Wydostanie się z zamkniętego pokoju w określonym czasie dzięki rozwiązaniu logicznych zagadek – to główne zadanie stawiane przed graczami odwiedzającymi tzw. escape roomy. W Polsce i Stanach Zjednoczonych moda na tę zabawę rozpoczęła się przed kilkoma laty, a popularność zyskała głównie wśród młodzieży. 4 stycznia w pożarze escape roomu w Koszalinie zginęło pięć nastolatek.
Moda na escape roomy narodziła się w Japonii, skąd „pokoje ucieczek” rozprzestrzeniły się do innych krajów, znajdując na całym świecie swoich entuzjastów – amatorów gier, przygód i dreszczyku emocji, towarzyszącego rozwiązywaniu kolejnych zagadek. W 2014 r. w Stanach Zjednoczonych było ich jeszcze zaledwie 22, obecnie jest ich ponad 2,5 tys., z czego w Chicago i okolicach około 30. Według serwisu lockme.pl w Polsce działają obecnie 364 firmy, będące właścicielami 1027 pokoi. Najwięcej pokoi ucieczek jest w Warszawie – 122.
Rodzinny biznes
Większość escape roomów to małe firmy rodzinne, prowadzone przez kilkuosobową obsługę. Wstęp do escape roomów zależy od ich rozmiaru, ilości pomieszczeń, zaawansowania technologicznego i użytych efektów specjalnych i zwykle waha się od 20 do 45 dol. od osoby. Roczny dochód pojedynczego escape roomu to 125 tys. dol., pod warunkiem, że miejsce cieszy się popularnością w każdy weekend. Najpopularniejsze i najchętniej odwiedzane escape roomy, położone zwykle w parkach rozrywki, miejscowościach turystycznych i dużych miastach, mogą przynieść roczny dochód oscylujący wokół pół miliona dolarów.
Ucieczka jest wyzwaniem
Pomysł escape roomów narodził się w grach komputerowych, takich jak „Crimson Room” czy „Rusty Lake”, a z wirtualnej rzeczywistości do realu przeniosła go w 2007 roku japońska firma Scrap, która pierwszy escape room na świecie otworzyła w Kyoto. Obecnie Scrap posiada sieć escape roomów, w tym trzy w Stanach Zjednoczonych. W USA pionierskie firmy, które otworzyły escape roomy m. i. w Houston, Nashville i Orlando to Escape Game i Escape the Room. Pomysł pokojów ucieczek szybko zdobył popularność i rzesze fanów gotowych zapłacić za wstęp i podjąć wyzwanie wydostania się z pomieszczenia w określonym czasie po rozwiązaniu logicznych zagadek. Escape roomy stały się bardziej zróżnicowane, o różnych poziomach trudności i tematyce – zamknąć można się w pomieszczeniu stylizowanym na średniowieczny zamek, zatopioną łódź podwodną, czy statek kosmitów. Dużą popularnością cieszą się escape roomy, w których przy okazji rozwiązywania rebusów można najeść się strachu, a adrenalinę zapewniają przebrani za wampiry lub żywe trupy aktorzy. Wyjście z escape roomu w wymaganym przez reguły gry czasie wymaga od uczestników zabawy posiadania lub rozwinięcia wielu umiejętności, od matematyki i księgowości, po projektowanie gier i zdolności manualne. Escape room, jak można przeczytać na portalu lockme.pl, wymaga przede wszystkim współpracy w grupie, ponieważ tylko sprawny zespół jest w stanie wyjść z pokoju przed ustalonym limitem czasowym, który wynosi zwykle od 45 do 90 minut. W tym czasie gracze zapoznają się ze scenariuszem i pokojem pełnym różnych rekwizytów; ich zadaniem jest rozwiązywanie zagadek i branie udziału w innych mini grach, które pozwalają zrealizować cel ostateczny – ucieczkę.
W niektórych escape roomach pracownicy tych obiektów przez monitoring obserwują uczestników zabawy i dają wskazówki, jeśli gracze przez dłuższy czas nie potrafią znaleźć rozwiązania zagadki. Wiele z zagadek wymaga od ich twórców przygotowania technologicznego oraz znajomości psychologii, a od uczestników – nieszablonowego i krytycznego myślenia oraz umiejętności współpracy z innymi członkami grupy. Nic dziwnego, że oprócz rodzin i grup przyjaciół, escape roomy często są wynajmowane na korporacyjne imprezy integracyjne, w trakcie których uczestnicy mogą wykazać się umiejętnością rozwiązywania problemów, zdolnościami przywódczymi czy zdolnością do współpracy z grupą.
No escape room
W piątek, 4 stycznia w escape roomie w Koszalinie doszło do pożaru, w którym zginęło pięć 15-letnich dziewcząt, uczennic klasy 3d gimnazjum nr 9, obecnie SP nr 18. Zatruły się tlenkiem węgla.
Według wstępnych ustaleń prokuratury przyczyną pożaru w pomieszczeniu obok tego, w którym przebywały dziewczęta, był ulatniający się gaz z butli gazowej (butle zasilały w paliwo piecyki w budynku). Ogień miał uniemożliwić 25-letniemu pracownikowi escape roomu dotarcie do nastolatek. Mężczyzna nie otworzył im drzwi. One same mogły to zrobić dopiero po rozwiązaniu ostatniego z zadań zagadki. W obiekcie nie było dróg ewakuacyjnych.
Zarzut umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci osób, które zginęły w pożarze, usłyszał 28-letni Miłosz S. z Poznania. To wnuk kobiety, która zarejestrowała działalność gospodarczą, lecz to on, według ustaleń prokuratury, ją faktycznie prowadził. Podejrzany został aresztowany tymczasowo na trzy miesiące.
Pokoje do kontroli
Po tragedii w Koszalinie Państwowa Straż Pożarna rozpoczęła na polecenie szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego kontrole tzw. escape roomów. Kontrole przeprowadzono w całej Polsce, do poniedziałku strażacy sprawdzili 434 takie lokale.
“W trakcie kontroli stwierdzono ogółem prawie 1,6 tys. nieprawidłowości z zakresu ochrony przeciwpożarowej, w tym prawie 600 w zakresie warunków ewakuacji. Łączna liczba escape roomów z nieprawidłowościami stanowiła około 87 proc. wszystkich skontrolowanych lokali. Dla 53 lokali wydano decyzje o zakazie ich eksploatacji, a w 40 przypadkach nałożono grzywny w drodze mandatu karnego” – podał w komunikacie wydział prasowy MSWiA.
Nieprawidłowości dotyczyły głównie zamykania drzwi ewakuacyjnych w sposób uniemożliwiający ich natychmiastowe otwarcie w przypadku pożaru, niewłaściwej szerokości dróg ewakuacyjnych i braku ich oznakowania. W lokalach stwierdzano również m.in. brak gaśnic i urządzeń przeciwpożarowych oraz użytkowanie prowizorycznych instalacji, np. elektrycznych i grzewczych.
Rzeczywistość przerosła horror
4 stycznia, dokładnie w dzień tragedii w Koszalinie, na ekrany amerykańskich kin wszedł horror pt. „Escape Room”, opisujący perypetie śmiałków, którzy próbują wydostać się z kolejnych pomieszczeń, ale pozornie niewinna zabawa staje się śmiertelnie niebezpieczną pułapką. Właściciel escape roomu okazuje się szaleńcem, który postanawia pozabijać uczestników, a zabawę zamienić w krwawy horror. W Polsce film miał wejść na ekrany 11 stycznia, ale w związku z tragedią w Koszalinie, jego premiera została odwołana i nie wiadomo, czy w ogóle zostanie pokazany polskiej publiczności. Rozmiar horroru, do którego doszło w Koszalinie, przerósł z pewnością wyobraźnię hollywoodzkich scenarzystów.
Pięć dziewcząt, ofiar pożaru w koszalińskim escape roomie, zostało pochowanych w czwartek, 10 stycznia na cmentarzu komunalnym w Koszalinie. Żegnały je rodziny, przyjaciele i mieszkańcy miasta. Amelia, Małgorzata, Julia, Karolina i Wiktoria spoczęły obok siebie.
Grzegorz Dziedzic
[email protected]
(na podst. PAP)
fot.123RF/David Hofmann/Flickr
Reklama