Prezydent Donald Trump powiedział w czwartek, że odwołał zaplanowaną na 1 i 2 września wizytę w Polsce, gdyż musi pozostać w Waszyngtonie w związku z huraganem Dorian, który w najbliższych dniach ma z dużą siłą uderzyć w południowo-wschodnie wybrzeże USA.
"To dla mnie bardzo ważne, żeby być tutaj. Burza wygląda na bardzo, bardzo dużą" - powiedział Trump podczas wystąpienia przed Białym Domem.
Zbliżający się do Florydy huragan Dorian staje się coraz silniejszy. Wiatr w czwartek wiał z prędkością 140 km/godz., ale amerykańskie Narodowe Centrum Huraganów (NHC) przewiduje, że siła żywiołu wzrośnie i stanie się bardzo niebezpieczna.
Centrum huraganu w czwartek znajdowało się 355 km na północ od Portoryko i 600 km na wschód od Bahamów. Żywioł posuwa się z prędkością 20 km/godz. na północny zachód i w niedzielę spodziewany jest nad wybrzeżem Florydy.
Na razie Dorian ma kategorię pierwszą w pięciostopniowej skali Saffira-Simpsona. NHC alarmuje jednak, że wkrótce może stać się huraganem trzeciej kategorii i w amerykański stan może uderzyć wiatrem o prędkości 210 km/godz. Silne wiatry spodziewane są także w stanach Georgia i Karolina Południowa.
"Wszyscy mieszkańcy Florydy powinni mieć przygotowany plan +nie czekaj, aż będzie za późno!+ - ostrzegał gubernator stanu Ron DeSantis na konferencji prasowej. - Każdy powinien mieć wystarczającą ilość jedzenia, wody i lekarstw, aby przetrwać siedem dni".
DeSantis wcześniej w czwartek ogłosił stan wyjątkowy dla Florydy. W rezultacie mieszkańcy tego stanu już zaczęli robić zapasy w supermarketach i na stacjach paliw.
Dorian wcześniej przeszedł nad amerykańskimi Wyspami Dziewiczymi, a na jego drodze znalazły się także brytyjskie Wyspy Dziewicze oraz należące do Portoryko wyspy Vieques i Culebra. Żywioł ominął główną wyspę Portoryko, zdewastowaną w 2017 r. przez huragan Maria. Tam w czwartek wznowiono działanie szkół i administracji publicznej. (PAP)
fot.MICHAEL REYNOLDS/EPA-EFE/Shutterstock
Reklama