Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 6 października 2024 06:24
Reklama KD Market

Brytyjski sąd przedłużył areszt Czesławowi K. do 10 września

Brytyjski sąd przedłużył areszt Czesławowi K. do 10 września
fot.NIGEL RODDIS/EPA-EFE/Shutterstock (10044539e)
A general view of police officers at Manchester Victoria Metrolink station, in Manchester, north west England, 01 January 2019, following the stabbing of three people, including a police officer at the station on 31 December 2018. Greater Manchester Police report that, British Transport Police officers at Victoria Train Station on 31 December 2018, responded to a man armed with a knife and swiftly detained him. The officers acted with incredible bravery in tackling the armed attacker at the busy Metrolink station and ensured he was immediately detained. He remains in custody in Manchester. The incident is being treated as a terrorist investigation which is being led by counter terrorism officers with support from Greater Manchester Police. They were working throughout the night to piece together the details of what happened and to identify the man who was arrested.
Knife attack at Manchester Victoria station, United Kingdom - 31 Dec 2018
Brytyjski sąd nie podjął w środę decyzji o ekstradycji Czesława K., męża Grażyny Kuliszewskiej, której ciało w lutym wyłowiono z rzeki Uszwicy (Małopolskie). Postanowieniem sądu pobyt K. w londyńskim areszcie został przedłużony do 10 września. Informacje te przekazał w środę PAP Marcin Michałowski, prokurator prowadzący śledztwo w sprawie. W czwartek prokuratura, po dokładnym zapoznaniu się z przebiegiem środowej rozprawy, przekaże bardziej szczegółowe informacje o sprawie Czesława K. W środę sąd w Londynie rozpatrywał wniosek o ekstradycję podejrzanego. Na poprzednim posiedzeniu w lipcu sąd odrzucił wniosek Czesława K. o opuszczenie aresztu za kaucją. 38-letni Czesław K. został zatrzymany w Londynie 22 lipca na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Nakaz taki wydał Sąd Okręgowy w Tarnowie na wniosek Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. Prokurator podkreślił, że z uwagi na dobro sprawy nie może ujawnić, jakie zarzuty były podstawą do przygotowania Europejskiego Nakazu Aresztowania. Według nieoficjalnych doniesień medialnych podstawą do wystosowania ENA był zarzut zabójstwa dla Czesława K. Prokurator Michałowski nie potwierdził tych informacji, nie ujawnił także wyników szczegółowej sekcji zwłok 34-latki z Borzęcina. W sprawie prokuratura przesłuchała już kilkudziesięciu świadków. "Postępowanie trwa dalej. Z uwagi na dobro sprawy nie informujemy o rodzaju i charakterze czynności, ani o szczegółowych wynikach sekcji" – powiedział Michałowski. Pięcioletni syn małżeństwa – w związku z aresztowaniem ojca – trafił pod tymczasową opiekę swojej ciotki. O przyznaniu opieki zadecydował sąd w Brzesku (Małopolskie). Grażyna Kuliszewska zaginęła w nocy z 3 na 4 stycznia. Jej ciało odnaleziono 28 lutego w rzece Uszwica, 6 km od rodzinnego domu. O tajemniczym zniknięciu 34-latki informowały w lutym portale Onet i Fakt24. Pochodząca z Borzęcina koło Brzeska kobieta wraz ze swoim mężem pracowała w Wielkiej Brytanii. Para ma pięcioletniego syna. Z relacji mediów i świadków wynika, że ostatnich świąt Bożego Narodzenia Kuliszewska nie spędziła z rodziną – została w Londynie, a mąż i syn wrócili do Polski. 3 stycznia również i ona przyleciała do kraju. Zdążyła z mężem Czesławem odwiedzić notariusza – zamierzali podpisać umowę, zgodnie z którą dom 34-latki w Polsce przechodzi na Czesława. Kuliszewska miała przepisać mężowi nieruchomość za 15 tys. funtów (ok. 70 tys. zł). Do podpisania umowy jednak nie doszło, ponieważ brakowało stosownych dokumentów. Portale podają również, że pieniądze, które Czesław miał przekazać żonie, zniknęły. 4 stycznia Kuliszewska planowała wrócić do Londynu, na lotnisko do Krakowa jednak nie dotarła. Jej ciało, po prawie dwumiesięcznych poszukiwaniach, wyłowiono 28 lutego z rzeki Uszwicy niedaleko Borzęcina. Zgodnie z relacją jej męża, wieczorem 3 stycznia jego żona była podenerwowana. Poszli spać we trójkę: on, żona i syn. Kiedy obudził się rano, 34-latki nie było. Miała zostawić mu wiadomość, że zobaczą się w Londynie. Pojechał do Londynu, ale nie zastał tam kobiety. Zawiadomił o tym bliskich i policję. Według siostry Grażyny, małżonkowie planowali rozwód, choć mąż twierdził, że nie miał informacji o takich planach. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że w Londynie Kuliszewska miała mieć romans z Kurdem o imieniu Sardar. Gdy ten dowiedział się o zaginięciu kobiety, zamieścił na Facebooku ogłoszenie o nagrodzie w wysokości 100 tys. zł za informacje o zaginionej. Sardar twierdził, że widział dokumenty rozwodowe przygotowane przez kobietę. Ta jednak nie chciała powiedzieć mężowi o swoich planach w obawie przed jego reakcją. Według mediów Polka bez zgody męża miała wziąć pożyczkę na dużą kwotę w jednym z brytyjskich banków.(PAP) fot.NIGEL RODDIS/EPA-EFE/Shutterstock

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama