Legendarny właściciel najbardziej znanego Polonii chicagowskiej klubu nocnego Cardinal, znakomity saksofonista, jeden z popularniejszych prekursorów rock and rolla w Polsce, promotor wielu polskich muzyków estradowych w Chicago, człowiek o wielkim sercu, wspaniały przyjaciel – 80-letni Włodek Wander jest chory na nieuleczalną, neurodegeneracyjną chorobę Alzheimera. Przyjaciele zbierają pieniądze na zapewnienie mu jak najlepszych warunków w domu opieki dla przewlekle chorych.
Włodzimierz Wander urodził się 19 kwietnia 1939 r w Łodzi. Wspaniały saksofonista, wokalista i kompozytor. Jeden z najbardziej prężnych prekursorów muzyki rock and rollowej w Polsce. W latach 1962-1965 współpracował z zespołem Niebiesko-Czarni, a w 1965 r. założył grupę Polanie. Koncertował zarówno w Europie Zachodniej, jak w krajach Bloku Wschodniego. W tym czasie odbył też dwutygodniowe turnee z brytyjską grupą rockową The Animals. Następnie założył zespół Wanderpol, który występował nie tylko w Europie, ale i na kontynencie amerykańskim, zwłaszcza w głównych miastach zamieszkiwanych przez Polonię. W 1977 roku Włodek Wander na stale opuszcza Polskę. W latach 1984-2003 był właścicielem i prowadził legendarny klub polonijny Cardinal w Chicago, który przyciągał najsławniejsze gwiazdy polskiej estrady. Na jego scenie występowali między innymi: Czesław Niemen, Bogusław Mec, Stan Borys, Krzysztof Krawczyk, Karin Stanek, Krystyna Prońko, Piotr Fronczewski, Waldemar Kocoń, zespoły No To Co i Skaldowie, a także wykonawcy amerykańscy, m.in. Paul Bolger, Bob Georges, Holly Maxwell, czy Tad Zeppelin. Saksofonista występował w swoim klubie także z własnym zespołem Wanderband. Swój ostatni koncert zagrał w 2013 roku, a później rozwijająca się choroba uniemożliwiała dalszą pracę artystyczną.
W sobotę, 20 lipca wieczorem w klubie Michella Terrace odbył się wyjątkowy koncert charytatywny pt. „Koncert Przyjaciół dla Włodka Wandera” z udziałem muzyków i wokalistów, którzy swego czasu występowali w klubie Cardinal, przy zbiegu ulic Laramie i Belmont. Wśród organizatorów była Julia Pogorzelska, wokalistka zespołu Julia i My, która przez kilkanaście lat występowała w klubie Cardinal, w popularnej polonijnej dzielnicy w Chicago. To właśnie ona wraz ze znanym polonijnym aktorem Bogdanem Łańko poprowadzili sobotni benefis.
W koncercie wzięli udział m.in.: zespół Wanderband: Jacek Adamski (wokal), Tomek Ciastko (gitara), Andrzej Dylewski (perkusja), Wojtek Kozlowski (klawisze), Jacek Wątroba (perkusja) oraz Andrzej Grzelak (bass); Dixie Kings w obsadzie: Włodek Zuterek (wokal), Zbyszek Bernolak (perkusja), Krzysztof Królak (banjo), Michał Kienko (tuba) oraz Jarek Łukomski (perkusja); zespół Odnowa z Andrzejem Krupińskim; Nite Beats Chicago: Ela Jadczak (wokal) oraz Jack Muradian (gitara, wokal), a także Julia i My, czyli Julia i Jacek Pogorzelscy. Wystąpili również soliści, m.in: Tom Logan, Jacek Adamski, Bożena Hutnicka, Marek Kulisiewicz, Jarek Spychalski, Henryk Zygmunt, Włodek Zuterek, Dori Koz i Holly McGuire. Po występach nastąpiła jam session.
Klub Michelle Terrace wypełniony był do maksimum. Setki gości wręcz nie mogły sie pomieścić na głównej sali, gdzie odbywały się koncerty. Dlatego też rozstawione były telebeamy w bocznych salkach i przy barze, aby goście mogli choć na ekranie widzieć występujących artystów. Nikogo nie dziwi taka frekwencja, gdyż jak mówiła córka, pomysłodawczyni koncertu i prawna opiekunka Włodka Wandera – Dominika Wander, tata przez wiele lat pomagał innym, grał na dziesiątkach charytatywnych imprez. Teraz sam przebywa w domu dla przewlekle chorych i potrzebuje specjalistycznej 24-godzinnej opieki i przyjaciele o nim nie zapomnieli. Potrzebuje on nie tylko finansowego, ale i duchowego wsparcia.
Znana i ceniona piosenkarka Ela Jadczak, wieloletnia przyjaciółka muzyka, która występowała kiedyś także w klubie Cardinal, podzieliła się swoimi odczuciami. – Włodek Wander to jest legenda polskiej muzyki rozrywkowej. Ma niesamowitą duszę. Wspaniale gra i aranżuje, multiinstrumentalista, dusza towarzystwa. Jesteśmy tutaj dla niego. Chcemy, żeby wiedział, że nie jest sam. Spotkaliśmy się, żeby go wspomóc, żeby wiedział, jak wiele serc stoi za nim.
Finałowa piosenka wieczoru, napisana przez Julię Pogorzelską w 1994 r. – na bazie muzyki Majki Jeżowskiej „Na plaży fajnie jest” – przypomniała po raz kolejny, jak Polonia cudownie bawiła się przed laty w lokalu Włodka Wandera, bo „W Cardinal fajnie jest, w Cardinal country jest i jazz”. Wspaniale, że tak wielu nie zapomniało osoby, dzięki której mogli przeżyć właśnie takie niezapomniane chwile. W sobotę Polonia pokazała, że pamięta, że dziękuje, że życzy panu Wanderowi siły i wytrwałości w zmaganiach z chorobą.
Tekst i zdjęcia: Artur Partyka
Reklama