Donald Trump „słynie“ z tego, że bez zmrużenia oka ubliża różnym ludziom, którzy w taki czy inny sposób mu podpadli: politykom, byłym pracownikom Białego Domu, kadrze FBI, dziennikarzom, sędziom, imigrantom, byłym kochankom, itd. Lista ta jest bardzo długa, ale brakuje na niej jednej, istotnej osoby – prezydenta Rosji, Władimira Putina. Trump jeszcze nigdy nie powiedział o nim złego słowa. Wręcz przeciwnie, w przeszłości podziwiał go jako „silnego przywódcę“, który „z pewnością jest lepszym prezydentem Rosji niż Barack Obama Ameryki“.
Są tacy, którzy twierdzą, że Trump ma jakąś obsesję na punkcie Putina, a jej geneza sięga lat 80. minionego stulecia. Były dyrektor CIA John Brennan właśnie wyraził pogląd, że rosyjski przywódca „ma coś“ na Trumpa i że w związku z tym może go w każdej chwili skompromitować, o ile tylko prezydent nie dostosuje się do życzeń Kremla. Nie jest to teza nowa, bo o możliwości rosyjskiego szantażu wobec Trumpa mówi się od dawna, choć nikt jak dotąd niczego nie udowodnił, ani też niczego nie wyjawił. Jednak postępowanie prezydenta w stosunku do cara Putina jest co najmniej zastanawiające.
Dla przypomnienia, choć przypominać nie ma czego, bo to wiedza powszechna, Putin systematycznie tłumi w Rosji wszelkie opozycyjne głosy, prześladuje przeciwników, gra w wojnę w Syrii oraz na Ukrainie, miesza się do amerykańskich wyborów, zleca liczne ataki cybernetyczne oraz dąży do osłabienia NATO i Unii Europejskiej. Niestety para się również zabijaniem swoich wrogów, choć oczywiście nie własnymi rękoma. Na zlecenie Kremla giną opozycyjni dziennikarze, co bardziej głośni krytycy obecnej władzy oraz dysydenci, którym udało się uciec na Zachód tylko po to, by tam dopadli ich rosyjscy siepacze Putina. Niedawny atak w Londynie bronią chemiczną na rosyjskiego emigranta i jego córkę spowodował ostrą reakcję ze strony Wielkiej Brytanii i Unii Europejskiej. Z Białego Domu w tym akurat przypadku popłynęła wyłącznie wymowna cisza.
Wołodia przed prawie tygodniem został „wybrany“ na kolejną, sześcioletnią kadencję, co nastąpiło w wyniku totalnie fikcyjnych wyborów, w których opozycja nie mogła w żaden sensowny sposób uczestniczyć. Większość świata ten niebywały sukces wyborczy zignorowała. Jednak nasz prezydent zadzwonił do swojego rosyjskiego kumpla, by mu pogratulować, mimo że doradcy napisali mu na kartce wielkimi literami, by tego nie robił. Co więcej, powiedział później, że z prezydentem Rosji odbył „bardzo dobrą rozmowę“ i że w niedalekiej przyszłości ma się zamiar z nim spotkać. Ani słowa o Ukrainie lub Syrii, ani słowa o mieszaniu się do amerykańskiej polityki, cisza na temat trucia ludzi w europejskich stolicach. Trump rozmawiał z Putinem tak, jakby nie chodziło o dyktatora i mordercę, lecz o przywódcę dużego, demokratycznego kraju, z którym Ameryka utrzymuje przyjazne kontakty.
Ludzie bardziej wtajemniczeni niż przeciętni obywatele, np. wspomniany już Brennan, zapewne wiedzą, czym Putin szachuje Trumpa i jest to wiedza, która prędzej czy później zostanie ujawniona. W gruncie rzeczy są tylko dwie możliwości. Po pierwsze, Trump mógł uwikłać się w podejrzane lub nawet nielegalne transakcje finansowe z rosyjskimi oligarchami. Po drugie, Rosjanie mogli go nagrać w czasie jakichś bulwersujących występów orgiastycznych w Moskwie. W sumie jednak szczegóły nie mają większego znaczenia. Coraz bardziej oczywiste jest to, iż w gruncie rzeczy w Białym Domu rządzi obecnie Kreml, ponieważ Trump nie ma odwagi w jakikolwiek sposób stawiać czoła swojemu przyjacielowi z Placu Czerwonego i go krytykować za cokolwiek. Jeszcze do niedawna tego rodzaju sytuacja w USA byłaby definiowana jako zdrada. Dziś jednak standardy amerykańskiej polityki tak bardzo upadły, że niemal wszystko kwitowane jest wzruszeniem ramion, co jest niestety niezwykle niebezpieczne.
Andrzej Heyduk
Pochodzi z Wielkopolski, choć od dzieciństwa związany z Wrocławiem. W USA od 1983 roku. Z wykształcenia anglista (Uniwersytet Wrocławski), językoznawca (Lancaster University w Anglii) oraz filozof (University of Illinois). Dziennikarz i felietonista od 1972 roku - publikował m. in. w tygodniku "Wprost", miesięczniku "Scena", gazetach wrocławskich, periodyku "East European Journal", mediach polonijnych, dzienniku "Fort Wayne Journal". Autor słownika pt.: "Leksykon angielskiej terminologii komputerowej" (1991) oraz anglojęzycznej powieści pt.: "The Breslau Conspiracy" (2014).
fot. SHAWN THEW/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama