Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 03:56
Reklama KD Market

Zmagania wyborcze o Warszawę będą miały znaczenie symboliczne


Wybory samorządowe będą ważnym preludium do wyborów europejskich, parlamentarnych i prezydenckich, a zmagania wyborcze o wielkie miasta, a zwłaszcza o Warszawę, będą miały znaczenie symboliczne - powiedział PAP politolog z UKSW dr hab. Sławomir Sowiński.

"Chciałbym, żeby Rafał Trzaskowski był kandydatem PO i całej zjednoczonej opozycji w wyborach na prezydenta m.st. Warszawy; trzeba zatrzymać PiS przed marszem na samorząd" - powiedział w czwartek przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna.

Schetyna powiedział na czwartkowej konferencji prasowej w Warszawie, że chce, żeby opozycja wystawiała wspólnych kandydatów w wyborach samorządowych, szczególnie w wyborach na prezydentów największych miast.

W opinii dra hab. Sławomira Sowińskiego "choć prezydentura Hanny Gronkiewicz-Waltz jeszcze czeka na całościową ocenę, to na skutek skandali przy reprywatyzacji w Warszawie, o których się od pewnego czasu dowiadujemy, PO znalazła się w bardzo trudnej sytuacji politycznej".

"Oceniając w tej perspektywie decyzję tej partii o wysunięciu w stołecznych wyborach kandydatury Rafała Trzaskowskiego, trzeba jednak pamiętać, że wybory samorządowe będą ważnym preludium do wyborów europejskich, parlamentarnych i prezydenckich, a zmaganie wyborcze o wielkie miasta, a zwłaszcza o Warszawę, będzie tu miało znaczenie symboliczne. Trudno sobie wyobrazić, żeby największa partia opozycyjna, myśląca poważnie o perspektywie wyborów parlamentarnych, nie stanęła w stolicy samodzielnie w polityczne szranki" - zauważył politolog.

Rozmówca PAP zaznaczył, że "najbardziej czytelnym sprawdzianem, podczas którego partia polityczna może zderzyć się z trudną odpowiedzialnością polityczną, jest procedura wyborcza i poddanie się ocenie wyborców". Dodał, że tak ocenia decyzję Grzegorza Schetyny o "samodzielnym kandydacie PO".

"Jeśli chodzi o samą kandydaturę Rafała Trzaskowskiego, to nie tylko on, ale każdy kandydat PO w sposób naturalny musiałby zderzyć się z pytaniem o odpowiedzialność polityczną jego środowiska za reprywatyzację w Warszawie oraz zaprezentować polityczny program, który może być ewentualnie na to odpowiedzią. Jego zaletą jest młody wiek i stosunkowo duże polityczne doświadczenie. Wydaje się też, że decyzja Grzegorza Schetyny, by nominować kandydata niezaliczanego do grona jego najbliższych współpracowników ma na celu wewnętrznie konsolidować środowisko PO" - podkreślił dr hab. Sowiński.

Politolog zauważył, że "Rafał Trzaskowski – tak jak każdy inny potencjalny kandydat PO – będzie musiał zapewne zmierzyć się z krytyką i poważnymi pytaniami. Ale jego kandydatura, z punktu widzenia PO wydaje się naturalna, a dla wyborców w Warszawie poszerzająca spektrum ich politycznej oceny i wyboru".

Rozmówca zapytany o ewentualnego kandydata PiS na prezydenta Warszawy odpowiedział, że "Warszawa ze względu na swoją strukturę społeczno-polityczną jest – co pokazywały kolejne wybory samorządowe – miejscem dla PiS bardzo trudnym. Dlatego bardziej naturalnym kandydatem Zjednoczonej Prawicy na prezydenta stolicy byłby młody, dynamiczny i mający chyba mniej do stracenia polityk, którym jest wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki".

"Jego atutem politycznym, poza komisją weryfikacyjną i projektem tak potrzebnej ustawy regulującej kwestie reprywatyzacji, mogą być młody wiek, pewna polityczna energia i fakt, że jako osoba spoza Warszawy może walczyć o głosy +nowych warszawiaków+. Jego ewentualna niewielka przegrana w Warszawie, o której trudno dziś oczywiście przesądzać, znacznie mniej będzie obciążała wizerunek jego samego i całego obozu politycznego niż ewentualna porażka marszałka Stanisława Karczewskiego".

Zdaniem Sławomira Sowińskiego "problem z kandydaturą Jakiego polega na tym, na ile ten młody i energiczny polityk zdobędzie zaufanie PiS i przekona do siebie prezesa Jarosława Kaczyńskiego".

"Zostanie kandydatem w wyborach w Warszawie to spory polityczny awans, a ewentualny w nich sukces uczyniłby z niego ważnego i w miarę samodzielnego aktora politycznego, z którym każda partia polityczna, także PiS, musiałaby się liczyć" - wyjaśnił politolog.(PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama