Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 22 grudnia 2024 19:38
Reklama KD Market

Jak chicagowski śnieg pojechał na Florydę

Krajowe Centrum Meteorologiczne 3 stycznia 2018 r. wydało komunikat: „Śnieg dotarł do Tallahassee”. Mieszkańcy stolicy Florydy ze zdumieniem wyjrzeli za okno. To niezwykłe dla słonecznego stanu zjawisko młodsi rezydenci zobaczyli po raz pierwszy w życiu. Inni może pamiętali je sprzed 28 lat, kiedy ostatni raz na Florydzie padał śnieg. Jeszcze innym być może przypomniała się sympatyczna historia sprzed pół wieku, która jest w stanie pokrzepić nawet najbardziej zmarznięte serca.

Chicagowianie kochają zimę. Ale chyba bardziej rozmawiać o niej, niż doświadczać na własnej skórze. Kierowcy przeklinają nieodśnieżone ulice, internauci prześcigają się w postach ze zrzutami ekranu pokazującymi aktualną temperaturę, sąsiedzi konkurują w pomysłowości blokowania odśnieżonych miejsc parkingowych, a media przy okazji mniejszej czy większej śnieżycy przywołują wspomnienia „zim stulecia”. A było ich w nowoczesnej historii Wietrznego Miasta – według różnych źródeł – od czterech do siedmiu. Oprócz najsłynniejszych śnieżyc z roku 1967 i 1979 wymienia się także zimy z początku roku 1978, 1999, 2011, 2014 i 2015. Do uznania zimy mianem „najgorszej” meteorolodzy stosują różne kryteria. Nic jednak nie pobije śnieżycy z 1967 roku.

Jak z filmu grozy

Był 26 stycznia 1967 roku. Na pasach startowych lotniska Midway wiatr usypał trzymetrowe (dziesięciostopowe) zaspy śniegu. Na południowych przedmieściach setki dzieci zostały w szkole na noc, bo autobusy nie mogły ich dowieźć do domów. W których nie było zresztą rodziców, bo ci nie mogli wyjść z pracy. Z helikopterów zrzucano ciepłą odzież i żywność. Rodzące kobiety przewożono do szpitali saniami i odśnieżarkami. Burmistrz Richard J. Daley prosił mieszkańców, by pomóc miastu odkopać się ze śniegu.

Prószyć śniegiem zaczęło w czwartek nad ranem, zaś w piątek miasto było już całkowicie sparaliżowane. W ciągu 29 godzin napadało rekordowe ponad 58 cm (23 cale) śniegu. Na Midway wiatry osiągały w porywach prędkość ponad 85 km (53 mil) na godzinę, powodując zamiecie i zaspy. Mieszkańcy byli w szoku. Jeszcze dwa dni wcześniej temperatura wynosiła ponad 18 st. C (65 st. F), a ludzie chodzili w krótkich rękawkach.

Chicagowianie ustawiali się w długich kolejkach, opróżniając sklepowe półki z podstawowych produktów. Jak zawsze znajdowali się tacy, którzy czerpali korzyści z trudnej sytuacji. Pozamykane punkty usługowe, opuszczone sklepy i ograniczona obecność stróżów porządku, którzy nie mogli przedostać się w zasypane rejony – stwarzała doskonałą okazję dla złodziei.

Śnieżny recykling

Trzy długie tygodnie zajęło miejskiemu departamentowi ulic i oczyszczania miasta odkopanie Chicago. Powstał problem – co zrobić z całym tym śniegiem? Zdesperowane służby miejskie wyrzucały biały puch, gdzie się da: w miejskich parkach, na pustych działkach, nawet do rzeki Chicago. Chicagowskie służby kolejowe wpadły na własny pomysł pozbycia się śniegu, który nagromadził się na stacjach. Pomysł choć dziwny, oparty na zdrowym rozsądku – załadować go na wagony pociągów towarowych udających się do cieplejszych stanów. Im dalej na południe, ocieplające się powietrze stopniowo roztopi śnieg, a wodę zrzuci się na trasie. Wiadomości i zdjęcia wagonów wypełnionych białymi górami podążających do Tennessee, Alabamy i Teksasu trafiły na pierwsze strony gazet w całym kraju. Lokalna historia zyskała ogólnokrajowy rozgłos. Ale to, co nastąpiło potem, było jeszcze ciekawsze.

O chicagowskim śniegu w wagonach usłyszała 13-latka z miejscowości Fort Myers Beach na Florydzie. Historia zafascynowała Terri Hodson do tego stopnia, że zdecydowała się napisać list do dyrektora ówczesnych linii kolejowych Chicago, Burlington and Quincy Railroad, z prośbą o... przesłanie jej trochę śniegu, gdyż, jako mieszkanka Florydy, nigdy w życiu go nie widziała.

Czy kierowany dobrocią serca, czy też niepowtarzalną szansą rozgłosu w czasach, gdy nikt nie słyszał o Facebooku i mediach społecznościowych, William Quinn postanowił spełnić prośbę dziewczynki. Był tylko jeden problem. Śnieg przeznaczony do roztopienia wędrował do południowych stanów w zwykłych wagonach. Ale czego się nie robi, by spełnić marzenie dziecka? Quinn zaaranżował wysłanie białego puchu w 1300-milową (2100 km) drogę w... wagonach chłodniczych.

Media oszalały. Nagłówki gazet od Pensylwanii do Kalifornii pisały o specjalnej mrożonej przesyłce z Chicago dla dzieci na Florydzie. Nastolatka została lokalną bohaterką i ogólnokrajową celebrytką. Zapraszana była do programów telewizyjnych i cytowana w artykułach prasowych w całym kraju. Władze Fort Myers Beach urządziły nawet specjalną ceremonię wręczenia dziewczynce... sanek.

Po prawie tygodniu w tranzycie, 27 lutego 1967 roku, tysiące okolicznych mieszkańców, rodziców i dzieci zgromadziło się na dworcu kolejowym w Fort Myers wiwatując na widok zbliżających się na stację wagonów ze śniegiem. Terri oficjalnie przecięła wstęgę do wagonów, a wielka koparka rozpoczęła zładowywanie śniegu na parking. 62-letnia dziś Terry Bell, do dziś mieszkająca w Fort Myers Beach na Florydzie, przyznała stacji radiowej WBEZ, że były to najbardziej fascynujące chwile w jej życiu.

I tu właściwie powinniśmy zakończyć tę historię, aby nie straciła ona swojej magii i wdzięku. Nie będziemy więc dodawać, że Terri przyznała również, że rzeczywistość rozminęła się nieco z oczekiwaniami jej i innych dzieci. Że w miejsce białego i sypkiego puchu dzieci zobaczyły twardą, zbitą i zmrożoną masę. Że bałwany nie chciały się lepić, a orzełki na śniegu nie wychodziły tak, jak się spodziewano. I że prawie tego samego dnia śnieg roztopił się w temperaturze wynoszącej tego dnia w Fort Myers 80 st. F (26 st. C). Śnieg to śnieg, ale historia do dziś jest w stanie wywołać uśmiech i ogrzać nawet najbardziej zziębniętych w niskich temperaturach chicagowian.

A może i z chicagowskim mrozem da się zrobić coś pożytecznego? Macie jakiś pomysł?

Joanna Marszałek

[email protected]

Na zdjęciu: Lake Shore Drive, widok z wiaduktu przy ulicy 16. w 1967r.
fot.National Weather Center/weather.gov
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama