Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 22:32
Reklama KD Market
Reklama

Gdyby ściany lasu były ze szkła

Dużo i entuzjastycznie mówi się ostatnio o przyjęciu przez sejm nowej ustawy o prawie łowieckim. Obok innych cennych zdobyczy, takich jak zakaz polowań w odległości mniejszej niż sto pięćdziesiąt metrów od zabudowań, zakaz polowań na terenach prywatnych których właściciel się na to nie zgadza – wiele emocji budzi zakaz zabierania na polowania dzieci.

Zakaz ten jest niewątpliwie słuszny. Obrońcy zwierząt podkreślają, że chodzi tu o niedopuszczenie do propagowania wśród młodzieży tego krwawego hobby, do odwrażliwiania młodych osób i do wychowywania nowych pokoleń sadystów. Mój cynizm podpowiada mi, że ustawodawca chciał raczej uchronić wrażliwą psychikę dziecka przed widokiem krwi, a kwestia cierpienia zwierząt jest tu na dalszym miejscu.

Faktem jest, że nie będzie już, miejmy nadzieję, masowego udziału dzieci. Że nie będziemy oglądać w internecie zdjęć pokotów – czyli setek zabitych zwierząt leżących na ziemi - i dzieci, wszędzie dzieci, przyprowadzonych przez rozentuzjazmowanych rodziców. Co czuje takie dziecko? Dziecko jest plastyczne, łatwo mu wmówić, że zwierzątka się cieszą, że zostaną zjedzone. A dorośli? Dorośli są już zaskorupiali. Nic nie czują.

Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że pokot to część fasadowa polowania. Te same dzieci, gdyby się przyjrzały z bliska jak kona zwierzę, gdyby kazać temu dziecku żeby przez trzy dni było świadkiem agonii zwierzęcia (ranne zwierzę umiera w męce przez kilka godzin lub kilka dni) może nie miałoby tak wesołej miny. Może po takim doświadczeniu nigdy w życiu nie wzięłoby do ręki strzelby, tego magicznego przedmiotu, który budzi fascynację, ale którego przeznaczenie jest tak odległe i abstrakcyjne?
To oczywiście jest wizja mało realna, nawet gdyby ktoś chciał taki program wprowadzić. Ranne zwierzę ucieka i zaszywa się w takim miejscu, gdzie nikt go nie znajdzie i nie będzie mu się przyglądał.

„Gdyby ściany rzeźni były ze szkła, ludzie nie jedliby mięsa” – to słynne powiedzenie Paula McCartneya można by odnieść równie dobrze do polowań. Gdyby ostępy, w których umiera ranne zwierzę, były ze szkła…

Czy więc – w drugą stronę – podobny mechanizm można odnieść do zwierząt hodowlanych? To przecież one są naszym głównym pożywieniem, podczas gdy myślistwo jest rozrywką, której celem nie jest pozyskiwanie mięsa, lecz dawanie ujścia wrodzonemu okrucieństwu. Może więc zamiast na pokoty, należałoby prowadzić dzieci szkolne całymi wycieczkami do rzeźni? Niechby zobaczyły z bliska, jak przerażone zwierzęta są oparzane żywcem, żeby skóra łatwiej schodziła.

Oczywiście świadomość czyjegoś cierpienia nie każdemu wystarczy, aby tego cierpienia nie zadawał. Obawiam się, że nawet większość ludzkości, po obejrzeniu agonii zwierząt które zjadamy, nie zrezygnowałaby z ich konsumpcji. W takim razie podejdźmy do tematu z innej strony: Jeśli do kogoś nie przemawiają argumenty etyczne, to może przemówią argumenty egoistyczne. Pomijając już ogólnie znaną prawdę, że mięso z hodowli przemysłowej jest nasączone truciznami, które dostają się do naszych organizmów, zwróćmy uwagę na jeden, mało znany fakt: produkcja mięsa to gigantyczna emisja gazów trawiennych, głównie metanu, która w krótkim czasie udusi naszą planetę. Udusi dosłownie. Nasze dzieci i wnuki nie będą miały czym oddychać. Ludzkość musi przejść na dietę bezmięsną, jeżeli chce przetrwać. I to jest uboczne, acz ważne, spostrzeżenie, które nasuwa się przy okazji ustawy o łowiectwie.

Tomasz Matkowski

polski  scenopisarz i pisarz tworzący również w języku francuskim. Po polsku opublikował m.in. serię powiastek filozoficznych w formie bajek dla dorosłych, dwie powieści, zbiór opowiadań oraz publicystyczną książkę przeciwko myślistwu.

fot.Pexels.com

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama