Aktywnym składnikiem „magicznych grzybów” jest psylocybina. To halucynogenny alkaloid. Dwa badania wykazały, że pojedyncza dawka psylocybiny wyeliminowała u większości uczestników depresję i niepokój będące wynikiem choroby nowotworowej. Efekt utrzymywał się przez co najmniej sześć miesięcy. Szacuje się, że 30-40 proc. pacjentów ze zdiagnozowanym nowotworem cierpi na jakąś formę kombinacji depresji i niepokoju.
Jedno ze wspomnianych badań zostało przeprowadzone w szpitalu przy Johns Hopkins University. Objęto nim 51 pacjentów. Drugie badanie – z 29 pacjentami – miało miejsce w Centrum Medycznym Langone'a na New York University. Naukowcy z uniwersytetu Hopkinsa raportowali, że pół roku po terapii około 80 proc. uczestników wykazywało o wiele słabsze symptomy depresji i niepokoju niż na początku, a u 60 proc. symptomy te zupełnie zniknęły. Większość uczestników cierpiała na raka zagrażającego życiu, który wrócił po kilku latach remisji lub rozprzestrzenił się po organizmie.
Na NYU, w zaledwie jeden dzień po terapii 80 proc. pacjentów, którzy otrzymali psylocybinę, nie wykazywało żadnych oznak klinicznej depresji ani niepokoju. Stwierdzono to w porównaniu z 30 proc. badanych, którym podano placebo. Wszyscy uczestnicy eksperymentu byli losowo przydzieleni do jednej z dwóch grup. Ci, którzy trafili do pierwszej z nich, otrzymywali psylocybinę. Drugiej grupie podawano placebo.
Były to badania z podwójnie ślepą próbą. To znaczy, że ani pacjenci, ani badacze nie wiedzieli do końca, kto otrzymał psylocybinę, a kto placebo. Siedem tygodni później na NYU i pięć tygodni później na Johns Hopkins University pacjenci, którzy przyjęli placebo, otrzymali psylocybinę i vice versa. W obu badaniach substancję halucynogenną podawano w szpitalu, a każdego pacjenta doglądało dwóch pracowników placówki w trakcie trwającego 8 godzin stanu ponarkotycznego. Kilkunastu pacjentów opisało ze szczegółami mistyczne doświadczenia związane z terapią.
Naukowcy zauważyli u osób, których przeżycia były najbardziej intensywne, największą zmianę na lepsze w ich depresji i lękach. Nikt z uczestników nie doświadczył poważnych efektów ubocznych, choć niektórzy z grupy psylocybinowej zgłaszali ból głowy, nudności, wymioty i lęki oraz chwilowy skok ciśnienia krwi.
Fakt, że środek halucynogenny zadziałał tak szybko w tak wielu przypadkach to bardzo dobra wiadomość, zwłaszcza że na efektywność większości antydepresantów trzeba czekać nawet kilka miesięcy. W wielu przypadkach antydepresanty nie działają wcale. Tak jest często u chorych na raka.
Naukowcy podkreślają, że aby potwierdzić rewelacyjne wyniki trzeba przeprowadzić badania na większą skalę. Ostrzegają przy tym, że ich odkrycie nie powinno być zachętą dla ludzi do leczenia się w swoim zakresie magicznymi grzybami lub innymi psychodelicznymi środkami. Tym bardziej, że – jak powiedział lider badania z Johns Hopkins University, dr Roland Griffiths – „efekt psylocybiny używanej rekreacyjnie znika tak szybko, jak woda przelewająca się przez dłonie”.
Aktualnie w innych ośrodkach psylocybina badana jest pod kątem efektywności w leczeniu alkoholizmu, uzależnienia od tytoniu i depresji w przypadkach, w których inne leki są nieskuteczne. Uczeni prowadzą również zakrojone na szeroką skalę badanie syntetycznych substancji halucynogennych MDMA (znanych jako Ecstasy lub Molly) w celu leczenia zespołu stresu pourazowego (PTSD).
Dorota Feluś
Dziennikarka. W Stanach Zjednoczonych od ponad 20 lat. Rodowita krakowianka. Studiowała elektronikę na AGH. Publikowała m.in. w „Gazecie Krakowskiej”, „Tempie”, „Kobiecie i Stylu: magazynie kobiet myślących”, „A'propos”, „Chicago Forum”. Współautorka „Bożego dopingu”. Pasje: drugi człowiek, medycyna holistyczna, tenis ziemny, podróże.
Reklama