Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 25 listopada 2024 03:02
Reklama KD Market

Rodzic niedoskonały i postanowienia noworoczne

Całkiem niedawno między mną, a moją córką wybuchła awantura. Sytuacja zaczęła się bardzo niepozornie, od tego, że będąc u babci, syn przygotował prezent dla swojej siostry. Ona, niezwykle przejęta sytuacją, zrobiłaby wszystko żeby zajrzeć do pudełka natychmiast, jeszcze przed świętami, ale na drodze stanęłam jej ja i mój pośpiech. Było już późno, ja po kilku trudnych dniach, kiedy niewiele jadłam, niewiele spałam, a dużo się denerwowałam, chciałam jak najszybciej wracać do domu zamiast „walczyć” z dzieckiem. Niestety córka nie chciała ustąpić, zapierała się rękami i nogami przed odejściem od kupki prezentowej. Ja też postawiłam mocny opór, podejrzewając, że na otwarciu jednego prezentu może się nie skończyć. W efekcie wszystkiego wyniosłam krzyczące dziecko z pokoju z podarunkami. Kiedyś takie sytuacje były dla mnie okazją do stwierdzeń typu: „Jestem do niczego, nawet nie potrafię poradzić sobie z kilkulatką.” W pewnym jednak momencie, zauważyłam podobne komentarze swojej osoby u mojego dziecka i przyszło do mnie przerażenie, ale również refleksja. Zaczęłam się zastanawiać, co mi to daje? Dawało przede wszystkim uwagę ze strony innych, bowiem zazwyczaj znalazł się ktoś, aby powiedzieć, że to nieprawda i że wszystko będzie dobrze. Z drugiej jednak strony dawało również pogrążanie się w problemie i swojej bezradności, a dodatkowo udzielało się dzieciom. Kopiesz dalej? Trudne sytuacje są jak dołki na naszej drodze, czasem możemy je obejść, przeskoczyć, a innym razem wpadamy w nie, a wtedy… Takie obwinianie się, to swego rodzaju kopanie jeszcze głębszego dołu, aby ktoś wziął odpowiedzialność za naszą sytuację, aby ktoś inny wskazał nam drogę wyjścia, a jeszcze lepiej wyciągnął nas stamtąd. Druga alternatywa, to budowanie drabiny, aby wyjść. Czy trzeba to robić samemu? Absolutnie nie, ale czym innym jest zwrócenie się do kogoś z prośbą o pomoc w wydostaniu się z kłopotu, a czym innym zrzucanie na innych pełnej odpowiedzialności, kiedy my kopiemy dalej dół. Obwinianie siebie jest częścią nas jako ludzi, a także nas jako rodziców. Robimy tak, bo wypracowaliśmy sobie taki schemat wychodzenia z problemów, ale jeżeli jest to system, którego się nauczyliśmy, to znaczy, że możemy również go zmienić i to jest ta dobra wiadomość, bo jaki sens ma trzymanie się czegoś, co nie służy ani nam, ani naszym dzieciom. Dziecko jako wzór Czy wyobrażasz sobie, że Twoje dziecko, Drogi Rodzicu, kiedy uczyło się chodzić, jeździć na rowerze, mówić, składać klocki, czy cokolwiek innego, powiedziałoby po pierwszej, lub drugiej nieudanej próbie: „Ja się do tego nie nadaję, jestem do niczego i nie ma sensu dalej w to brnąć”? Mam nadzieję, że Twoja odpowiedź brzmi „Nie”.  Dzieci wstają i próbują, aż do skutku. Dlaczego więc dorosłym przychodzi z taką łatwością to podcinanie sobie skrzydeł, wmawianie sobie, że się nie nadajemy, że mamy zbyt mało umiejętności, kompetencji? Błędy wpisane w życie Każdy z nas popełnia błędy, a choć doskonale sobie zdajemy z tego sprawę, to wciąż nas one przerażają, szczególnie wtedy, gdy może zależeć od nich przyszłość naszych dzieci. Bardzo często stykamy się z wytycznymi jak powinniśmy się zachowywać, postępować i wychowywać nasze dzieci, aby wyrosły one na porządnych ludzi. Co i raz słyszymy, co się może wydarzyć kiedy nie będziemy odpowiednio długo czytać dzieciom, rozmawiać z nimi, posyłać na zajęcia dodatkowe, odpowiednio się do nich zwracać i tak dalej. To wszystko jest oczywiście ważne, ale nie może działać na nas jak klatka, czy kajdany, które nie dają najmniejszej nawet swobody. Nikt nam nie da gotowego schematu wychowania naszego dziecka, bo to nie ciasto, które każdy może powtórzyć. Każde dziecko jest inne i każdy rodzic jest inny, a wychowanie to sztuka pokazania dziecku swoich wartości, kolorów życia przy jednoczesnym dopasowaniu potrzeb jednych i drugich do siebie. W takiej wędrówce, trochę na ślepo, bo tylko z ogólnymi zarysami i schematami dróg, błędy są nieuniknione, więc może zamiast bać się ich, unikać, pozwólmy sobie na nie, aby móc wyciągnąć wnioski i następnie skorygować swoje działania. Wielkimi krokami nadchodzi koniec roku i początek nowego. Dla większości ludzi jest to świetny moment na postanowienia noworoczne, ale co ciekawe, rzadko kiedy dotyczą one naszego rodzicielstwa. Z jednej strony trochę mnie to dziwi, przy tylu zarzutach, jakie mamy do siebie, ale z drugiej, może to i lepiej, bo postanowienia noworoczne, zwykle mają swój finał już w okolicach lutego. Szczęśliwego Nowego Roku 2020 Drodzy Rodzice, nawet w obliczu błędów, które jeszcze nie raz zdarzy nam się popełnić. Iwona Kozłowska jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy. Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…” Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń. Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca! fot. Lela Johnson/Pexels.com
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama