To były walentynki, to była środa popielcowa. To był dzień, w którym 19-latek z legalnie kupionej broni zastrzelił swoich kolegów. 17 kolegów. Na dalszy, na daleki, bardzo daleki plan schodzą wszystkie inne sprawy świata, olimpiady, problemy imigracyjne i budżetowe. Dziś nic nie jest tak ważne jak bezsensowna śmierć młodych ludzi z liceum w Parkland na Florydzie. Każdy z nas może sobie wyobrazić tragedię, jaką przeżywają licealiści i ich rodzice. Szczególnie ci, którzy musieli zidentyfikować swoje zastrzelone dzieci.
Ciekawe, jak czują się członkowie Narodowego Stowarzyszenia Strzeleckiego (National Rifle Association), należy zakładać, że także rodzice; czy smakował im walentynkowy obiad z żoną i dziećmi? Ach, tak – to jakiś biały niezrównoważony nastolatek z autyzmem, szkoda, że nie czarny – łatwiej byłoby wytłumaczyć wynaturzenie, a najlepiej gdyby był jakimś nielegalnym imigrantem z patologicznej rodziny. Ale fakt, że Nikolas Cruz i jego brat Zachary byli adoptowani – dużo przecież tłumaczy. Pewnie w genach mieli chorobę psychiczną i przemoc. Przy deserze rozmowy zejdą na przyjemniejsze tematy. W końcu takich tragedii tyle dookoła nas.
Ta, która wydarzyła się 14 lutego w Marjory Stoneman Douglas High School, jest osiemnastym z kolei przypadkiem przestępstwa z użyciem broni w amerykańskich szkołach w tym roku. Tak, dane dotyczą pierwszych 45 dni 2018 roku. Takie statystki podał ośrodek monitoringu Everytown for Gun Safety. Rejestr obejmuje także samobójstwa uczniów i nieszczęśliwe wypadki.
Po każdej masowej strzelaninie telewizja jest pełna psychologów, policyjnych profilerów i byłych agentów FBI. Kolejny prezydent, bez względu na przynależność partyjną, wygłasza te same komunały o współczuciu i łączeniu się w modlitwie z rodzinami ofiar. Obecny różni się od swoich poprzedników tylko tym, że robi to na Twitterze.
Co jeszcze musi się wydarzyć w Ameryce, jeśli tragedie takie jak ta w środę w Parkland, czy w Sandy Hook, gdzie szaleniec wystrzelał dwadzieścioro 6- i 7-latków, czy ta z Columbine High School z 15 ofiarami – nie zmieniły prawa? Jak to możliwe, że interes polityczny wyprzedza ciągle bezpieczeństwo naszych dzieci?
Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Rodzimy terroryzm ma twarz białego nastolatka, który obfotografowywał się na Instagramie z arsenałem we własnej sypialni. Za akty terroru w stylu Parkland, Sandy Hook czy Kolorado nie odpowiadają muzułmanie ani Meksykanie. Pełną odpowiedzialność ponoszą za nie amerykańscy ustawodawcy. I warto, żebyśmy jako wyborcy o tym nie zapomnieli.
Małgorzata Błaszczuk
fot.GIORGIO VIERA/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama