Ubiegły weekend wraz z ociepleniem i odwilżą przyniósł wzrost liczby strzelanin. Na chicagowskich ulicach było niespokojnie – w strzelaninach zginęły trzy osoby, a 22 odniosły rany.
Po względnie spokojnych ostatnich tygodniach, wraz z ustąpieniem arktycznych temperatur na chicagowskie ulice powróciła przemoc. Podczas ubiegłego weekendu w Chicago od kul zginęły trzy osoby, a 22 odniosło obrażenia.
Najtragiczniejsza strzelanina miała miejsce w niedzielę nad ranem w dzielnicy Grand Crossing, na dalekim południu miasta. W barze Reynold’s Lounge, przy 938 E. 75. Street wybuchła bójka. Wkrótce potem do stojącej przed barem grupy osób ogień otworzyli nieznani sprawcy poruszający się srebrzystym fordem. W wyniku strzelaniny zginęło dwóch mężczyzn – 36-letni Marvin Powell i 39-letni Jeremy Carothers. Czterech mężczyzn i jedna kobieta odnieśli obrażenia; jeden z rannych jest w stanie krytycznym. Policja podejrzewa, że strzelanina mogła mieć związek z awanturą w barze. Śledztwo trwa.
Kilka godzin później w dzielnicy Washington Park od kul zginał niezidentyfikowany mężczyzna w wieku 30-35 lat. Policja poszukuje świadków zdarzenia oraz sprawców.
Tydzień wcześniej podczas weekendu w Chicago postrzelonych zostało osiem osób, ale nie zanotowano ani jednej ofiary śmiertelnej. Był to pierwszy weekend 2019 roku, podczas którego na chicagowskich ulicach od kul nie zginęła ani jedna osoba. W wyjątkowo zimny czwartek, 31 stycznia w Chicago miały miejsce tylko dwie strzelaniny.
(gd)
fot.JOSHUA LOTT/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama