Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 22 grudnia 2024 19:18
Reklama KD Market

Kolejne odroczenie rozprawy Alfredy Giedrojć

Takiego obrotu spraw nikt się nie spodziewał. Ani śledzący sprawę dziennikarze, ani inne zgromadzone na sali sądowej osoby zaznajomione ze sprawą, nawet sędzia sprawiała wrażenie nieco zniecierpliwionej. W dniu wyznaczonej – już po raz drugi – rozprawy prokuratura zgotowała kolejny zwrot w ciągnącej się już ponad cztery lata sprawie 66-letniej Polki oskarżonej o brutalne morderstwo 5-miesięcznej wnuczki.

Alfreda Giedrojć. Na mniejszej fotografii zamordowana przez nią wnuczka Vivian z rodzicami - Amy i Joelem fot.Cook County Sheriff Department/arch. rodz.giedroj


Polka oskarżona o zabójstwo wnuczki stanie przed sądem w grudniu.

Sama oskarżona – drobna, niewysoka, postarzała kobieta o słowiańskich rysach z przerzedzonymi posiwiałymi włosami zebranymi w cienki kucyk – stojąc przez parę minut przed sędzią – w niebieskim więziennym uniformie, w towarzystwie polskiej tłumaczki, strażników z biura szeryfa i swojego obrońcy – zdawała się być nieco oderwana od rzeczywistości. Nieoficjalnie wiadomo, że przyjmuje leki przed każdym pojawieniem się na sali sądowej.

Rozprawa Alfredy Giedrojć miała odbyć się przed sędzią powiatu Cook w Bridgeview, bez udziału ławy przysięgłych, 24 października. Gdy wywołano sprawę, oskarżyciel Michael Deno z biura prokuratora stanowego powiatu Cook zwrócił się jednak do sądu z prośbą o drugą opinię co do poczytalności oskarżonej. Sędzia Colleen Hyland, po szeregu pytań co do poprzedniej ekspertyzy biegłego lekarza, poinformowała Giedrojć o jej prawach, po czym przystała na prośbę prokuratory, wyznaczając termin poznania wyników nowej ekspertyzy na początek grudnia.

Poczytalna niepoczytalna

Decyzja prokuratury jest o tyle zaskakująca, że wcześniej, w sierpniu, obrona nie przyznającej się do winy Polki poinformowała o zakończeniu negocjacji z prokuraturą i poprosiła o datę rozprawy. Poza tym w ciągu ponadczteroletniego pobytu w areszcie Alfreda Giedrojć przeszła już liczne ewaluacje psychiatryczne i psychologiczne, które miały na celu określić, czy w czasie dokonywania zbrodni zdawała sobie sprawę ze swoich czynów, a także czy jest zdolna do tego, by stanąć przed sądem. Ostatnie z tych badań, sporządzone w kwietniu br. przez ekspertów kryminalistycznych z kliniki psychologicznej na życzenie sędzi Colleen Hyland, ustaliło, że Polka jest zdolna, by stanąć przed sądem, jednak zaleca się zastosowanie leków. Sprawa polskiej babci ciągnie się już tak długo, że pierwszy obrońca z urzędu kobiety, Michael Wilson, przeszedł na emeryturę, a w sierpniu zastąpił go David Dunne.

– Co do tego, czy oskarżona jest zdolna, by stanąć przed sądem, nic się nie zmieniło – wyjaśniał nam prokurator Michael Deno. Potrzebujemy drugiej opinii co do tego, czy była poczytalna w momencie popełnienia zbrodni – dodał, odmawiając dyskutowania szczegółów pierwszej analizy biegłego sądowego co do poczytalności kobiety.

6 października Alfreda Giedrojć skończyła 66 lat. Tego samego dnia minęły 4 lata odkąd, według prokuratury, w swoim domu w okolicy 6600 West 91st Street w Oak Lawn na południowym przedmieściu Chicago z zimną krwią zamordowała własną wnuczkę, 5-miesięczną Vivian Summers.

Tego dnia rano zięć Giedrojć, ojciec dziewczynki, Joel Summers, przywiózł dziecko do domu Giedrojciów i pozostawił pod opieką babki, podczas gdy sam wraz z teściem Bolesławem udał się do domu po przeciwnej stronie ulicy, by pomóc szwagrowi w pracach remontowych. Matką dziewczynki była Amy Summers, córka Giedrojciów, a rodzina mieszkała w oddalonym około 21 mil od Oak Lawn Bolingbrook.

Według prokuratury, gdy Giedrojć została z dzieckiem sama w domu, zdjęła śpiące niemowlę z tapczanu i położyła na podłodze. Następnie z szafy ściennej wyciągnęła młot kowalski i kilkakrotnie uderzyła nim dziecko. Gdy dziewczynka nie przestawała się ruszać i płakać, babka przyniosła kuchenny nóż, podniosła niemowlę i poderżnęła mu gardło. Gdy mąż Giedrojć wrócił do domu, na miejscu zastał makabryczną scenę, natychmiast zadzwonił pod numer 911. Dziewczynkę przewieziono do szpitala Advocate Christ Medical Center w Oak Lawn, gdzie stwierdzono zgon na kilka minut przez godziną 14.

Z raportu policji w Oak Lawn wynika, że Giedrojć przyznała się, iż poprzedniego dnia ukryła młot w szafie ściennej. Kobieta twierdziła, że próbowała tylko uciszyć płaczące dziecko. Babka miała również powiedzieć śledczym, że słyszała głosy, które mówiły jej, żeby zabić niemowlę. Zdaniem prokuratury fakt wcześniejszego przygotowania narzędzia zbrodni świadczy o tym, że została ona dokonana z premedytacją.

W listopadzie 2013 r. w sądzie powiatowym w Bridgeview Alfreda Giedrojć nie przyznała się do winy i za pośrednictwem tłumacza poprosiła, by wypuszczono ją na wolność. Sąd odrzucił tę prośbę.

Spokojna, uległa i małomówna

W lipcu 2014 r. kobieta została uznana za niepoczytalną i niezdolną do odpowiadania przed sądem za swoje czyny. W sierpniu 2014 r. została przyjęta do szpitala psychiatrycznego McFarland Mental Health Center w Springfield, gdzie zdiagnozowano „długotrwałą depresję, która częściowo ustąpiła po poddaniu jej leczeniu antydepresantami”. W diagnozie postawionej w październiku tego roku określono Giedrojć, która ma wykształcenie podstawowe, jako osobę „spokojną, uległą i małomówną”. Zdaniem biegłych, oskarżona rozumiała stawiane jej zarzuty, jednak potrzebowała dalszego leczenia.

Rok później kolejne testy na wniosek obrońcy z urzędu przeprowadził dr Robert Hanlon, profesor psychiatrii i neurologii klinicznej z Northwestern University, ekspert w dziedzinie zabójstw na członkach rodziny. Po zapoznaniu się z dokumentacją z badań Hanlona sąd w 2016 r. uznał Giedrojć za poczytalną i zdolną do zrozumienia swych praw.

Alfreda Giedrojć od chwili aresztowania przebywa w więzieniu powiatu Cook. W sierpniu prokuratura potwierdziła w e-mailu do nas, że jeżeli polska imigrantka zostanie uznana winną, grozi jej kara dożywocia. Tym jednak razem prokurator Deno odmówił dyskutowania wyroku, jakiego domaga się prokuratura.

Giedrojciowie wyemigrowali z Polski do USA w 1984 roku. Do Oak Lawn sprowadzili się w latach 90. Wychowali czworo dzieci. Poprzedni obrońca kobiety zapewniał, że rodzina będzie pojawiać się na przesłuchaniach. W sierpniu pytaliśmy nowego obrońcę Alfredy Giedrojć, czy miał kontakt z krewnymi oskarżonej. – Żadnego – odpowiedział.

Joanna Marszałek
[email protected]
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama