Ciekawe rzeczy dzieją się ostatnio w różnych komisjach Kongresu, choć z drugiej strony sama definicja czegoś ciekawego zmieniła się dramatycznie po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta. W telewizji Fox pojawił się niedawno kongresman Trey Gowdy, który od wielu miesięcy reprezentuje swój dystrykt wyborczy w Bengazi i bada z ogromnym poświęceniem mordercze instynkty byłej sekretarz stanu, Hillary Clinton, która – jak powszechnie wiadomo – sama zorganizowała terrorystyczny atak na konsulat USA w Libii, by w ten sposób zataić fakt, że w piwnicy jej domu znajdował się komputerowy serwer z danymi o ulubionych potrawach Billa.
Gowdy ujawnił Ameryce ogromną sensację – jego zdaniem w łonie FBI zawiązało się sekretne towarzystwo, którego celem jest skompromitowanie i obalenie prezydenta kraju. Swoją tezę uzasadnił tym, że dwoje agentów FBI, Peter Strzok i Lisa Page, którzy byli członkami zespołu prokuratora specjalnego Roberta Muellera, wymieniali się elektroniczną korespondencją, z której wynika, iż obecny lokator Białego Domu im się nie podoba.
Wow! Ja też się wymieniam tego rodzaju korespondencją z licznymi ludźmi, ale na razie nikt mnie do żadnego sekretnego towarzystwa nie zaprosił, co uważam za skandal. Wracając jednak do Gowdy’ego, jego wypowiedź w telewizji spowodowała, że najpierw odezwał się jego wierny sługa parlamentarny, kongresman John Ratcliffe z Teksasu, który zasugerował, że „mogło istotnie dojść do tajnych spotkań i narad, ale nie mogę tego na razie potwierdzić“, co należy tłumaczyć na nasze jako „nie wiem, o czym mówię“. Jednakowoż zaraz potem głos zabrał również senator Ron Johnson z Wisconsin, który z wrodzoną sobie precyzją oświadczył, że „słyszał od kogoś“, iż w FBI utworzyła się grupa ludzi, którzy naradzają się sekretnie poza nawiasem organizacyjnym biura (a zatem w domyśle – w domu).
Do dyskusji włączył się też natychmiast, ze spodziewaną nieuchronnością, Rush Limbaugh, który wyznał, iż wcale się nie dziwi temu, że powstało sekretne towarzystwo antyprezydenckie i dodał, że jego zdaniem istnieje ono od dawna i było odpowiedzialne za sprzedanie prezydentowi Bushowi fałszywych informacji o broni masowego rażenia w Iraku, tak by wpędzić go w kretyńską wojnę i w ten sposób zdyskredytować.
Wszystko to w zasadzie już dawno przestało mnie dziwić. Bądź co bądź obecny prezydent w roku 2016 podejrzewał publicznie, że ojciec senatora Teda Cruza miał coś wspólnego z zamordowaniem prezydenta Johna F. Kennedy’ego. Jestem pewien, że zaraz po uporaniu się z tym krwawym zadaniem przystąpił do dzieła fałszowania świadectwa urodzenia Baracka Obamy, tak by nikt się nigdy nie dowiedział, iż przyszły prezydent urodził się albo w Kenii, albo na Marsie.
Trey Gowdy w swoich sensacjach o sekretnym towarzystwie zwalczającym Trumpa popełnia jeden, zasadniczy błąd. Uważa mianowicie, iż potrzebne jest jakieś zorganizowanie działanie na rzecz skompromitowania prezydenta. Przecież kompromitowanie Białego Domu to absolutny samograj – nie trzeba żadnych spisków, tajnych narad lub pokątnych poczynań. Wszystko toczy się samo, z niemal codzienną regularnością godną szwajcarskiego zegarka.
O Szwajcarii wspominam nie bez głęboko skrytego, spiskowego celu – Trump poleciał do Davos na spotkanie wielu możnych tego świata, mimo że nikt go tam nie zapraszał i nikt nie zgadza się z jego kulawą wizją odizolowanej od reszty świata Ameryki. Trzeba założyć, że do wyjazdu tego namówił prezydenta jakiś wredny instygator, rodem z tajnej szajki sfrustrowanych agentów FBI, obradujących po nocach w zatęchłych, waszyngtońskich piwnicach. Czego nie robi się dla ojczyzny…
Andrzej Heyduk
Pochodzi z Wielkopolski, choć od dzieciństwa związany z Wrocławiem. W USA od 1983 roku. Z wykształcenia anglista (Uniwersytet Wrocławski), językoznawca (Lancaster University w Anglii) oraz filozof (University of Illinois). Dziennikarz i felietonista od 1972 roku - publikował m. in. w tygodniku "Wprost", miesięczniku "Scena", gazetach wrocławskich, periodyku "East European Journal", mediach polonijnych, dzienniku "Fort Wayne Journal". Autor słownika pt.: "Leksykon angielskiej terminologii komputerowej" (1991) oraz anglojęzycznej powieści pt.: "The Breslau Conspiracy" (2014).
fot.ERIK S. LESSER/EPA/REX/Shutterstock
Reklama