Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 11:47
Reklama KD Market

Czy Twoje dzieci są dobrze wychowane?

Wiele osób, które już dosyć dawno „odchowało” swoje dzieci, a jeszcze więcej tych bezdzietnych przejawia skłonność do komentarzy w postaci: „Ach, ta dzisiejsza młodzież” czy też: „Ty i to twoje bezstresowe wychowanie” lub: „Te dzieci są po prostu źle wychowane”. Jednocześnie rzadko kto zadaje sobie trud, żeby rzeczywiście przyjrzeć się zachowaniu dziecka i rodzica. Takie oceny formułowane są najczęściej na podstawie jednej zaobserwowanej sytuacji. Czy mogą być prawdziwe? Oczywiście, ale kto ma prawo to oceniać? Według mnie, wyłącznie rodzic. Pamiętam jak dziś, pewien marcowy wieczór i minę starszego mężczyzny w samochodzie obok, który patrzył z niesmakiem kręcąc głową na moją córkę, całą zapłakaną i mnie przekonującą własne dziecko, aby wsiadło do fotelika. Kiedy moja córka go zobaczyła, emocje w niej były tak napięte, że jeszcze pokazała mu język. Mężczyzna nic nie powiedział, ale mogę się domyślać, co pomyślał. Niejednokrotnie zarówno moje dzieci , jak i inne, zachowują się tak, że nie jest to do końca zgodne z „normami dobrego wychowania”, ale zachowują się po prostu jak dzieci, kiedy czasem wyrywają innym zabawki, kiedy nie chcą się dzielić czymś z innymi, kiedy wpadają w histerię, bo mama dała nie ten kubek, czy też kiedy mówią „Patrz mamo, jaki ten pan ma duuuuży nos!” Warto więc pamiętać, że od dzieci nie możemy wymagać tego samego, co od dorosłego człowieka, bo one jeszcze nie są na tym samym poziomie, na tym samym etapie rozwoju, co my. Kolejną ciekawą rzeczą, o której warto wspomnieć, są okoliczności, które bardzo często pomijamy, tymczasem mają one ogromny wpływ na zachowanie tak dzieci, jak i dorosłych. Być może zauważyłeś Drogi Rodzicu, że twoje dziecko zachowuje się nieco inaczej w przedszkolu, szkole, lub kiedy jest samo poza domem, a zupełnie inaczej w Twojej obecności i w domu. Mówi się, że dzieci rezerwują swoje specjalne (najlepsze i najgorsze) zachowania dla rodziców. Czy jest w tym coś dziwnego? Przecież kiedy przyjrzysz się sobie, to również możesz zauważyć, że w pracy, czy na obiedzie u rodziny, znajomych, zachowujesz się inaczej niż w domu, w kapciach i wśród najbliższych. Dzieci mają dokładnie tak samo! Poza tym, bardzo mocno wpływa na nas wszystkich głód, hałas, stres i jeszcze inne czynniki, z którymi może być nam trudno sobie poradzić. Kiedyś sama usłyszałam zdanie, że moje dzieci są źle wychowane i kiedy minął mi pierwszy szok wywołany zarówno formą tej wypowiedzi, jak i treścią, pomyślałam o tym, kto dał tej osobie prawo do oceniania moich dzieci. Za to przecież jak wychowywane są dzieci, odpowiadają wyłącznie ich opiekunowie. To właśnie oni razem i każde osobno określają swoje cele wychowawcze (na przykład – aby dzieci były odpowiedzialne, uczciwe, umiały budować zdrowe relacje) i do nich dążą, robiąc co jakiś czas „rachunek sumienia” i sprawdzając, czy metody, które stosują rzeczywiście przybliżają ich do celu. To my wychowujemy nasze dzieci i to my mamy być zadowoleni, a nie sąsiadka, kuzyn, ciocia czy babcia, którzy mogą mieć zły humor lub kiepskie samopoczucie, co również wpływa na odbiór tego, co wokół nich się dzieje. Pamiętam, jak na jednym ze szkoleń rozwojowych, w których uczestniczyłam, rozwinęła się rozmowa na temat hejtu w Internecie i dobrych rad, które dochodzą do nas z różnych stron, bo wielu się wydaje, że wiedzą lepiej, ich rady są bezcenne i mają wręcz obowiązek wypowiedzieć się, niezależnie od tego, czy ktoś ich o to prosi czy też nie. Padło tam wtedy takie zdanie, że jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest przyjmowanie uwag od osób, które zajmują się tym, co my, więc wiedzą o czym mówią z własnej, aktualnej praktyki, a i to z pewną dozą krytycyzmu. Ta mądrość ma również swoje zastosowanie w rodzicielstwie, bo czy rzeczywiście oceny i dobre rady od osób bezdzietnych powinny powodować zmianę naszego podejścia i celów wychowawczych? Według mnie – nie. Nie zawsze nasze zachowanie czy zachowanie naszych dzieci będzie odpowiadało wszystkim dookoła i warto o tym pamiętać. Niektórzy ludzie powiedzą nam o tym, inni zachowają takie przemyślenia dla siebie, ale zależy mi, abyś Drogi Rodzicu pamiętał, że to Ty decydujesz, co bierzesz dla siebie i w końcowym rozrachunku nie będzie możliwości, aby zrzucić odpowiedzialność na kogoś innego i powiedzieć: „Bo to Krysia mi powiedziała, że przecież dzieci i ryby głosu nie mają, więc nie powinnam słuchać ich opinii.” Zawsze znajdzie się ktoś, kto może powiedzieć: „Złość piękności szkodzi”, „Chłopaki nie płaczą”, ale w stosunku do własnych dzieci to my ustalamy cel i drogę do niego. Iwona Kozłowska jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy. Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…” Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń. Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!   fot.depositphotos.com
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama