Władze Korei Północnej zamknęły w czwartek w obecności zagranicznych dziennikarzy poligon nuklearny Punggje-ri. Wysadzono w powietrze trzy tunele używane podczas prób nuklearnych oraz wieże obserwacyjne - podała agencja AP, której dziennikarze byli na miejscu.
Na poligonie położonym na północnym-wschodzie kraju Korea Północna przeprowadziła wszystkie ze swoich sześciu dotychczasowych prób nuklearnych. Pierwsza z nich miała miejsce w 2006 roku; ostatnia i zarazem najpotężniejsza we wrześniu 2017 roku.
Około godz. 11 czasu miejscowego w czwartek zagraniczni dziennikarze usłyszeli pierwszy wybuch na poligonie. Według północnokoreańskich władz zapadł się północny tunel, którego używano w pięciu próbach jądrowych w latach 2009-2017. Dwie pozostałe eksplozje miały miejsce około godz. 1420 i ok. godz. 16. Jak przekazali północnokoreańscy urzędnicy, zniszczono w nich zachodni oraz południowy tunel.
Zamknięcie poligonu mogli obserwować dziennikarze m.in. z Chin, Rosji, USA, Wielkiej Brytanii oraz Korei Południowej. Na miejscu przebywali przez dziewięć godzin.
Władze w Pjongjangu mają nadzieje, że relacje zagranicznych telewizji z zamknięcia poligonu, w tym z eksplozji zawalających wejścia do tunelów, będą emitowane na całym świecie - wskazuje Associated Press. Na wydarzenie nie zaproszono jednak międzynarodowych inspektorów.
Jak ocenia agencja AP, decyzja północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Una o zamknięciu poligonu "jest postrzegana jako gest, który nada pozytywny ton" przed jego planowanym szczytem z prezydentem USA Donaldem Trumpem. "Nawet jeśli nie jest to ostateczny krok i będą za nim musiały nastąpić inne działania, by spełnić żądania Trumpa o denuklearyzacji" - wskazuje AP.
Kim zapowiedział zamknięcie poligonu w Punggje-ri przy udziale zagranicznych mediów podczas historycznego szczytu z prezydentem Korei Płd. Mun Dze Inem 27 kwietnia w Panmundżomie.
Pomimo złagodzenia w ostatnim czasie napięć na Półwyspie Koreańskim, Pjongjang wstrzymał niedawno dialog wysokiego szczebla z Seulem z powodu wspólnych manewrów wojskowych Korei Płd. i USA.
Korea Północna groziła, że może odwołać historyczny szczyt Kima z Trumpem, zaplanowany na 12 czerwca w Singapurze, w związku z wypowiedziami doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego amerykańskiego prezydenta Johna Boltona, który oceniał, że Korea Płn. musi najpierw przeprowadzić denuklearyzację, zanim będzie mogła liczyć na jakąkolwiek gratyfikację ze strony USA.
Waszyngton żąda całkowitej i nieodwracalnej denuklearyzacji Pjongjangu. Kim sugerował wcześniej, że warunkiem rozbrojenia jądrowego jest zaprzestanie "wrogiej polityki" Stanów Zjednoczonych wobec jego kraju.
Trump powiedział we wtorek, że jego spotkanie z przywódcą Korei Północnej może się opóźnić. Amerykański przywódca dodał, że "byłoby wspaniale", gdyby doszło do szczytu, ale zastrzegł, że spełnione muszą zostać pewne warunki. W przeciwnym razie - jak ostrzegł - "nie będziemy mieli spotkania". Podkreślił, że "musi dojść do denuklearyzacji" Kore Płn. Dodał, że jeśli nie dojdzie do tego szczytu, "to też będzie OK". (PAP)
fot.JEON HEON-KYUN/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama