Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 11:32
Reklama KD Market

Spełniony koszmar Dreamersów

 



To był koniec wielomiesięcznego oczekiwania dla 800 tysięcy młodych ludzi, korzystających z ochrony przed deportacją dzięki Deferred Action for Childhood Arrivals (DACA). Niestety bez happy endu. Prezydent Donald Trump zdecydował o zakończeniu wprowadzonego przez Baracka Obamę programu. Odbił jednocześnie piłeczkę w stronę Kongresu, który według Białego Domu powinien ustawowo rozwiązać problem tzw. Dreamersów, czyli tych nielegalnych imigrantów, którzy dostali się do USA jako bardzo młodzi ludzie, najczęściej bez własnej woli.

Jeśli Kongres nie rozwiąże problemu, prezydent pochyli się nad problemem za pół roku. Tak przynajmniej obiecał wszystkim za pośrednictwem Twittera. Do tego czasu Dreamersi powinni być spokojni – zapewnia Biały Dom. Ale obawy o dalszą przyszłość na pewno spędzą sen z powiek wielu z nich. W tym 3 tysiącom Polaków.

Spełniona obietnica

Wygaszenie DACA było jedną z obietnic wyborczych Trumpa, który stanowczo krytykował politykę imigracyjną Baracka Obamy, a przede wszystkim uruchamianie inicjatyw za pomocą tzw. rozporządzeń wykonawczych (executive orders) z pominięciem zdominowanego przez republikanów Kongresu. Jednocześnie jednak nowy prezydent i w czasie kampanii, i obecnie zapewnia, że nie pozostawi Dreamersów samym sobie. Choć trudno tak naprawdę wskazać, co po wygaszeniu DACA miałby im do zaoferowania.

Przypomnijmy – program wszedł w życie w 2012 roku po wielu nieudanych próbach uporządkowania statusu tej grupy imigrantów. Nazwę „Dreamers” młodzi ludzie, którzy wjechali do USA jako nieletni, zawdzięczają projektowi ustawy nazwanej DREAM Act, która kilkakrotnie pojawiała się na Kapitolu. Nigdy jednak nie udało się jej przegłosować, a wielu jej potencjalnych beneficjentów już dawno przekroczyło próg pierwszej młodości.

W związku z inercją Kongresu Barack Obama rozporządzeniem wykonawczym zezwolił nieudokumentowanym cudzoziemcom, którzy dostali się do USA przed ukończeniem 16. roku życia, kontynuowali naukę lub służyli w wojsku oraz byli niekarani na pozostanie w kraju przez okres dwóch lat. Uczestnicy DACA mieli prawo do pracy i mogli odnawiać swój status co dwa lata. Teraz ta ostatnia możliwość się skończyła.

Obama próbował także rozszerzyć grupę osób chronionych przed deportacją o rodziców osób, których dzieci urodziły się w USA, ale ta decyzja została zablokowana w sądzie. I to w Sądzie Najwyższym.

14 sierpnia ponad 100 profesorów prawa podpisało się pod listem w obronie programu, utrzymując, iż jest on całkowicie legalny. Zaledwie kilka dni temu pod apelem o utrzymanie DACA podpisało się 1850 przedstawicieli elit – gubernatorów, duchownych, komendantów policji, prokuratorów generalnych i aktywistów społecznych"



Kiedy Donald Trump zamieszkał w Białym Domu republikańscy przywódcy zaczęli głośno domagać się zakończenia DACA. Prokurator generalny Teksasu Ken Paxton wprost zagroził zasądzeniem programu, jeśli prezydent nie podejmie decyzji do 5 września. Także w samej administracji nie brakowało osób niechętnych DACA. Według przecieków z Białego Domu najzagorzalszym zwolennikiem zakończenia programu był obecny prokurator generalny Jeff Sessions. Jednym z jego argumentów była fala nieletnich z Ameryki Środkowej, jaka kilka lat temu zaczęła szturmować południową granicę USA. Jej szczyt przypadł na 2014 rok, gdy program DACA przeżywał swój rozkwit.

Fakty i mity

DACA jednak cieszyła się sporą popularnością także wśród Amerykanów. Wbrew temu, co mówili konserwatywni krytycy, program DACA nie był ukrytą furtką prowadzącą do obywatelstwa. Gwarantował jedynie tymczasową ochronę przed deportacją, nie zmieniając nieuregulowanego statusu imigracyjnego jego uczestników. Nie był także formą amnestii. Jednocześnie jednak wprowadzał Dreamersów na powierzchnię legalnej egzystencji. Zezwolenie na pracę, prawo jazd y – dawały poczucie legalności. Ze wszystkimi konsekwencjami, włącznie z płaceniem podatków. Jednocześnie jednak Dreamersi nie mogli korzystać z opieki społecznej, czy takich świadczeń jak Medicaid, czy Obamacare. Według badań aż 91 proc. Dreamersów jest aktualnie zatrudniona. Wśród osób powyżej 25 lat odsetek ten wynosi aż 93 proc.

Wbrew rozpowszechnianym mitom Dreamersi musieli też płacić za studia z własnej kieszeni, choć w wielu stanach przysługiwały im zniżki takie, jak legalnym mieszkańcom stanu.

14 sierpnia ponad 100 profesorów prawa podpisało się pod listem w obronie programu, utrzymując, iż jest on całkowicie legalny. Zaledwie kilka dni temu pod apelem o utrzymanie DACA podpisało się 1850 przedstawicieli elit – gubernatorów, duchownych, komendantów policji, prokuratorów generalnych i aktywistów społecznych. Argumentowali, że wyrzucanie poza nawias 800 tysięcy ludzi, którzy nie znają innego kraju niż Stany Zjednoczone, jest nie tylko niehumanitarne, ale także nieracjonalne. Za utrzymaniem programu opowiedzieli się także szefowie ponad 500 spółek, w tym takich jak Apple, Facebook, General Motors, Google, Levi Strauss, czy United Airlines. Oczywiście ostro protestowali także demokraci. Demokratyczny senator Bernie Sanders nazwał zakończenie DACA „najokropniejszą i najokrutniejszą decyzją podjętą przez prezydenta w naszej najnowszej historii”. Ale przed likwidacją programu uprzedzali także tak znani republikanie jak Paul Ryan, czy senator Orrin Hatch.

W oparach niepewności

Teraz Kongres ma sześć miesięcy na zajęcie się Dreamersami. Na razie oznacza to, że tyle potrwa jeszcze okres ochronny. Po tym czasie mogą zacząć wygasać zezwolenia na pracę osób, które nie będą mogły już złożyć podania o przedłużenie ochrony przed deportacją na kolejne 2 lata. Na college’ach wielu z nich straci prawo do korzystania z ulg dla legalnych rezydentów stanu. A poza tym wielu z nich będzie obawiać się deportacji.

Co prawda Departament Bezpieczeństwa Krajowego zapewnia, że nie będzie brał na cel byłych uczestników DACA, jeśli nie popełnili żadnego przestępstwa, ale już teraz prawie co trzeci deportowany z USA nielegalny ma czystą kartotekę kryminalną.

Biały Dom mówi o konieczności wprowadzenia „odpowiedzialnej reformy imigracyjnej”. Warto jednak pamiętać, że Dreamersi są tylko częścią toczącej się debaty na temat imigracji. Nawet republikański i niechętny „ścieżce do obywatelstwa” dla nielegalnych imigrantów Kongres będzie musiał osiągnąć konsensus w takich kwestiach jak budowa muru na granicy z Meksykiem, program dla pracowników tymczasowych, przyszłość wiz dla wybitnych fachowców oraz zmiana systemu preferencji przyjmowania legalnych imigrantów. Trudno będzie osiągnąć konsensus w tej sprawie zważywszy, że demokraci mogą skutecznie zastosować strategię obstrukcji parlamentarnej w Senacie. Jeśli Kongres od kilkunastu lat nie potrafi zreformować systemu imigracyjnego, to dlaczego miałoby się to udać właśnie teraz? I to w ciągu pół roku.

Prezydent USA Donald Trump napisał w środę na Twitterze do Dreamersów że jeśli niepokoją się o swój status przez najbliższe sześć miesięcy, "to nie mają się czym martwić".

Odbicie piłeczki z Białego Domu na Kapitol nie wróży więc Dreamersom nic dobrego. Piłeczki? To niewłaściwe porównanie. DACA dla rządzącej większości – to polityczny gorący kartofel, którego nikt nie będzie chciał wziąć do ręki, bez narażenia się konserwatywnej części elektoratu. Dla 800 tysięcy młodych ludzi oznaczać to będzie stopniowy powrót na margines życia społecznego.

Jolanta Telega

[email protected]
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama