Firma Uber przyznała się do zaniżania zarobków swoich kierowców w Nowym Jorku w ciągu ostatniego 2,5 roku i zobowiązała się do jak najszybszej wypłaty całości należących się im środków wraz odsetkami. Łącznie będzie to kilkadziesiąt milionów dolarów.
Rachel Holt, która jest dyrektorem operacyjnym Ubera na rynek północnoamerykański, we wtorkowym oświadczeniu zapewniła: „Chcemy jak najszybciej oddać kierowcom każdego należnego centa wraz z odsetkami (...) i ciężko pracujemy, by odzyskać ich zaufanie dzięki przejrzystości finansowej i dotrzymywaniu danego słowa”.
Zgodnie z wyliczeniami Ubera każdy z poszkodowanych otrzyma około 900 dolarów łącznie z odsetkami. Uber nie poinformował, jaka dokładnie liczba kierowców w Nowym Jorku otrzyma zwroty, ale dodał, że łączna kwota wyniesie kilkadziesiąt milionów dolarów.
Firma podała, że błędnie wyliczała prowizje, bazując na wysokości opłaty brutto za przejazd, czyli przed odjęciem podatku oraz prowizji. Jeśli pasażer wręczył kierowcy 20 dolarów, z czego 2 dolary wynosił podatek, Uber pobierał prowizję od pełnych 20 dolarów, a nie od 18. Po zmianie i zgodnie ze zaktualizowanymi w listopadzie 2014 roku krajowymi zasadami dotyczącymi kierowców, Uber będzie obliczał swoją prowizję od wartości netto.
Związek zrzeszający pracujących dla Ubera kierowców pozytywnie podszedł do deklaracji firmy, ale dodał, że według nich Uber jest więcej winien pracującym dla niego, niż podaje.
Uber Technologies Inc., założony w 2009 roku w San Francisco, to jedna z najbardziej dynamicznie rozwijających się firm „nowej gospodarki”. Działa w 570 miastach w ponad 70 państwach, w tym od 2014 roku w Polsce.
Na początku maja ministerstwo sprawiedliwości USA rozpoczęło przeciwko Uberowi dochodzenie w związku z zastrzeżeniami prokuratorów co do stosowania przez firmę systemu Greyball w celu uniknięcia kar i lokalnych inspekcji.
Z Waszyngtonu Joanna Korycińska (PAP)
Reklama