Policja broniła porządku - skomentował w poniedziałek szef MSWiA Mariusz Błaszczak kwestię zakłócenia sobotnich obchodów miesięcznicy smoleńskiej i zajść z tym związanych. Dodał, że także Władysław Frasyniuk "nie stoi ponad prawem".
W sobotę wieczorem na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie kilkadziesiąt osób zakłóciło obchody miesięcznicy smoleńskiej; usiadło na jezdni, próbując w ten sposób zatrzymać przemarsz przed Pałac Prezydencki. Policja usunęła kontrmanifestantów z trasy marszu, wśród nich był Władysław Frasyniuk, opozycjonista z czasów PRL.
Policja skierowała blisko sto wniosków do sądu za blokowanie jezdni na drodze marszu. 11 osób przyjęło mandaty. Nikt nie został zatrzymany - informowała KSP. Jak podała policja, Frasyniuk odpowie za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza. Grozi za to do trzech lat więzienia.
"Policja broniła porządku. Jest grupa ludzi z totalnej opozycji, którzy - tak jak mówili - będą walczyć z rządem poprzez ulicę i poprzez zagranicę. Oni to robią" - powiedział Błaszczak odpowiadając na pytanie podczas konferencji prasowej po spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych V4.
Szef MSWiA dodał, że "wszyscy są równi wobec prawa, Władysław Frasyniuk także jest równy wobec prawa, nie stoi ponad prawem". "Użył siły, wszystko na to wskazuje, wobec policjanta. To jest w każdym kraju złamanie prawa i w związku z tym sąd osądzi, w jakim zakresie doszło do złamania prawa" - zaznaczył Błaszczak mówiąc o Frasyniuku.
Już w niedzielę MSWiA oświadczyło, że Frasyniuk "użył siły fizycznej wobec policjanta i blokował legalne zgromadzenie - będzie odpowiadał za naruszenie nietykalności funkcjonariusza na służbie; w Polsce wszyscy są równi wobec prawa".
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Od tego czasu 10 dnia każdego miesiąca organizowane są obchody tzw. miesięcznicy smoleńskiej. Kulminacyjnym punktem obchodów jest msza św. w warszawskiej archikatedrze, po której uczestnicy przechodzą przed Pałac Prezydencki. (PAP)
Reklama