Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 13:09
Reklama KD Market

„1983” – pierwszy polski serial Netflixa Historia alternatywna ze szczyptą aluzji

Jest rok 2003. Polska. Komunizm nie upadł. Partia i brutalna Służba Bezpieczeństwa wciąż sprawują władzę. Związek Radziecki dogorywa, a Polska jest ważnym graczem na arenie międzynarodowej. Opozycja nie istnieje, o demokracji nikt nie słyszał, a rewolucja dopiero się tli. Wybuchnie, jeśli na jaw wyjdzie najbardziej skrywana tajemnica władzy. To w wielkim skrócie streszczenie akcji pierwszego polskiego serialu na platformie Netflix – „1983”, który po prostu trzeba obejrzeć. 8-odcinkowy „1983” to historia alternatywna, której fabuła i realia zbudowane są na pytaniu „co by było gdyby...?”. Historie dziejące się w alternatywnej rzeczywistości nie są niczym nowym, tą formułą posługuje się wielu pisarzy i filmowców. Jedną z najgłośniejszych książek o alternatywnych dziejach świata jest „Człowiek z wysokiego zamku” Philipa K. Dicka, opisująca Stany Zjednoczone po drugiej wojnie światowej wygranej przez... Niemcy i Japonię. Na podstawie głośnej powieści Dicka powstał serial pod tym samym tytułem, który obejrzeć można na platformie Amazon. [ot-video type="youtube" url="https://youtu.be/oqJfNNt1BEc"] „1983” w reżyserii reżyserskiego tandemu – Agnieszki Holland i jej córki Kasi Adamik, trzyma w napięciu od pierwszych do ostatnich scen. Akcja pierwszego polsko-amerykańskiego serialu Netflixa dzieje się w roku 2003, z retrospekcjami przenoszącymi bohaterów (i widza) do roku 1983. Właśnie wtedy w Polsce doszło do zamachów terrorystycznych, które zmieniły bieg historii, a komunistom umożliwiły utrzymanie się przy władzy. W alternatywnym 2003 roku Polska to kraj policyjny, ale dość nowoczesny, pełen nowych technologii, umożliwiających zresztą władzy powszechną inwigilację obywateli. Polską rządzi partia komunistyczna, która po zamachach stworzyła sojusz z Kościołem. Nad porządkiem czuwa Milicja Obywatelska i Służba Bezpieczeństwa, której metody niczym nie różnią się od metod bezpieki z czasów stalinowskich. Polska jest krajem odizolowanym od świata, ale bynajmniej nie biednym czy zacofanym. Ludziom żyje się spokojnie, na ulicach jest bezpiecznie, a młodzież daje upust swojemu buntowi w hałaśliwej, ale bezpiecznej dla władzy kontrkulturze. Głównym sojusznikiem Polski jest Wietnam, a skośnoocy imigranci to dobrze zasymilowana i przedsiębiorcza grupa społeczna. Główni bohaterowie serialu to oficer stołecznej milicji, inspektor Anatol Janów (świetna rola Roberta Więckiewicza), młody student prawa, Kajetan Skowron (Maciej Musiał) i nieco naiwna rewolucjonistka Ofelia (Michalina Olszańska). Towarzyszy im plejada znakomitych aktorów występujących w rolach drugoplanowych, m.in. Andrzej Chyra, Edyta Olszówka, Mirosław Zbrojewicz i Ewa Błaszczyk. Cyniczny i zmęczony życiem inspektor Janów wraz z młodym idealistą, a zarazem beneficjentem systemu, Kajetanem Skowronem, wpadają na trop spisku, który uchronił żelazną kurtynę przed zawaleniem się i zmienił losy świata. Jego ujawnienie może wywołać rewolucję, do której – rzecz jasna – komuniści nie chcą dopuścić. Scenariusz napisany przez Joshuę Langa jest wielowątkowy i dość zagmatwany, wymagający od widza uwagi i pełnego zaangażowania w akcję. Nie chcemy oczywiście zdradzić szczegółów fabularnych ani zaskakujących zwrotów akcji. Dość napisać, że ten polityczny konspiracyjny thriller ogląda się świetnie, a widz, wraz z głównymi bohaterami, odkrywa kolejne warstwy tajemnicy nie mogąc doczekać się, co będzie dalej. Dodatkowym smaczkiem jest świetna scenografia i kostiumy oraz tworząca duszny klimat brutalistyczna betonowo-marmurowa architektura. Serial, którego premiera na Netflixie miała miejsce 30 listopada, z miejsca zebrał bardzo dobre recenzje w amerykańskich i brytyjskich mediach. Portal NBC pisze, że „1983” to „rozrywka na światowym poziomie, zasługująca na uwagę widzów na całym świecie” oraz „jeden z najlepszych seriali mijającego roku”. Opinie amerykańskich serwisów filmowych i widzów, których nie odstraszyła polska wersja językowa z angielskimi napisami (lub nieco toporny dubbing) potwierdzają, że „1983” jest sukcesem twórców. Paradoksalnie, najgorsze recenzje serial zebrał w Polsce. Krytycy i widzowie narzekają na niekonsekwencje fabularne, zagmatwaną akcję i nieco sztywną momentami grę młodych aktorów. Z ostatnim zarzutem trudno się nie zgodzić, choć warto wziąć pod uwagę klasę aktorów średniego i starszego pokolenia. Zresztą w „1983” podziwiamy grę najbardziej chyba charakterystycznych polskich aktorów – Roberta Więckiewicza i Mirosława Zbrojewicza, przy których chłopięca uroda Macieja Musiała rzeczywiście może razić. Podobnie jak dialogi, które są chyba najsłabszym elementem „1983”. Momentami kwestie wypowiadane przez bohaterów brzmią płasko i pretensjonalnie, ale trudno się dziwić, scenariusz został napisany po angielsku, a dialogi przetłumaczone na polski. Pierwszy polski serial Netflixa to propozycja praktycznie dla każdego. Amatorów kina akcji zadowolą sceny bijatyk i strzelanin, bardziej wytrawni widzowie dostrzegą w serialu nawiązania do innych dzieł filmu i literatury. Oprócz wspomnianego już „Człowieka z wysokiego zamku” nie sposób nie znaleźć odniesień do „Łowcy Androidów” Ridleya Scotta, „Człowieka z marmuru” Andrzeja Wajdy czy „O-Bi, O-Ba – Końca cywilizacji” Piotra Szulkina. Są nawet słynne szklane domy z „Przedwiośnia” Żeromskiego” i – nawiązujący tematyką i tytułem „Rok 1984” Orwella. Agnieszka Holland nie kryje, że jej serial to nie tylko rozrywka, ale też zaproszenie do dyskusji o współczesności, polityce i prawdzie. Być może właśnie z powodu politycznych aluzji i skojarzeń „1983” wywołuje tak skrajne emocje w światopoglądowo i politycznie spolaryzowanej Polsce. Trudno się dziwić. Mamy tu przecież wszechwładną partię, która dzięki porozumieniu z hierarchami kościelnymi sprawuje władzę absolutną. Mamy zamach, który stał się pretekstem i mitem założycielskim „nowej Polski”, a także pozwolił na ostateczną rozprawę z opozycją. W końcu mamy lidera komunistów (świetny Andrzej Chyra), który w jednej ze scen mówi: „Ja jestem partią.”. Ale „1983” to nie tylko mało subtelna krytyka rządów Prawa i Sprawiedliwości. NBC pisze, że serial „powinien być czytelny w dzisiejszej Ameryce, gdzie administracja Trumpa codziennie wygłasza litanię kłamstw, a prezydent twierdzi, że kontrola państwa nad mediami to świetny pomysł”. W czasach postępującego populizmu i puszczającej oko do totalitaryzmu „rewolucji konserwatywnej” warto zastanowić się nad stawianymi przez twórców serialu pytaniami o kondycję współczesnego świata, składającego się ze „społeczeństw owiec rządzonych przez lwy”. Również o granice, a właściwie ich brak, gdy stawką jest władza i kontrola. Niezależnie od poglądów politycznych, „1983” obejrzeć warto. To pierwszy polski serial na Netflixie, co samo w sobie jest ważnym wydarzeniem popkulturowym. To potwierdzenie, że polscy filmowcy i aktorzy to artyści światowej klasy i bez kompleksów. W końcu, to zachęta dla innych, aby nie bać się wyjść z rodzimą perspektywą i narracją do szerokiej, ogólnoświatowej publiczności. I zmusić ją do chwili refleksji nad współczesnością i historią, która lubi się powtarzać. Za tę odwagę twórcom „1983” należą się wielkie brawa. Grzegorz Dziedzic [email protected]   Na zdjęciu głównym: Rober Więckiewicz jako inspektor Janów Zdjęcia: Krzysztof Wiktor/Netflix  

2 2

2 2

IMG_8827.CR2

IMG_8827.CR2

_KW_9995.ARW

_KW_9995.ARW

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama