Bayern Monachium udowodnił swoją bardzo wysoką formę w Lidze Mistrzów i wygrał z Tottenhamem 3:1 w ostatnim meczu fazy grupowej. NIestety, na boisku nie zobaczyliśmy Roberta Lewandowskiego.
Dla obu drużyn mecz ten nie miał znaczącej rangi. Bayern Monachium ze świetnym bilansem meczów był pewny awansu do ⅛ finału Ligi Mistrzów. Podobnie jak Tottenham, które miał gwarantowane, drugie miejsce. Angielska drużyna podchodziła do tego starcia bardzo osłabiona. Już przed pierwszym gwizdkiem sędziego było wiadomo, że Jose Mourinho nie będzie mógł skorzystać z takich zawodników jak: Harry Kane, Dele Alli, Tanguy Ndombele, Hugo Lloris, Serge Aurier, Jan Verhongen, Erik Lamela oraz Harry Winks. Na rotacje w formacji Die Roten zdecydował się również Hans Flick, który posadził na ławkę rezerwowych choćby Roberta Lewandowskiego. Legalni bukmacherzy byli jednogłośni - faworytem do zwycięstwa w tym meczu był Bayern. Kurs na zwycięstwo zespołu z Monachium wynosił 1.28.
Pierwsza połowa wybornie zaczęła się dla Bawarczyków. Już po kwadransie gry Kingsley Coman wykorzystał podanie Serge Gnabry’ego. Radość gospodarzy nie trwała długo, bowiem już kilka minut później Ryan Sassegon pewnym uderzeniem pokonał Manuela Neura stojącego między słupkami bramki Bayernu. W 30. minucie nastąpił prawdziwy dramat w drużynie Mistrza Niemiec. Kingsley Coman nabawił się bardzo groźnie wyglądającej kontuzji i od razu opuścił plac gry. W niemieckich mediach błyskawicznie pojawiła się informacja, że francuski zawodnik może już w tym sezonie nie zagrać. Tuż przed przerwą Bayern na prowadzenie wyprowadzić Thomas Mueller.
Druga odsłona należała już tylko do zawodników Bayernu, którzy wiedli prym w tym spotkaniu, łącznie 71% czasu gry przy piłce byli gracze mistrza Niemiec. Bardzo często zagrażali bramce Tottenhamu, oddając cztery celne próby. Tottenham nie istniał, faktem jest że zespół z Londynu grał o przysłowiową “pietruszkę” i skład uległ znaczącej rotacji, to jednak ich występ był dramatyczny, w drugiej połowie nie oddali ani jednak strzału. Dzieła zniszczenia dokonał Philippe Coutinho, który w 64. minucie spotkania trafił do siatki. Brazylijczyk bez dwóch zdań zasługuje na miano najlepszego zawodnika tego meczu. Pomocnik Bayernu był bardzo aktywny, popisywał się fantastycznymi dograniami do swoich kolegów z drużyny i cały czas stwarzał zagrożenie przy bramce rywala.
Mecz zakończył się ostatecznie wynikiem 3:1 dla Bayernu Monachium. Niestety, Robert Lewandowski nie wystąpił w tym spotkaniu. Szkoda, bowiem miał okazję wyrównać lub nawet pobić rekord Cristiano Ronaldo w liczbie goli strzelonych w rozgrywkach fazy grupowej Ligi Mistrzów. Portugalczyk przed kilkoma laty zdobył 11 trafień w pierwszej fazie ligi, Robert zakończył grupę z 10 trafieniami na swoim koncie. Bawarczycy imponująco wygrali grupę B z kompletem zwycięstw, Tottenham z 10 punktami zajął drugą lokatę. Już niedługo obie drużyny poznają swoich rywali w meczach ⅛ finału Ligi Mistrzów.
fot. Getty Images
Reklama