Szef resortu sprawiedliwości Jeff Sessions występując w Kongresie we wtorek stwierdził, że "słyszał" od jednego z pracowników sztabu wyborczego Trumpa "o kontaktach z Rosjanami". Poprzednio Sessions utrzymywał, że nigdy nie był informowany o takich kontaktach.
Podczas ponad dwugodzinnego przesłuchania przed Komisją Sprawiedliwości Izby Reprezentantów członkowie komisji z Partii Demokratycznej argumentowali, że wcześniejsze zapewnienia Sessionsa, że nic nie wiedział o kontaktach sztabu wyborczego Trumpa z osobami powiązanymi z Kremlem, kłócą się ze złożonymi pod przysięgą zeznaniami dwóch doradców sztabu wyborczego Trumpa ds. międzynarodowych.
Wspomniani doradcy, Carter Page i George Papadopoulos, twierdzili, że poinformowali Sessionsa, ówczesnego republikańskiego senatora ze stanu Alabama, o swoich kontaktach z Rosjanami. Podczas ubiegłorocznej kampanii przed wyborami prezydenckimi Sessions był jednym z najbliższych doradców nowojorskiego miliardera.
Papadopoulos, który w ubiegłym miesiącu przyznał się do składania fałszywych zeznań, ujawnił, że Sessions był obecny podczas spotkania z Trumpem w marcu ub. roku, kiedy omawiano możliwość spotkania ówczesnego republikańskiego kandydata Do Białego Domu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
Page, były doradca sztabu wyborczego Trumpa ds. energii, zeznał, że latem ub. roku informował Sessionsa, iż podczas pobytu w Moskwie wygłosi wykład na miejscowym uniwersytecie. Page podczas pobytu w Moskwie spotkał się m.in z wicepremierem Rosji Arkadym Dworkowiczem.
Sessions, często pytany przez demokratycznych członków komisji o te rozbieżności, nie kwestionował wiarygodności zeznań byłych pracowników sztabu Trumpa. Po prostu wyjaśnił, że nie pamiętał szczegółów spotkań i osób, które w nich uczestniczyły przed rokiem.
"Odrzucam jakiekolwiek zarzuty, że kłamałem" – podkreślił gniewnie 70-letni obecnie Sessions.
Szef resortu sprawiedliwości, który jest zarazem prokuratorem generalnym, nie wykluczył całkowicie możliwości powołania kolejnego specjalnego prokuratora, tym razem do wyjaśnianie zarzutów związanych z działalnością Hillary Clinton podczas ubiegłorocznej kampanii wyborczej. Sessions zastrzegł się jednak, że aby powołać specjalnego prokuratora muszą być spełnione określone kryteria.
"Nawet jeśli +wygląda na to+, że warto powołać specjalnego prokuratora to jeszcze za mało, aby istniały podstawy do powołania specjalnego prokuratora" – powiedział Sessions.
Prezydent Trump i szereg republikanów domaga się powołania specjalnego prokuratora m.in. w celu wyjaśnienia roli Hillary Clinton w zbieraniu kompromitujących materiałów na Donalda Trumpa podczas kampanii wyborczej oraz w zaaprobowaniu przez nią zakupu przez rosyjską firmę Rosatom kanadyjskiego przedsiębiorstwa Uranium One.
Uranium One posiadało koncesję na wydobycie uranu z ok. 20 procent znanych złóż uranu w Stanach Zjednoczonych. Dlatego sprzedaż tej firmy rosyjskiemu gigantowi Rosatom wymagała zgody władz amerykańskich, w tym kierowanego przez Hillary Clinton Departamentu Stanu.
Zdaniem wielu polityków z Partii Republikańskiej Rosatom uzyskał zgodę władz amerykańskich na wykupienie Uranium One dzięki hojnym darom na rzecz fundacji charytatywnej byłego prezydenta Billa Clintona.
Tadeusz Zachurski z Waszyngtonu (PAP)
Reklama