fot.Apilek/Wikipedia
Państwowe obchody Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu
- 07/11/2018 03:55 PM
Nie spocznę do czasu, aż cała prawda nie zostanie wyjaśniona i każdy z tych okrutnie zamordowanych nie zostanie upamiętniony - powiedział premier Mateusz Morawiecki w środę, podczas obchodów Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu.
Centralne państwowe obchody Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej rozpoczęły się w środę przed południem od mszy świętej, odprawionej w Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie. Po nabożeństwie przed Grobem Nieznanego Żołnierza przy placu Piłsudskiego złożono wieńce i zapalono znicze.
Następnie złożono wieńce przed Pomnikiem Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej na terenie województw południowo-wschodnich w latach 1942-1947. W uroczystościach na Skwerze Wołyńskim wzięli udział m.in. premier Mateusz Morawiecki, wicepremier Piotr Gliński, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk, marszałek Sejmu Marek Kuchciński, marszałek Senatu Stanisław Karczewski, senator Anna Maria Anders, prezes IPN Jarosław Szarek.
Prezydent Andrzej Duda wystosował odczytany podczas uroczystości list. Jak przypomniał, tzw. krwawa niedziela 11 lipca 1943 r. była "apogeum rzezi wołyńskiej". "To jedna z najtragiczniejszych i najbardziej bolesnych kart polskiej historii w latach II wojny światowej" - podkreślił prezydent. "Żadna tego rodzaju zbrodnia nie może być przemilczana ani pominięta. Nie powinna pozostać bez moralnego osądu i potępienia" - dodał.
Zaznaczył także, że "niezawisłe dumne państwo to także możliwość wypominania własnych niezbitych prawd, które powinny być z uwagą wysłuchane na arenie międzynarodowej". "Nie głosimy tam rachunku polskich krzywd, ale dajemy wyraz przekonaniu, że tylko otwarte nazwanie zła złem stwarza perspektywę dobrego jutra. Niepodległa Polska i niepodległa Ukraina to spełnienie najszlachetniejszych marzeń i dążeń naszych narodów" - podkreślił prezydent. Duda zwrócił również uwagę, że "zbrodnia wołyńska poraża nie tylko liczbą zgładzonych, nie tylko okrucieństwem, ale również zaplanowaną metodycznością, która poprzez politykę faktów dokonanych miała przynieść efekt czystki etnicznej".
Z kolei premier Mateusz Morawiecki ocenił, że zbrodnia wołyńska "to jest zbrodnia wyjątkowa, zbrodnia okrutnego ludobójstwa, które nie miało precedensu na taką skalę w historii Polski". Morawiecki złożył obietnicę, że wszystkie ofiary zbrodni wołyńskiej zostaną godnie upamiętnione. "My obiecujemy wam drodzy rodacy, którzy leżycie gdzieś tam, na tamtej ziemi okrutnie pomordowani w bezimiennych czy nazwanych grobach, że nie spoczniemy" - podkreślił. "I ja też składam takie zobowiązanie w tym miejscu, że nie spocznę do czasu, aż ta cała prawda nie zostanie wyjaśniona i każdy z tych okrutnie zamordowanych nie zostanie upamiętniony. Cześć i chwała ich pamięci" - dodał premier.
Z kolei przewodniczący Honorowego Komitetu obchodów Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa Polaków na Kresach Wschodnich ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski zwrócił uwagę, że największą raną dla Kresowian jest brak pochówków. "Mija 75 lat od tych wydarzeń, od ludobójstwa. 30 lat ma już III RP. Tyle samo ma już prawie wolna Ukraina, ale do dziś ponad 90 proc. ofiar spośród tych 150 czy 200 tys. ofiar nie tylko że nie ma pomników, ale nie ma pochówków. To byli katolicy, którzy zostali zamordowani często w kościołach. Nigdy nie odprawiono żadnych pogrzebów katolickich, nie wiadomo, gdzie te kości są (...). To jest sprawa, która moim zdaniem idzie w złym kierunku" - powiedział.
W ocenie Isakowicza-Zalewskiego, wprowadzony przez ukraiński IPN zakaz poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy jest "barbarzyństwem, ponieważ w cywilizowanym świecie każda ofiara ma prawo do pochówku". "Tak jak u nas są pochowani żołnierze niemieccy, Armii Czerwonej, ofiary różnych innych tragicznych wydarzeń. Dlatego liczę bardzo na władze III RP, że przełamią tę sytuację, bo odchodzą ostatni świadkowie. Odchodzą ci, którzy pamiętali, gdzie leżą te ciała. Jeżeli nie nastąpi przełom w tej sprawie to de facto możemy powiedzieć, że w XXI wieku jest jeden kraj w Europie, który zabrania pochówków" - powiedział.
Isakowicz-Zalewski wspomniał także o ufundowanym przez Polaków ze Stanów Zjednoczonych pomniku "Rzeź wołyńska" dłuta Andrzeja Pityńskiego, który stał się obiektem krytyki ze strony ukraińskich polityków. "Dzisiaj ten pomnik nie może stanąć na polskiej ziemi. Chciałbym prosić władze RP, żeby znalazły miejsce w Warszawie godne, w którym ten pomnik stanie, a przecież nie obcy ambasador będzie decydował, czy Polakom wolno czy nie wolno taki pomnik postawić" - podkreślił.
Podczas środowych uroczystości ks. Tadeusz Isakowicz-Zalewski odebrał medal Pro Patria, przyznany w uznaniu szczególnych zasług w kultywowaniu pamięci o ofiarach ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP.
Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk ocenił, że "nasza obecność (na obchodach - PAP) to świadectwo tego, że pamiętamy i nigdy nie zapomnimy" oraz "że każdego dnia będziemy to, co wydarzyło się 75 lat temu na dawnych kresach wschodnich RP nazywać po imieniu, że już nigdy w Polsce, nikt nie bezie tej zbrodni określał mianem wypadków, wydarzeń, czegoś, co miało znamiona czystki etnicznej". Jak dodał, "teraz już każdy z nas mówi tak, jak ta zbrodnia na to zasługuje, bo odpowiednie trzeba dawać rzeczy słowo było to ludobójstwo".
Szef UDSKiOR odczytał także list od prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. "Jak mogła się zrodzić taka nienawiść, która stała się matką tylu zbrodni? Możemy tylko prosić Boga, by ludobójstwo nigdy i nigdzie się nie powtórzyło" - napisał prezes PiS.
"Historycy oraz przedstawiciele innych nauk społecznych dopatrują się różnych przyczyn tej erupcji zła sprzed 75 lat" - napisał prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. "Wydaje mi się konieczne wspomnieć o jednej z nich - nie bezpośredniej, ale niezwykle ważnej, bo określającej historyczne ramy zbrodni, do których doszło na historycznych Kresach południowo-wschodnich II RP, mianowicie był nią niemiecki oraz bolszewicki totalitaryzm. Te dwie nihilistyczne siły obrały sobie za cel zniszczenie starego świata, ustanowienie nowego ładu moralnego, czyniącego cnotę ze zbrodni popełnionej w imię w pierwszym przypadku czystości rasowej, w drugim - czystości klasowej oraz sankcjonującego masowe ludobójstwo" - wyjaśnił.
Sejm - na mocy uchwały z lipca 2016 r. - ustanowił 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP.
Zbrodnia Wołyńska była antypolską czystką etniczną, przeprowadzoną przez nacjonalistów ukraińskich, mającą charakter ludobójstwa. Dokonano jej w latach 1943–1945. Jej sprawcy - Organizacja Nacjonalistów Ukraińskich frakcja Stepana Bandery (OUN-B) oraz jej zbrojne ramię Ukraińska Armia Powstańcza (UPA) we własnych dokumentach planową eksterminację ludności polskiej określali mianem "akcji antypolskiej".
Według szacunków polskich historyków ukraińscy nacjonaliści zamordowali w latach 1943-1945 na Wołyniu i w Galicji Wschodniej ok. 100 tys. Polaków. 40-60 tys. zginęło na Wołyniu, 20-40 tys. w Galicji Wschodniej, co najmniej 4 tys. na terenie dzisiejszej Polski. Kulminacja tych wydarzeń, określanych mianem zbrodni wołyńskiej, nastąpiła 11 lipca 1943 r., gdy oddziały UPA zaatakowały ok. 100, a dzień później, ok. 50 polskich miejscowości.
Jak podaje IPN, na skutek polskich akcji odwetowych do wiosny 1945 roku zginęło prawdopodobnie 10–12 tys. Ukraińców. "Niektóre z polskich akcji odwetowych były zbrodniami wojennymi. Jednak zdaniem polskich historyków nie można stawiać znaku równości między nimi a zorganizowaną, antypolską akcją OUN-UPA" - czytamy na stronie zbrodniawolynska.pl redagowanej przez Instytut Pamięci Narodowej.
Między Warszawą i Kijowem od wiosny 2017 r. trwa spór wokół zakazu poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy, wprowadzonego przez ukraiński IPN. Zakaz został wydany po zdemontowaniu nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach, do którego doszło w kwietniu 2017 r.(PAP)
Na zdjęciu: Pomnik Rzezi Wołyńskiej w Warszawie
Reklama