Sejm zaczął w środę I czytanie projektu nowej ustawy o Sądzie Najwyższym autorstwa prezydenta Andrzeja Dudy. Zakłada on m.in. badanie przez SN skarg nadzwyczajnych na prawomocne wyroki sądów, w tym z ostatnich 20 lat i utworzenie Izby Dyscyplinarnej z udziałem ławników.
74-stronicowy projekt przedstawia podsekretarz stanu w kancelarii prezydenta Anna Surówka-Pasek.
Duda złożył ten projekt w końcu września br. W lipcu zawetował nową ustawę o SN i nowelę ustawy o KRS, wytykając im m.in. częściową niekonstytucyjność. Zapowiedział wtedy, że w ciągu dwóch miesięcy przedstawi własne projekty. Uzasadniając weto, Duda wskazał że "wpływ Ministra Sprawiedliwości-Prokuratora Generalnego na działalność SN byłby ogromny; uprawniona jest obawa przed zagrożeniem dla niezależności tego sądu i jego autorytetu w społeczeństwie".
Przedstawiając założenia projektu, Duda mówił, że jedną z głównych propozycji, która ma "charakter prospołeczny" i była przezeń obiecywana w kampanii wyborczej, jest wprowadzenie skargi nadzwyczajnej, czyli możliwości wniesienia skargi od każdego prawomocnego orzeczenia każdego sądu (także w sprawach nie podlegających kasacji do SN).
Skargi można by wnosić, jeśli dane orzeczenie narusza zasady albo wolności i prawa człowieka lub obywatela albo "w sposób rażący" narusza prawo lub gdy jest "oczywista sprzeczność" ustaleń sądu z materiałem dowodowym". Mogliby je wnosić: prokurator generalny, RPO, grupa 30 posłów lub 20 senatorów, prezes Prokuratorii Generalnej RP, Rzecznicy praw dziecka oraz pacjenta, szef KNF i Rzecznik Finansowy.
Według projektu, skargę nadzwyczajną wnosiłoby się w terminie pięciu lat od uprawomocnienia się zaskarżonego orzeczenia. "Niedopuszczalne jest uwzględnienie skargi nadzwyczajnej na niekorzyść oskarżonego wniesionej po upływie sześciu miesięcy od uprawomocnienia się orzeczenia lub od rozpoznania kasacji" - podkreślono. Przez trzy lata od wejścia ustawy możliwe byłoby wnoszenie skargi nadzwyczajnej od orzeczeń, które uprawomocniły się po 17 października 1997 r. - stanowi przepis przejściowy.
Jeżeli od uprawomocnienia się zaskarżonego orzeczenia upłynęło pięć lat, a orzeczenie m.in. wywołało nieodwracalne skutki prawne, SN ograniczałby się do stwierdzenia, że wydano je z naruszeniem prawa.
Obok funkcjonujących obecnie w SN izb: Cywilnej, Karnej oraz - zmodyfikowanej - Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, projekt tworzy dwie nowe izby: Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Dyscyplinarną - w obu, po raz pierwszy w SN, obok sędziów orzekaliby ławnicy. Zlikwidowano by Izbę Wojskową, której sprawy przejęłaby Izba Karna.
Ławników do SN wybierałby na czteroletnią kadencję Senat w głosowaniu tajnym. Kandydatów zgłaszałyby stowarzyszenia, organizacje społeczne i zawodowe (z wyłączeniem partii politycznych) oraz grupa 100 obywateli.
Przydziału spraw i wyznaczania składu orzekającego dokonuje prezes SN kierujący pracą właściwej izby - głosi projekt.
Tworzona zupełnie od podstaw Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, oprócz skarg nadzwyczajnych, rozstrzygałaby m.in. protesty wyborcze, odwołania od uchwał KRS i spraw koncesji wydawanych przez KRRiT.
Izba Dyscyplinarna badałaby w I i II instancji sprawy dyscyplinarne sędziów SN i te "dyscyplinarki" sędziów sądów powszechnych i wojskowych oraz prokuratorów - w których zarzucono by im przewinienie dyscyplinarne będące jednocześnie przestępstwem. Izba rozpatrywałaby też odwołania od orzeczeń I instancji sędziowskich sądów dyscyplinarnych i sądów innych zawodów prawniczych. Z uwagi na "społecznie ważne zadania", Izba uzyskałaby autonomiczny status wśród izb SN. Miałaby odrębną kancelarię prezesa SN kierującego jej pracą. Izba ta mogłaby samodzielnie kształtować projekt swego budżetu.
Projekt wprowadzałby "nowy, przyspieszony tryb uchylenia immunitetu w przypadku popełnienia przez sędziego najpoważniejszych przestępstw". Sąd dyscyplinarny rozpoznawałby wniosek o zezwolenie na to w 14 dni od wpłynięcia. Jeśli wniosek dotyczyłby sędziego ujętego na gorącym uczynku przestępstwa, za które grozi kara od 8 lat więzienia lub zatrzymanego podczas prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu, sąd dyscyplinarny decydowałby w 24 godziny.
Według projektu, w trzy miesiące od wejścia ustawy w życie, w stan spoczynku przechodziliby z mocy prawa sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia (w środę wiek ten kończy I prezes SN prof. Małgorzata Gersdorf) - chyba że prezydent zgodziłby się na ich wniosek o przedłużenie służby. W ciągu sześciu miesięcy od wejścia ustawy w życie sędzia SN mógłby sam przejść w stan spoczynku; w stan ten automatycznie przeszliby sędziowie likwidowanej Izby Wojskowej. Sędzia-kobieta mogłaby przejść w stan spoczynku po 60. roku życia.
Jeśli doszłoby do konieczności wyboru nowego I prezesa SN lub prezesa SN, do czasu objęcia stanowiska przez wybranego sędziego prezydent powierzyłby kierowanie SN lub jego izbą "wskazanemu przez siebie sędziemu SN". Pięciu kandydatów na stanowisko nowego I prezesa SN wskazałoby prezydentowi "Zgromadzenie Ogólne w odnowionym składzie".
"Często powtarza się, że w SN przeprowadzona została dekomunizacja i nie zasiadają tam osoby, które angażowały się w działalność PZPR. Tymczasem, okazuje się, że istotnie, doszło po roku 1989, do dekomunizacji SN, ale, niestety, osoby, które były związane z PZPR, zostały powołane do pełnienia zaszczytnego urzędu sędziego SN już w wolnej Polsce" - głosi uzasadnienie projektu. "Wśród osób tych jest osoba, która w czasie stanu wojennego była nie tylko aktywnym działaczem PZPR, ale także sporządzała dla KC PZPR codzienną informację o realizacji przez sądy ustawodawstwa stanu wojennego, czy też osoba, która pełniła w przeszłości funkcję I sekretarza Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR w sądzie" - dodano.
Według projektu, sędzia SN nie może być pracownikiem, funkcjonariuszem lub współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL.
Prezydencki projekt można określić jako "lepszy" od zawetowanego jedynie w zakresie, w jakim nie doprowadza do jednoczesnego usunięcia wszystkich sędziów SN - ocenił w swej opinii SN. Według SN "prawdziwym celem ustawy jest tzw. dekomunizacja części składu SN".
Prezydenckie projekty ws. SN i KRS nie powinny być przyjęte - oceniał RPO Adam Bodnar, który wielu ich zapisom zarzucił niekonstytucyjność. "Projekt nie gwarantuje zachowania odrębności i niezależność władzy sądowniczej od władzy wykonawczej, skoro to władza wykonawcza w okresie przejściowym w niczym nieograniczony sposób będzie decydowała o obsadzie kadrowej SN" - pisał RPO.
Zdaniem Naczelnej Rady Adwokackiej, projekt budzi "te same zastrzeżenia, wątpliwości oraz ryzyka", co zawetowany. Projekt krytykowały też stowarzyszenia sędziów.
"Mając na uwadze, że przez pierwsze 5 lat obowiązywania ustawy SN będzie mógł zmienić nawet te orzeczenia, które wywołały nieodwracalne skutki prawne, można mówić o poważnym ryzyku destabilizacji zastanych stanów i sytuacji prawnych wielu obywateli" - pisała w swej opinii Prokuratoria Generalna RP. Za "problematyczną" uznała ona kompetencję prezydenta do wyrażania zgody na dłuższe zajmowanie stanowiska sędziemu SN po 65. roku życia - według PG rozważenia wymaga powierzenie tej kompetencji KRS.
Ustawa miałaby wejść w życie po trzech miesiącach od jej ogłoszenia.
Od końca lipca w Sejmie leżą wnioski prezydenta o ponowne rozpatrzenie zawetowanych ustaw. Uzasadniając w nich weto do ustawy o SN, Duda za "iluzoryczny" uznał jej zapis przewidujący udział prezydenta RP we wskazywaniu sędziów SN, którzy mieliby pozostać w stanie czynnym, gdyż jedynym uprawnieniem prezydenta byłoby zatwierdzenie, lub odmowa, sędziów wskazanych przez Ministra Sprawiedliwości. Jako wadę "dyskwalifikującą" ocenił sprzeczność co do liczby kandydatów na I prezesa SN (w jednym artykule ustawy była mowa o trzech, a w innym - o pięciu kandydatach).
Własny projekt noweli ustawy o SN prof. Gersdorf niedawno wysłała prezydentowi, marszałkom izb i szefom klubów parlamentarnych, pisząc że wychodzi on naprzeciw m.in. "programowi wyborczemu partii rządzącej oraz postulatom formułowanym publicznie przez prezydenta RP". Przewiduje on m.in. powołanie Izby Dyscyplinarnej z udziałem ławników wybieranych przez Sejm; mogliby nimi być duchowni. Inne novum to utworzenie przy SN urzędu Rzecznika Sprawiedliwości Społecznej, który mógłby m.in. w nadzwyczajnym trybie zaskarżać do SN prawomocne wyroki sądów. Proponuje się też, by sędzia ponosił odpowiedzialność materialną za wyrządzoną szkodę czy krzywdę.(PAP)
Reklama