Są nowoczesne, zgrabne, eleganckie i łatwe do ukrycia, bo mieszczą się w zamkniętej dłoni. Wyglądają jak pendrivy i można ładować je w komputerze. Wydaje się, że wapowanie nie ma nic wspólnego z oparami śmierdzącego dymu i niemodnym już wizerunkiem tradycyjnego palacza. A jednak łączy je ta sama lub większa szkodliwość nałogu, tym niebezpieczniejsza, bo wymierzona w coraz młodsze pokolenie.
Krajowe służby zdrowia biją na alarm. Wapowanie, czyli „palenie” elektronicznego papierosa lub e-papierosa stało się w ostatnim czasie prawdziwą epidemią wśród młodzieży w Stanach Zjednoczonych. Federalne centrum epidemiologiczne, Centers for Disease Control and Prevention (CDC) podaje, że w 2018 r. odsetek licealistów używających e-papierosów wzrósł o 78 procent. Jako głównego winowajcę wskazuje się firmę Juul Labs, największego obecnie producenta e-papierosów, który kontroluje ponad 70 proc. amerykańskiego rynku.
Intensywna terapia po e-papierosie
Tymczasem w sierpniu już ponad dwadzieścia osób w regionie Midwestu trafiło do szpitala z poważnymi objawami infekcji dróg oddechowych. Są wśród nich nastolatki i osoby w wieku dwudziestu paru lat. Wszystkie przyznały, że źle poczuły się po wapowaniu.
Lekarze nie wiedzą dokładnie, co wdychali pacjenci, jakiego sprzętu do wapowania używali, ani gdzie zakupili e-papierosy oraz wkłady. Niektórzy chorzy przyznali, że w e-papierosie, oprócz nikotyny, palili również THC – psychoaktywny związek w marihuanie. Lekarze próbują ustalić, który składnik wywołał u nich tak poważny stan zdrowia i w jaki sposób powiązani są ze sobą pacjenci z trzech stanów.
Departament zdrowia Illinois (Illinois Department of Public Health) poinformował, że do szpitala trafiło sześć młodych osób. Wśród objawów – trudności z oddychaniem, kaszel, zmęczenie, a w niektórych przypadkach również wymioty i biegunka. Służby zdrowia w Wisconsin zarejestrowały 11 potwierdzonych i kolejnych 7 podejrzanych przypadków poważnej choroby płuc wśród wapujących. Cztery przypadki zgłoszono w Minnesocie.
Dr Emily Chapman ze szpitala dziecięcego w Minnesocie powiedziała stacji NBC, że początkowo lekarze myśleli, że mają do czynienia z zapaleniem płuc. Jednak po rozpoczęciu leczenia stan pacjentów zamiast poprawiać – pogarszał się. Trafili więc na oddział intensywnej terapii. Niektórzy zostali podłączeni do aparatury wspomagającej oddychanie.
Jeden z pacjentów w Wisconsin przyznał, że zaczął czuć się źle po kilku pociągnięciach z nowego wkładu do wapowania, zakupionego na ulicy. Następnego dnia rano wylądował w szpitalu. Jego stan pogarszał się przez cały dzień, zanim lekarzom udało się go unormować.
Piękni, młodzi i wapujący
W odpowiedzi na te, lecz również wcześniejsze alarmujące przypadki zachorowań po wapowaniu, prokuratura powiatu Lake w Illinois, obejmującego północne przedmieścia Chicago, oskarżyła największego producenta popularnych papierosów elektronicznych o promowanie wapowania wśród młodzieży. To pierwszy tego rodzaju pozew przeciwko „e-tytoniowemu” gigantowi w kraju, złożony przez jednostkę samorządową. Do pozwu przyłączyło się kilka firm prawniczych z Chicago.
We wtorek 13 sierpnia do sądu powiatu Lake trafił pozew przeciwko firmie Juul Labs, największemu w kraju producentowi papierosów elektronicznych. Powiatowa prokuratura zarzuca mu „celowe wywoływanie uzależnień od nikotyny wśród młodzieży poprzez podstępne kampanie reklamowe promujące e-papierosy”.
Jako przykład władze podają reklamy i kampanie marketingowe firmy, w których młodzi użytkownicy e-papierosów są zawsze atrakcyjni, popularni, akceptowani przez kolegów i pewni siebie. W mediach społecznościowych Juul zachęca młodzież do robienia sobie zdjęć podczas używania „ulubionego” produktu i tagowania go nazwą firmy. Według prokuratury odwrócenie szkód, jakie już wywołały tego typu kampanie marketingowe wśród nastolatków, będzie trudne i czasochłonne.
O smaku gumowych misiów
Nikotyna zawarta w papierosach elektronicznych Juul podawana jest mocniejsza i w większych dawkach niż w innych e-papierosach, co zwiększa ryzyko uzależnień – twierdzą eksperci. Według producenta każdy wkład do Juula zawiera tyle samo nikotyny co paczka papierosów.
Najbardziej niepokojący jest fakt, że ponieważ większość nastolatków wapuje smakowe e-papierosy Juul, wielu z nich nie zdaje sobie nawet sprawy, że to produkt tytoniowy. W sondażu przeprowadzonym przez CDC 60 proc. nastolatków używających produktów Juul nie wiedziało, że produkt zawiera nikotynę. Wkłady do Juula dostępne są w wielu wersjach smakowych: owocowym, mango, kremowym, miętowym, mentolowym i „chłodnym ogórku”. Naukowcy już zbadali, że wymyślne smaki odgrywają kluczową rolę w dotarciu z produktami, w tym papierosami elektronicznymi, do młodzieży i dzieci. Bo kto może być odbiorcą wkładów do papierosów o smaku… bananowym, arbuzowym, gumowych misiów czy waty cukrowej? Dodać do tego wesołe, kolorowe opakowania, charakterystyczne dla innych produktów przeznaczonych dla dzieci, i mamy gotowy przepis na późniejszego długotrwałego, wiernego, uzależnionego palacza.
Zdaniem ekspertów elektroniczne papierosy prowadzą do uzależnienia coraz młodszego pokolenia młodzieży i odwracają skutki wieloletnich starań, które doprowadziły do redukcji spożycia produktów tytoniowych w kraju.
Młode mózgi i płuca
Ponieważ nie istnieją obecnie przepisy nakazujące producentom e-papierosów ujawnianie listy składników na opakowaniu, naukowcy wzięli e-papierosy w swoje ręce – do laboratoriów, żeby sprawdzić, co one tak naprawdę zawierają. W niektórych papierosach najpopularniejszej marki Juul oprócz soli nikotynowych znaleziono m.in. acetale – związki, które gdy wdychane, mogą być wyjątkowo szkodliwe dla płuc. Oprócz nikotyny i chemikaliów, młode płuca nastolatków są głęboko penetrowane przez metale ciężkie i bardzo drobne cząsteczki toksyn zawarte w e-papierosach.
Według raportu z biura naczelnego lekarza USA (Surgeon General) używanie nikotyny w jakiejkolwiek formie, w tym e-papierosów, jest niebezpieczne, uszkadza rozwijające się mózgi młodych osób, wpływając na utratę koncentracji, osłabienie nauki i podatność na uzależnienie. Dodatkowo według Amerykańskiego Stowarzyszenia ds. Chorób Płucnych (American Lung Association) płuca nastolatków, zwłaszcza tych młodszych, nie są jeszcze do końca rozwinięte, co może jeszcze bardziej narazić je na związki chemiczne zawarte w papierosach elektronicznych.
Big E-Tobacco
Problem jest tak duży, że urósł do miana kryzysu zdrowia publicznego i zdaniem ekspertów wymaga podjęcia zdecydowanych kroków przez krajową Agencję Żywności i Leków (Food and Drug Administration, FDA) oraz lokalnych legislatorów. Narazie FDA ogłosiła plany ograniczenia miejsc, gdzie sprzedawane są smakowe e-papierosy, lecz zdaniem ekspertów, to za mało. Organizacje zajmujące się zdrowiem publicznym chcą, żeby FDA wprowadziła całkowity zakaz papierosów smakowych, które są tak popularne wśród młodzieży, a nawet dzieci. Kolejne badanie wykazało, że 81 proc. dzieci, które kiedykolwiek spróbowały tytoniu, sięgnęły właśnie po smakowy produkt.
Choć pierwsze papierosy elektroniczne pojawiły się na rynku około 2009 r., eksplozja ich popularności wśród młodzieży nastąpiła wraz z pojawieniem się na rynku marki Juul w 2015 roku. FDA zainteresowała się e-papierosami dopiero w 2016 r, w odpowiedzi na apele organizacji zdrowia. Obecnie jest w trakcie analizy wszystkich produktów do wapowania, a w planach jest sprzedaż tylko tych papierosów elektronicznych, które zostaną zatwierdzone przez FDA.
Gorącym orędownikiem na rzecz ochrony dzieci przed paleniem i wapowaniem jest demokratyczny senator z Illinois Dick Durbin, którego ojciec – nałogowy palacz – zmarł na raka płuc. W sierpniu 2018 r. wraz z republikańską senator Lisą Murkowski z Alaski i kilkoma kongresmenami Durbin przedstawił projekt ustawy mającej na celu wprowadzenie zakazu sprzedaży smakowych e-papierosów – Stopping Appealing Flavors in E-Cigarettes for Kids (SAFE Kids) Act. Durbin domaga się również usunięcia ze sklepowych półek tysiąca nielegalnych produktów do wapowania.
Licealista zamiast kowboja
Firma Juul zaprzecza, jakoby docelowym konsumentem ich produktów do wapowania miałaby być młodzież. Zapewnia, że wycofała już swoje reklamy z Facebooka i Instagrama. Twierdzi nawet, że podejmuje wysiłki mające na celu zniechęcenie młodzieży do wapowania. Pozostawiła jednak za sobą ślady agresywnej kampanii w wielu mediach społecznościowych, skierowanej ewidentnie do młodzieży, a także szkody, których odwrócenie – zdaniem ekspertów – pochłonie wiele lat i środków finansowych. Kowboj na koniu na tle bezkresnych prerii zamienił się co prawda w młodego, wesołego i atrakcyjnego nastolatka, ale szkodliwość nikotyny oraz nałogu nie zmieniła się ani trochę.
Joanna Marszałek
[email protected]
fot.depositphotos.com
Reklama