Świat obiegło tragiczne zdjęcie ojca i jego 23-miesięcznej córki, którzy utonęli w rzece Rio Grande w czasie próby dotarcia do Teksasu. Fotografia ta wywołała oburzenie nie tylko w USA, ale na całym świecie, a Amerykę pokazała w niezwykle negatywnym świetle.
Apologeci obecnej polityki imigracyjnej, która prowadzi do coraz większego chaosu wzdłuż południowej granicy kraju, argumentują, że ludzie giną tam dlatego, że decydują się na łamanie amerykańskiego prawa i narażają tym samym siebie i innych na ogromne niebezpieczeństwo. Zwracają też uwagę na fakt, że do przypadków śmiertelnych na terenach przygranicznych dochodzi od wielu lat i że miały one miejsce za rządów różnych prezydentów. Wszystko to prawda, ale nie do końca.
Oscar Alberto Martinez zginął wraz ze swoją córką Angie przede wszystkim dlatego, iż doprowadzony został do totalnej desperacji, wynikającej z wprowadzonej przez Trumpa i spółkę zasady tzw. metering, czyli wpuszczania na terytorium USA po kilka osób dziennie. Chodzi tu o ludzi, którzy ubiegają się o azyl, a zatem winni dostać pozwolenie na wjazd i czekanie na decyzję sądu po amerykańskiej stronie granicy. Jednak dziś są w większości odsyłani do prowizorycznych obozów dla uchodźców w Meksyku, gdzie gniją w fatalnych warunkach całymi miesiącami.
W takim właśnie obozie koczował Oscar wraz z żoną i córką, przy temperaturach rzędu 115 stopni F. O powrocie Martinezów do rodzinnego Salwadoru nie było mowy, w związku z czym Oscar podjął desperacką decyzję przepłynięcia Rio Gande i dostania się do Teksasu, co zakończyło się tragicznie.
Za wszystko to odpowiada Trump i jego gang imigracyjnych oszołomów, na czele ze Stephenem Millerem, któremu marzy się nadal zbudowanie „wspaniałego” muru granicznego i wyrzucenie z Ameryki milionów imigrantów, co jest o tyle dziwne, że sam pochodzi z rodziny białoruskich Żydów, która przybyła do USA w 1903 roku. Jednak winę za to, co się dziś nad granicą dzieje, ponosi również Kongres, który od lat rozważa zmodyfikowanie amerykańskiego prawa, ale zawsze kończy się to wszystko na czczym gadaniu i kompletnej niemocy.
Tymczasem ludzie nadal uciekać będą masowo z takich krajów jak Salwador, Honduras i Gwatemala, ponieważ nie mają innego wyjścia w obliczu przemocy, biedy i nieustannych gangsterskich porachunków. Nadal będą też ginąć w czasie prób przedarcia się do USA, bo jest to nieuniknione. Problem w tym, że wprowadzone przez Trumpa zasady znacznie zwiększają prawdopodobieństwo śmiertelnych wypadków.
Nie mam pojęcia, jak Ivanka i Melania Trump mogą patrzeć bez emocji na zwłoki Oscara oraz Angie i zachowywać całkowite milczenie. Milczy też wielu polityków, tak jakby ta wstrząsająca fotografia nie miała większego znaczenia. Jednak ma i trzeba mieć nadzieję, że zostanie na długie miesiące żenującą plamą na i tak już wątpliwym honorze rządzących, którzy nieustannie trąbią o tym, że walczą z nadgranicznym kryzysem i najazdem imigracyjnego wroga z południa. Trzeba przyznać, iż odnoszą spektakularne sukcesy, bo trup ściele się gęsto.
Andrzej Heyduk
Pochodzi z Wielkopolski, choć od dzieciństwa związany z Wrocławiem. W USA od 1983 roku. Z wykształcenia anglista (Uniwersytet Wrocławski), językoznawca (Lancaster University w Anglii) oraz filozof (University of Illinois). Dziennikarz i felietonista od 1972 roku - publikował m. in. w tygodniku "Wprost", miesięczniku "Scena", gazetach wrocławskich, periodyku "East European Journal", mediach polonijnych, dzienniku "Fort Wayne Journal". Autor słownika pt.: "Leksykon angielskiej terminologii komputerowej" (1991) oraz anglojęzycznej powieści pt.: "The Breslau Conspiracy" (2014).
fot.Abraham Pineda-Jácome/EPA-EFE/Shutterstock
Reklama