Zawsze w ostatni weekend lipca –w tym roku od piątku 26 do niedzieli 28 – w Whiting w stanie Indiana, w miasteczku oddalonym zaledwie 16 mil od centrum Chicago (ok. 30 min. jazdy samochodem), króluje biesiadowanie i dobra zabawa. Tegoroczna edycja imprezy nie zawiodła fanów.
Były polskie pierogi domowej roboty z kapustą, mięsem czy owocami, tradycyjne pierogi włoskie, czy znane, choć jeszcze, nie aż tak popularne pizzarogis – pierogi ulepione z ciasta pizzowego, w środku z kiełbasą, pepperoni albo serem, oblane pomidorowym sosem. Chicago reprezentowały dwie firmy gastronomiczne – Kasia’s Pierogi i Tata’s Pierogi.
Uczestników festiwalu wabiły też ,,pierogi” miętowe, rozmarynowe oraz malinowe do… mycia rąk. Ułożone warstwowo mydełka w pękatych słojach wzbudzały duże zainteresowanie wśród uczestników festiwalu.
Choć w festiwalowym menu przede wszystkim królowały pierogi, to kusiły też inne przysmaki, m.in.: szaszłyki owinięte boczkiem, kiełbasa, placki ziemniaczane i hamburgery. Oczywiście serwowano też gołąbki, specjały kuchni greckiej, potrawy z aligatora oraz przyrządzane domowymi sposobami zimne napoje.
Spragnieni dorośli zostali zaproszeni na degustację trunków do dwóch ogródków, winnego lub piwnego, gdzie na scenach koncertowały różne zespoły muzyczne. Na pozostałych estradach prezentowały się grupy taneczne i prowadzący programy kulinarne.
W pierwszym dniu festynu już tradycyjnie odbyła się doroczna Polka Parade z Panem Pierogiem i jego przyjaciółkami – „buscias”, zabawnie przebranymi za własne babcie, obowiązkowo w chustkach, z wałkami na głowach i w płaszczach prochowcach.
Festiwal jest dumą Whiting od 24 lat. Na prawie kilometrowym odcinku zamkniętej ulicy 119, po jej obu stronach swoje specjały serwowali restauratorzy głównie branży pierogowej. Organizatorem kulinarnego wydarzenia, które od 24 lat przyciąga około 300 tys. gości z całego świata jest lokalna izba handlowa, Whiting-Robertsdale Chamber of Commerce.
(Informacja własna)
Na zdjęciach – migawki z Pierogi Fest
Zdjęcia: Marek Dobrzycki
Ewa Malcher
