Sygnały, że rynek słabnie, docierały do nas już od kilkunastu tygodni. Odczuliśmy to zresztą na własnej skórze. Ilość otworzonych w tym roku korporacji wyraźnie spadła w porównaniu z rokiem ubiegłym. Do tego dochodzi mniej ładunków, droższe paliwo etc. Postanowiliśmy zatem pogrzebać w statystykach i sprawdzić, czy istnieje jakieś realne zagrożenie, czy to tylko okresowe spowolnienie gospodarki.
Rok 2018 należał do rekordowych pod względem sprzedaży ciężarówek klasy 8. Tylko w roku 2015 sprzedano ich więcej. Naturalnym następstwem takiej sytuacji jest większa konkurencja, a to automatycznie powoduje zmniejszenie stawek za przewóz towarów. Koszty paliwa i pensje dla kierowców obciążały budżety firm transportowych do poziomu 66 proc. zarobków z każdej przejechanej mili. Przekłada się to na 59,6 centów na wypłaty, oraz 43,3 centy na paliwo z mili. Raporty wskazują, że wydatki na świadczenia dla kierowców (poza poborami) wyniosły w 2018 roku 18 centów z mili. Ubezpieczenia nie pozostały w tyle i podniosły stawki za swoje usługi. Właściciele ciężarówek musieli zapłacić dziewięć dziesiątych centa więcej z mili niż w 2017 roku, czyli średnia osiągnęła aż 8,4 centa z każdej przejechanej mili.
Z przedstawionych badań wynika, że jedynie wydatki na opony pozostały bez zmian i utrzymały się na poziomie 3,8 centa z mili. Naprawy i konserwacje pojazdów wzrosły do 17,1 centa z mili, opłaty za zezwolenia i rejestracje 2,4 centa z mili i nawet za autostrady trzeba płacić więcej niż w poprzednim roku.
Pomimo większych corocznych nakładów biznes transportowy nadal jest interesem dochodowym. Specjaliści z branży twierdzą, że po ubiegłorocznych rekordowych zarobkach tegoroczny rynek powinien ustabilizować się na nieco niższym poziomie i pozostać na nim, bądź nawet ponownie wzrosnąć, w zależności od przebiegu wojny handlowej z Chinami. Nie przewidują jakiś nagłych załamań gospodarki przynajmniej do 2022 roku.
Szerokiej i bezpiecznej drogi życzy All About Trucks. We serve Truckers!
fot.Depositphotos.com
Reklama