Życzenia, list gratulacyjny, historyczne jednoślady, dużo dobrej muzyki, a przede wszystkim atmosfera spontaniczności. Wszystko to w najmniej spodziewanym dla tego typu imprezy miejscu – w Muzeum Polskim, gdzie w ostatnią sobotę Sokół Riders obchodził swoje dwudzieste urodziny.
Witając przybyłych gości, obecny prezes klubu Ted „Flaki” Milówka powiedział: – Dzisiaj świętujemy dwadzieścia lat istnienia organizacji motocyklowej Sokół, która powstała w 1997 roku. Jest to spory przedział czasu. Jesteśmy szczęśliwi, że tak licznie przybyliście na naszą uroczystość i możemy was gościć oraz zaprezentować część naszego życia. Witam serdecznie przybyłych gości, a w szczególności konsula RP w Chicago Konrada Zielińskiego, który także jest motocyklistą, przedstawicieli polonijnych klubów motocyklowych i wszystkich naszych sympatyków. Wielkie słowa podziękowania kieruję również do Małgorzaty Kot, dyrektora wykonawczego Muzeum Polskiego za udostępnienie nam muzealnych progów.
Na otwarciu wystawy nie mogło także zabraknąć „Dzikiej”, czyli Magdaleny Huk, która dwadzieścia lat temu założyła klub i przez piętnaście lat go prowadziła.
Ozdobą wieczoru był występ Agnieszki Iwańskiej z zespołem, która zaprezentowała jazzowe szlagiery w łatwo wpadającym w ucho wykonaniu. Burza oklasków potwierdziła kunszt artystki, jednocześnie wprowadzając przybyłych gości w melancholijny nastrój, sprzyjający kontemplowaniu wystawy przygotowanej z okazji jubileuszu. Muzealne gabloty zostały szczelnie wypełnione pamiątkami klubowymi. Koszulki, plakaty, naszywki, metalowe oznaki, a także jednoślady z ubiegłych dekad przyciągały uwagę uczestników sobotniej imprezy. Eksponatów zebrano sporo, zważywszy na wieloletnią intensywną działalność klubową.
Działalność Sokołów sięga roku 1997, kiedy to mała grupa znajomych, entuzjastów motocykli, wzięła po raz pierwszy udział w chicagowskiej paradzie z okazji obchodów uchwalenia Konstytucji 3 maja. Kilka miesięcy po tym wydarzeniu, na zlocie motocyklowym w Sturgis w Południowej Dakocie, powstała idea założenia pierwszego polonijnego klubu motocyklowego. Zaproponowana przez Magdę Huk nazwa „Sokół” nawiązywała nie tylko do nazwy przedwojennej marki polskiego motocykla, ale także do czasu kampanii wrześniowej. Szarże motocyklistów na sokołach w służbie wojsk pancernych przeszły do historii polskiego oręża. Wyposażone w karabiny maszynowe siały popłoch pośród niemieckich żołnierzy.
Przez wszystkie lata działalności klub angażował się nie tylko w organizowanie motocyklowych wojaży. Od początku istnienia członkowie skupili się na propagowaniu idei pozytywnego motocyklisty, naprawiając wypaczony wizerunek człowieka w skórze na motocyklu przedstawiony w filmie „Easy Rider”. Temu właśnie służyły i służą organizowane przez Sokołów wystawy, wernisaże czy poetyckie spotkania.
Sobotni wieczór był wymarzoną okazją do wspomnień z minionych lat. Zapytana o refleksje związane z jubileuszem była prezeska klubu powiedziała: – Najmilej wspominam wyjazdy motocyklowe. Objechaliśmy wszystkie stany. Te wspomnienia pozostaną na całe życie. To właśnie ukształtowało mnie i mój charakter – powiedziała nam Dzika. Wiceprezes klubu Rafał Gil dodał: – Jest to dla mnie styl życia. Dlatego nie potrafię przytoczyć jednego wspomnienia, które utkwiło mi w pamięci.
Po zakończeniu oficjalnego spotkania w muzeum przeniesiono się do pomieszczeń klubowych przy ulicy Diversey, gdzie do wczesnych godzin rannych podsumowywano udane sobotnie obchody.
Wystawa w Muzeum Polskim z okazji porcelanowego jubileuszu klubu Sokół Riders będzie czynna do końca marca. W dalszych planach motocykliści mają letni piknik, a w listopadzie na podsumowanie roku jubileuszowego jeźdźcy spod znaku Sokół Riders myślą o zorganizowaniu balu „na tysiąc par”. Życzymy Sokołom realizacji zarówno tegorocznych, jak i długoterminowych planów oraz gratulujemy 20-lecia założenia klubu.
Tekst i zdjęcia: Artur Partyka
Reklama