Pierwsza strona czwartkowego wydania, która wyjątkowo jest w kolorze czerwonym, ma dwie wersje. Na jednej napisano: "Dla kobiet 2 euro, cena normalna"; na drugiej: "Dla mężczyzn 2 euro 50" centów.
Jak wyjaśniła gazeta, różnica w opłacie ma odzwierciedlać fakt, że kobiety we Francji otrzymują pensje średnio o 25 proc. niższe niż mężczyźni.
"Kara? Nie. Wkład!" - czytamy na pierwszej stronie gazety. Poinformowano ponadto, że dodatkowa opłata uiszczona przez mężczyzn trafi do wspieranej finansowo przez francuski rząd organizacji Laboratoire de l’egalite, która zajmuje się walką o równość płci.
Redaktor naczelny "Liberation" Laurent Joffrin napisał na stronie gazety w środę wieczorem, że różnica w wynagrodzeniach w zależności od płci występuje "mimo przepisów, mimo wszystkich wysiłków" włożonych, by z nią walczyć.
Podkreślił, że często mówi się, że na statystyki te wpływają wybory kobiet, które decydują się na pracę w niepełnym wymiarze czasu, tłumacząc to np. potrzebą zajęcia się domem czy dziećmi. Joffrin pyta jednak, dlaczego to właśnie kobiety podejmują taką decyzję. "Bo mężczyźni często nie wyobrażają sobie przejścia na niepełny wymiar czasu (pracy). Robią karierę. Czyli kobiety nie? Nierówność zinterioryzowana w gospodarstwie domowym..." - ocenił Joffrin.
Podkreślił też, że przy przytaczaniu statystyk o mniejszych zarobkach kobiet wspomina się jednocześnie, że mogą one wynikać także z faktu, iż "niektóre niżej opłacane zawody wykonuje więcej kobiet niż mężczyzn".
"I często się na tym w dyskusji poprzestaje. A jednak mimo tych argumentów wciąż zostaje średnia różnica ok. 10 procent między (pensjami) mężczyzn i kobiet; to niewytłumaczalne" - zaznaczył redaktor naczelny "Liberation". (PAP)
Ewa Malcher
