Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 13 listopada 2024 19:43
Reklama KD Market

Małe gesty, które wiele zmieniają

Każdego dnia dociera do nas ogromna ilość informacji, z których część nie ma dla nas żadnego znaczenia, inna część sprawia nam przyjemność i wywołuje miłe odczucia, ale zdecydowanie najbardziej zwracamy uwagę na te tragiczne, mówiące o kataklizmach i innych zagrożeniach. Czy to jest normalne? – Jak najbardziej, to taka pozostałość po naszych dalekich przodkach, którzy aby przeżyć, nie mogli skupiać się na przyjemnościach, lecz nadstawiać oczy i uszy w celu wyłapywania zagrożeń. Współczesny człowiek nie ma już wokół siebie tylu zagrożeń, a jednak wciąż pozostaje w trybie przyczajenia, spodziewając się częściej ataku, zwrócenia uwagi niż uśmiechu, czy dobrego słowa. Dobry wirus W czasach studenckich dojeżdżałam na wydział nie tylko z innej dzielnicy, ale również z innego miasta, co oznaczało, że kiedy zajęcia zaczynały się o 8.15, ja musiałam wstać około 5.00 rano. W pociągu zwykle czas mijał bardzo przyjemnie, szczególnie, że podróż była świetną okazją do miłych towarzyskich pogawędek. Szczególnie mocno utkwił mi w głowie pewien poranek, kiedy to weszłam na salę ćwiczeniową chwilę przed rozpoczęciem zajęć i zanim zdążyłam zamknąć drzwi usłyszałam słowa mojej koleżanki: „No nie, a ty znowu uśmiechnięta? Jak można się cieszyć tak wcześnie rano!?” Jak widać można i to wcale nie jest trudne. Cała tajemnica zawierała się z jednej strony w tym, że ja zwyczajnie lubiłam tych ludzi i te zajęcia, więc cieszyłam się na samą myśl o nich, a z drugiej strony, moje akumulatorki były podładowane sympatią i życzliwością z jaką spotykałam się w drodze na uczelnię. Kiedy od samego rana nasiąkałam taką dobrą energią, ona później była wysyłana dalej w świat. Dziecko jako nauczyciel Taką właśnie dobrą energią niesamowicie emanują dzieci. Ponieważ nie przejmują się one tym, co zdarzyło się tydzień temu i tym, co ma się wydarzyć pojutrze, potrafią znacznie lepiej niż my dorośli dostrzec piękno chwili obecnej, zachwycić się padającym deszczem, czy dostrzec świetną okazję do zabawy w liściach, które czekają na zgrabienie. Dzieci również dzielą się tą dobrą energią kiedy rzucają Ci się w ramiona gdy je odbierasz z przedszkola, czy też zwyczajnie uśmiechając się, czy mówiąc „Dzień dobry”, niezależnie od tego, czy kogoś znają czy też nie. Czerwony, czy zielony długopis Mijają lata, a uśmiechnięte i zagadujące do innych dzieci, stają się dorosłymi skupionymi na swoich zmartwieniach i własnych telefonach, w których spakowana jest większa część ich świata. A przecież potrzebujemy takiej zwyczajnej ludzkiej życzliwości, bycia miłym dla drugiego człowieka, przyjmowania dobra od innych, więc dlaczego o tym zapominamy? Czasem mam wrażenie, że tak jak wcześniej pisałam, trochę biologia rzuca nam kłody pod nogi, a jednocześnie powielamy schematy stosowane przez naszych rodziców, nauczycieli i wcześniejsze pokolenia. Czy przypominasz sobie Drogi Rodzicu swoje klasówki, sprawdziany z czasów szkolnych? Jeżeli tak, to zapewne pamiętasz, że wszystkie popełnione błędy były zwykle zaznaczone czerwonym długopisem. Była to powszechna metoda zwrócenia uwagi, co jest źle, aby uczeń mógł to poprawić. W podobny sposób postępowało i nadal postępuje wielu rodziców, zwracamy dzieciom uwagę na to, co im nie wychodzi, oczekując poprawy zachowania. Jednocześnie, w niektórych szkołach zaczyna pojawiać się już całkiem odwrotna praktyka, mianowicie metoda zielonego długopisu, gdzie nauczyciel podkreśla na zielono właśnie, wszystko to, co dostrzega dobrego, aby uczeń wiedział, co warto powtarzać, co zostało zauważone i docenione. To dopiero motywacja! W domu A gdyby tak przenieść taki system również na grunt domowy. John Gottman w książce „Siedem zasad udanego małżeństwa” pisze o tym, aby jeden negatywny komentarz neutralizować zawsze pięcioma pozytywnymi. Autor zajmuje się głównie terapią par małżeńskich, ale taki system można z powodzeniem zastosować również w odniesieniu do dzieci, aby bardziej budować z nimi relację niż przepaść. 21 listopada obchodzimy Światowy Dzień Życzliwości i Pozdrowień, ale bycie miłym, wspierającym, dostrzeganie postępów i sukcesów, ciekawość jaką okazujemy dziecku i drugiemu człowiekowi, a czasami po prostu uśmiech, to najprostsze wyrazy zwykłej ludzkiej życzliwości na co dzień. Jak mawiają buddyści „Karma wraca” – kiedy dajesz coś innym, przychodzi taki dzień, że ta wkładana energia zmienia swój kierunek i wraca do Ciebie. Jeżeli dodatkowo zależy nam, aby z naszego dziecka wyrósł życzliwy dorosły, nauczmy je tego pamiętając słowa Jamesa A. Baldwina: „Dzieci nie potrafią słuchać starszych, nigdy natomiast nie zawodzi ich naśladowanie.” Iwona Kozłowska jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy. Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…” Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń. Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!   fot. Pexels.com
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama