Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 20:39
Reklama KD Market

Trump traci poparcie wielkiego biznesu



Kolejni szefowie amerykańskich korporacji dołączyli w czwartek do chóru krytyków Trumpa z powodu jego wypowiedzi po wydarzeniach w Charlottesville. Szefowie biznesu obawiają się, dalsze związki z niepopularnym prezydentem mogą zaszkodzić ich firmom.

Dystansowanie się szefów amerykańskich korporacji od coraz bardziej izolowanego prezydenta Trumpa, jest nie tylko świadectwem moralnego oburzenia elity Wall Street na wypowiedzi Trumpa po zamieszkach w Charlottesville ale także wyrazem przeświadczenia tej elity, że wypowiedzi prezydenta zagrażają realizacji ambitnego programu ekonomicznego obecnej administracji. Chodzi przede wszystkim o reformę systemu podatkowego i modernizację podupadającej infrastruktury kraju.

Dlatego dyrektorzy i prezesi amerykańskich gigantów gospodarczych uznali, że koszty dalszej współpracy z Trumpem mogą być zbyt duże i dystansują się od niego.

"Zadaniem przywódcy - zarówno w biznesie jak w polityce - jest zbliżenie ludzi do siebie, a nie ich dzielenie" -napisał James "Jamie" Dimon, prezes i dyrektor wykonawczy banku inwestycyjnego J.P. Morgan Chase and Co. w wewnętrznej notatce służbowej, którą ujawnił dziennik „Wall Street Journal” na swoim portalu w czwartek.

Niewzruszony krytyką Donald Trump, rozwiązał w środę dwie komisje doradcze Białego Domu, a w czwartek na Twitterze wyraził żal z powodu usuwania "pięknych pomników" przywódców skonfederowanych stanów Południa USA z okresu Wojny Secesyjnej.

Powodem demonstracji skrajnej prawicy zorganizowanej w ubiegłą sobotę w Charlottesville w południowym stanie Wirginia, było właśnie planowane, przez władze tego miasteczka, usunięcie "pięknego pomnika" gen. Roberta E. Lee jednego z dowódców armii Konfederacji.

Spóźniona i zdaniem krytyków wymuszona reakcja prezydenta Trumpa na zamieszki w Charlottesville, spowodowała najpierw rezygnację z komisji doradczej Białego Domu ds. inicjatyw w dziedzinie zatrudnienia w przemyśle Afroamerykanina Kennetha Fraziera dyrektora wykonawczego firm farmakologicznej Merck Co. Po decyzji Fraziera swoją rezygnację ogłosili inni członkowie tej komisji. W wielu przypadkach istotny wpływ na decyzje rezygnacji, jak np. szefowych IBM Ginni Rometty i PepsiCo. Indry Nooyi z komisji ds. polityki i gospodarki, miały naciski pracowników i akcjonariuszy tych firm.

W wyniku reakcji łańcuchowej rezygnacje ogłosili m.in. szefowie General Electric, 3M Co., United Technologies Corp. i Campbell Soup.

Do krytyków reakcji prezydenta Trumpa na zamieszki w Charlottesville dołączył Tim Cook, dyrektor wykonawczy Apple Inc., najcenniejszej firmy świata, który nie uczestniczył w pracach żadnej z komisji powołanych przez prezydenta.

Zdaniem Cooka zrównanie przez prezydenta zwolenników supremacji rasowej i neonazistów z tymi którzy się im przeciwstawiają i bronią praw człowieka "jest sprzeczne z amerykańskimi ideałami ".

Prezydent Trump na Twitterze szydząc z demonstracyjnego "widowiska" krytykujących go liderów biznesu, rozwiązał w środę obie komisje, a w czwartek Biały Dom poinformował o zrezygnowaniu z planów powołania trzeciej komisji ds. modernizacji infrastruktury.

Utrata poparcia szefów największych przedsiębiorstw nie oznacza jednak – jak zauważają komentatorzy - spadku popularności prezydenta w jego kluczowym elektoracie. „Nieprzewidywalny” Trump nie cieszył się poparciem "korporacyjnej Ameryki" która w ubiegłorocznych wyborach, stawiała na Hillary Clinton, "przewidywalną” kandydatkę Partii Demokratycznej.

Dalsze poparcie nawet najbardziej lojalnych wyborców prezydenta dla jego poczynań jest jednak uzależnione od spełniania takich obietnic jak reforma systemu podatkowego. Jest to jednak uzależnione od coraz bardziej niechętnego Trumpowi Kongresu. Bez poparcia wielkiego biznesu będzie to jeszcze trudniejsze.

Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama