Po miesięcznych wakacjach Kongres USA wznowił w poniedziałek obrady. Najpilniejszym zadaniem amerykańskiego parlamentu jest teraz przyjęcie budżetu rządu federalnego na nowy rok budżetowy, który rozpoczyna się już 1 października.
Przyjęcie stałego budżetu utrudnia jednak spór między prezydentem Donaldem Trumpem a liderami Partii Demokratycznej o dalsze finansowanie budowy muru na granicy USA z Meksykiem. Demokraci uważają, że budowa muru jest - jak powtarza senator Chuck Schumer - "marnowaniem pieniędzy podatnika", i nie zamierzają przyznać na jego dalszą budowę "ani centa". Budowa muru była główną obietnicą wyborczą Donalda Trumpa.
Spór o finansowanie budowy muru na granicy z Meksykiem był powodem najdłuższego w historii Stanów Zjednoczonych zawieszenia działalności rządu federalnego (tzw. shutdown) na 35 dni, od 22 grudnia 2018 do 25 stycznia bieżącego roku.
Ponieważ żadna ze stron, ani prezydent Trump, ani przywódcy Demokratów w Kongresie, nie zdradza gotowości do kompromisu, Steny Hoyer, przywódca większości Partii Demokratycznej w Izbie Reprezentantów, zapowiedział, że aby uniknąć kolejnego zawieszenia działalności rządu federalnego, Izba w ciągu najbliższych dwóch tygodni będzie głosowała nad prowizorium budżetowym.
Przywódca większości republikańskiej w Senacie Mitch McConnell poparł takie rozwiązanie. Przyjęcie przez obie izby Kongresu prowizorium budżetowego pozwoli na dalsze, prawdopodobnie do 22 listopada, funkcjonowanie rządu federalnego po rozpoczęciu 1 października nowego roku budżetowego.
Budowa muru - i szerzej - polityka imigracyjna administracji Trumpa jest jednym z wielu powodów, dla którego wielu przedstawicieli Partii Demokratycznej nie ustaje w zabiegach zmierzających do impeachmentu prezydenta Donalda Trumpa.
Przewodniczący komisji sądownictwa Izby Reprezentantów, Demokrata Jerry Nadler zapowiedział, że w czwartek członkowie komisji będą głosowali nad przyjęciem rezolucji określającej zasady przesłuchiwania świadków i zbierania materiałów służących do odpowiedzi na pytanie, czy Trumpowi w ogóle można postawić zarzuty uzasadniające rozpoczęcie impeachmentu.
"Bezprecedensowa korupcja, zatajanie prawdy i przestępstwa prezydenta są przedmiotem dochodzenia komisji, aby zdecydować, czy zalecić (całości Izby Reprezentantów – PAP) przedstawienie zarzutów (pozwalających na rozpoczęcie - PAP) impeachmentu" – stwierdził Jerry Nadler w wydanym w poniedziałek oświadczeniu.
Nadler dodał, że "przestępstwa Trumpa wykraczają poza te, które zostały wyszczególnione w reporcie (specjalnego prokuratora – PAP) Roberta Muellera".
Republikanin Doug Collins, przedstawiciel Partii Republikańskiej w komisji sprawiedliwości, w wypowiedzi dla telewizji Fox, nazwał zabiegi Demokratów "żałosnymi". Jego zdaniem są one "elementem kampanii wyborczej".
Zdaniem Republikanów elementem "kampanii wyborczej" są także wysiłki Demokratów zmierzające do zaostrzenia kontroli dostępu do broni palnej.
Po serii masakr w ostatnich tygodniach, w tym szczególnie krwawych w stanach Alabama i Teksas, Demokraci domagają się zaostrzenia przepisów dotyczących sprzedaży broni palnej i amunicji w Stanach Zjednoczonych.
Tylko w tym tygodniu w Izba Reprezentantów będzie głosowała nad trzema projektami ustaw zaostrzających zasady sprzedaży i posiadania broni palnej i amunicji. Jednak lider większości republikańskiej w Senacie Mitch McConnell, który kontroluje kalendarz prac legislacyjnych Senatu, zapowiedział, że nie wprowadzi do porządku obrad żadnego projektu ustawy o kontroli dostępu do broni palnej, który nie cieszy się poparciem prezydenta Donalda Trumpa.
Z kolei Demokraci nie palą się do ratyfikowania nowego traktatu o handlu Stanów Zjednoczonych z Meksykiem i Kanadą (USMC), na czym szczególnie zależy prezydentowi.
Traktat USMC ma zastąpić ostro krytykowany przez Donalda Trumpa układ o wolnym handlu NAFTA, który został zawarty 1992 roku.
Istotnym tłem rozpoczętej w poniedziałek jesiennej sesji podzielonego amerykańskiego parlamentu, w którym Senat kontrolują Republikanie, a Izbę Reprezentantów Demokraci, stanowi nabierająca z dnia na dzień tempa kampania przed wyborami prezydenckimi i wyborami do Kongresu, które odbędą się 3 listopada 2020.
Zdaniem amerykańskich komentatorów i wielu ustawodawców w tej sytuacji szanse na osiągnięcie kompromisowych, satysfakcjonujących obie partie rozwiązań są znikome.
"Tak długo jak Trump jest niepopularny w całym kraju i najwyraźniej dba tylko o swoją bazę, tak długo Demokraci nie będą mieli ochoty zasiąść do negocjacji" – powiedziała cytowana na poniedziałkowym wydaniu dziennika "The Wall Street Journal" Sarah Binder, profesor nauk politycznych na stołecznym Uniwersytecie George’a Washingtona.
Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)
fot.MICHAEL REYNOLDS/EPA-EFE/Shutterstock
Reklama