Po stu dniach sprawowania urzędu burmistrz Lori Lightfoot wygłosiła orędzie o stanie miasta, w którym przedstawiła trudną sytuację finansową i gospodarczą Chicago. Wyraziła też determinację rozwiązania problemów miasta i nadzieję na pomoc mieszkańców. Mówiła również o swoich dotychczasowych osiągnięciach.
Na wstępie przemówienia burmistrz zaznaczyła, że nie będzie przedstawiać planu budżetowego miasta, bo zrobi to w październiku. Zapewniła, że postanowiła pomóc miastu i mieszkańcom, nawet gdyby to miało spowodować jej porażkę polityczną.
Apelowała do chicagowian o ponowny mandat zaufania i poparcie jej starań na rzecz wyjścia z kryzysu oraz o zjednoczenie się ponad podziałami partyjnymi, regionalnymi i społecznymi, by wspólnie osiągnąć pożądany cel – dobre, dostatnie warunki życia dla mieszkańców wszystkich dzielnic i zdrowe gospodarczo miasto, które jest siła napędową całego stanu.
Burmistrz Lori Lightfoot nie wypowiedziała ani razu nazwiska swojego poprzednika Rahma Emanuela, ale wskazała, że odziedziczyła po nim miasto w znacznie gorszej kondycji finansowej niż się spodziewała. Przypomnijmy, że Emanuel odchodząc z ratusza twierdził, że pozostawia po sobie deficyty budżetowe na około 700 mln dol, gdy w rzeczywistości okazało się, że wynoszą miliard dolarów. Aktualnie – jak podkreśliła Lightfoot – dzięki wprowadzonym przez nią reformom i oszczędnościom udało się tę kwotę zmniejszyć do około 800 tys. dol.
Lightfoot podkreśliła, że w ciągu stu dni urzędowania udało się jej wprowadzić wiele reform, które zaowocowały lepszym gospodarowaniem zasobami, zmniejszeniem marnotrawstwa, oszczędnościami finansowymi i zwiększeniem transparentności we władzach i w radzie miasta. Z pozytywnych zmian wymieniła m.in. wyeliminowanie przywileju weta radnych, nowy kodeks etyczny obowiązujący radnych i zapobiegający korupcji oraz reformę systemu odszkodowań pracowniczych, które z powodu nadużyć od lat kosztowały miasto i podatnika miliony dolarów.
Burmistrz deklarowała, że Chicago pozostanie miastem przyjaznym dla imigrantów, chroniącym swoich mieszkańców przed służbami imigracyjnymi. Przypomniała, że zarządziła, aby policja chicagowska nie dopuszczała do swojej bazy informacyjnej służb imigracyjnych i nie udzielała im żadnej pomocy.
Lightfoot brzmiała szczerze i przekonująco, gdy mówiła, że chce z pomocą mieszkańców – ich talentu i energii – rozwiązywać problemy miasta w sposób odpowiedzialny i poważny, a nie tylko stosując prowizoryczne środki zaradcze, takie jak podwyżki podatków od nieruchomości i krótkoterminowe pożyczki. Równocześnie ostrzegła, że kryzys jest tak poważny, że musi wziąć pod uwagę wszystkie dostępne opcje – miała na myśli dochody z różnych podatków i opłat – które umożliwiłyby ratowanie miasta z opresji, w jakiej aktualnie się znajduje.
Przypomnijmy, że burmistrz stoi też w obliczu wielu innych problemów, m.in. są to negocjacie w sprawie kosztownych kontraktów pracowniczych policji, straży pożarnej i nauczycieli oraz groźba strajku tych ostatnich, mimo że miasto zarezerwowało już fundusze na podwyżki płac dla pedagogów. Miasto musi też sprostać zobowiązaniom emerytalnym na dzisiątki miliardów dolarów.
Burmistrz Lori Lightfoot zapowiedziała, że zanim podejmie jakiekolwiek decyzje dotyczące pozyskiwania nowych dochodów, zapozna się z wynikami konsultacji społecznych, bo opinie mieszkańców są dla niej bardzo ważne. Wyraziła determinację rozwiązania problemów miasta i nadzieję na pomoc mieszkańców. Pierwsze z przesłuchań publicznych na temat problemów finansowych miasta i ich możliwych rozwiązań odbędzie się już w środę 4 września w godz. 6 pm-8 pm w Copernicus Center w północno-zachodniej części Chicago.
Alicja Otap
[email protected]
Na zdjęciu: Burmistrz Chicago Lori Lightfoot wygłasza orędzie o stanie miasta
fot.Chicago Mayor’s Office/Facebook/screenshot
Reklama