pomóc wybrać z ramienia Partii Demokratycznej ponad 20 kandydatów do Izby Reprezentantów w 2018 r. i "postawić Nancy Pelosi na stanowisku" przewodniczącej Izby, aby Kongres "mógł kontrolować" prezydenta. Bloomberg uderzył także w Sandersa, powołując się na doniesienia, że przedstawiciele amerykańskiego wywiadu uważają, że Rosja próbuje pomóc Sandersowi w wyborach. Prezydent Rosji "Władimir Putin uważa, że Donald Trump powinien być prezydentem Stanów Zjednoczonych, i dlatego Rosja pomaga panu, żeby został pan wybrany (na kandydata Demokratów) i przegrał z nim" ostatecznie w wyborach prezydenckich w listopadzie - powiedział Bloomberg, zwracając się do Sandersa. Ten zaś odparł: "Panie Putin, jeśli zostanę prezydentem Stanów Zjednoczonych, proszę mi wierzyć, że nie będzie pan ingerował w żadne kolejne wybory". Sanders nawiązał tu do zarzutów o ingerencję Rosji w wybory prezydenckie w USA w 2016 r., co stwierdziły amerykańskie agencje wywiadowcze. Kreml zaprzecza, by podejmował takie działania. Ingerencji Kremla w poprzednie wybory na swoją korzyść zaprzeczył we wtorek podczas wizyty w Indiach prezydent Trump. Sanders został skrytykowany za swoje ostatnie wypowiedzi, w których chwalił zmarłego komunistycznego przywódcy Kuby Fidela Castro za walkę z analfabetyzmem, zastrzegając przy tym, że sprzeciwia się autorytaryzmowi na całym świecie. "Kiedy dyktatury - czy to Chińczycy, czy Kubańczycy - robią coś dobrego, uznajecie to. Ale nie musicie wymieniać z nimi listów miłosnych" - stwierdził Sanders. Senator z Vermontu, który jest Żydem, powiedział również podczas debaty, że izraelski premier Benjamin Netanjahu jest "reakcyjnym rasistą". Reuters zwraca uwagę, że sobotnie prawybory w Karolinie Południowej to "wóz albo przewóz" dla byłego wiceprezydenta USA Joe Bidena, którego wyniki w Iowa i New Hampshire uznano za spore rozczarowanie. Biden, który nie tak dawno temu uchodził za faworyta w wyścigu o nominację Demokratów o Biały Dom, musi wygrać w Karolinie Południowej, aby utrzymać swoją kampanię, powiedział podczas debaty, że spodziewa się, iż tamtejsze prawybory zakończy z pierwszym wynikiem. Były wiceprezydent liczy na swoje tradycyjnie silne poparcie ze strony czarnych wyborców, którzy stanowią ok. 60 proc. elektoratu Demokratów w USA. Najnowszy sondaż Reuters/Ipsos pokazuje wszelako, że Sanders ma większe od Bidena poparcie wśród tego najważniejszego elektoratu. "(...) Zamierzam wygrać w Karolinie Południowej i zdobędę głosy Afroamerykanów tutaj, w Karolinie Południowej" - deklarował Biden. Ale inny pretendent do nominacji Demokratów, magnat giełdowy Tom Steyer, który dużo wydał na kampanię w Karolinie Płd., zagraża tam Bidenowi, zajmując trzecie miejsce zaraz za nim i Sandersem - wynika ze średniej z sondaży przeprowadzonych przez chicagowski ośrodek analityczny Real Clear Politics. Steyer ostrzegł, że Demokratom grozi niebezpieczeństwo z socjalistą Sandersem czy byłym Republikaninem Bloombergiem. "Boję się, że jeśli nie uda nam się zjednoczyć partii, jeśli dojdziemy do jednej z tych skrajności, podejmiemy straszne ryzyko ponownego wyboru Donalda Trumpa" na prezydenta - powiedział. (PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama