Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 16:29
Reklama KD Market

„Horda” na granicy

Przed kilkoma tygodniami Donald Trump zaczął ostrzegać Amerykę przed śmiertelnym niebezpieczeństwem. Twierdził, że rozpasana horda imigrantów z Ameryki Łacińskiej zaczęła przemierzać Meksyk, by ostatecznie dotrzeć do granicy USA i zalać nas wszystkich nową falą gwałtu i przestępczości. Nalegał, że zagrożenie takie istnieje przede wszystkim dlatego, iż nadal nie ma niebotycznego, neoberlińskiego muru granicznego, który – jak powszechnie wiadomo – zapewni nam dobrobyt i błogie poczucie absolutnego bezpieczeństwa. Rzeczona horda, czyli grupa ok. 200 ludzi z Hondurasu, Gwatemali i Salwadoru, rzeczywiście dotarła do linii granicznej w okolicach San Diego, ale bynajmniej nie po to, by następnie nielegalnie wjechać do USA. Zamiarem wszystkich tych osób jest oddanie się w ręce strażników granicznych i złożenie podania o przyznanie azylu. Według dotychczasowych doniesień, osiem osób zostało na razie wstępnie przesłuchanych przez amerykańskie władze. Wszyscy ci ludzie twierdzą, że nie mogą wrócić do krajów macierzystych, gdyż czeka ich tam niechybna śmierć. Ich szanse na pozostanie na stałe w USA są nikłe. Jak wynika ze statystyk, azyl dostaje tylko ok. 20 proc. osób przybywających z wyżej wymienionych krajów. Nie to jest jednak ważne. Wbrew bredniom opowiadanym przez prezydenta w serwisie Twitter, postępowanie potencjalnych azylantów jest całkowicie legalne, a ich prawo do ubiegania się o azyl jest niezbywalne zarówno w świetle prawa międzynarodowego, jak i amerykańskiego. Absolutnie każdy może przy wjeździe do USA przez oficjalne przejścia graniczne poprosić o przyznanie azylu. Gdy taka prośba zostaje złożona, dana osoba musi zostać przesłuchana, a potem wpuszczona do kraju aż do czasu zakończenia postępowania w sądzie imigracyjnym. Wprawdzie procedura ta może czasami trwać kilka lat, ale to już inna sprawa. W każdym razie, nawet gdyby wymarzona ściana Trumpa już istniała, nikt z tych ludzi by się na nią nie wspinał lub pod nią podkopywał. To, co dzieje się obecnie na przejściu granicznym San Ysidro nie jest przejawem anarchii i bezprawia, ani też, jak napisał Trump, „dowodem na to, jak słabe i nieskuteczne jest nasze prawo imigracyjne“. Wręcz przeciwnie – wydarzenia te dowodzą niezbicie, iż system legalnej imigracji działa sprawnie i jest mocno restrykcyjny, szczególnie jeśli chodzi o potencjalnych azylantów. Sam jestem azylantem i przekonałem się o tym na własnej skórze – w starciu z urzędnikami imigracyjnymi musiałem udowodnić, że powrót do ojczyzny byłby niebezpieczny, a przecież nie mogłem mieć zaświadczenia od władz PRL-u, że mnie po powrocie do Polski natychmiast wsadzą za kratki. Honduras, Gwatemala i Salwador należą do najniebezpieczniejszych krajów świata, w których panoszą się zorganizowane gangi, porywające i mordujące ludzi. Mimo to, przekonanie amerykańskich władz imigracyjnych o grożącym niebezpieczeństwie jest dla większości przybyszów z tych państw niezwykle trudne, a czasami po prostu niewykonalne. A jednak, mimo wszystko ryzykują i stawiają się od czasu do czasu na granicy USA, by formalnie zabiegać o azyl. W latach ubiegłych podobne grupy imigrantów przemierzały Meksyk w kierunku Ameryki bez jakiegokolwiek rozgłosu. Dziś jest inaczej, ponieważ w warunkach idiotycznej, antyimigracyjnej histerii ludzie ci stali się doskonałymi i wygodnymi pionkami w politycznej grze. Mimo że działają zgodnie z prawem, są definiowani jako przestępcy zagrażający Ameryce, choć nie chodzi tu o wielotysięczne tłumy, lecz o sporadyczne garstki osób. Do zatrzymania tego wyimaginowanego przez Trumpa zalewu imigrantów wcale nie trzeba żadnych granicznych murów. Wystarczy stosować już istniejące prawo i trzymać się zasad praworządności. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla obecnej administracji są to niezwykłe dokuczliwe wymogi, ale może jednak kiedyś spróbuje im sprostać. Andrzej Heyduk Pochodzi z Wielkopolski, choć od dzieciństwa związany z Wrocławiem. W USA od 1983 roku. Z wykształcenia anglista (Uniwersytet Wrocławski), językoznawca (Lancaster University w Anglii) oraz filozof (University of Illinois). Dziennikarz i felietonista od 1972 roku - publikował m. in. w tygodniku "Wprost", miesięczniku "Scena", gazetach wrocławskich, periodyku "East European Journal", mediach polonijnych, dzienniku "Fort Wayne Journal". Autor słownika pt.: "Leksykon angielskiej terminologii komputerowej" (1991) oraz anglojęzycznej powieści pt.: "The Breslau Conspiracy" (2014).   Na zdjęciu: uchodźcy z Ameryki Środkowej fot.JOEBETH TERRIQUEZ/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama