Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 01:21
Reklama KD Market

Dzwony



Niedzielny poranek. Otwieram na chwilę okno pokoju, za którym wstaje piękny dzień oraz czuć świeże, choć mroźne powietrze. Słyszę głos kościelnych dzwonów. Przez chwilę uczestniczę w małym koncercie, który budzi we mnie sentymentalne wspomnienia.

Od dzieciństwa pamiętam, że bicie dzwonów parafialnej świątyni oznaczało zapowiedź jakiegoś wydarzenia. Do dzisiaj pół godziny przed rozpoczęciem porannej albo wieczornej mszy zapowiada, że czas wychodzić z domu. O godzinie dwunastej, gdy biją na Anioł Pański, przypominają, że to już połowa dnia. Czasem słychać nostalgiczne uderzenia dzwonu, który nazywają „dzwonem konających”, obwieszcza śmierć któregoś z mieszkańców.

W starym kościółku mojej rodzinnej miejscowości jest też pęknięty, wiekowy dzwonek, który kołysze się gdy nadchodzi burza, a jak twierdzą mieszkańcy, jego dźwięk, połączony z modlitwą, rozprasza nawałnice. Nigdy nie zapomnę tych wszystkich kościelnych dzwonów, które w niedziele, kiedy mieszkałem w Rzymie, dawały prawdziwe koncerty. A szczególnie te w niedzielę wielkanocną czy w Boże Narodzenie. Także w czasie kilku miesięcy spędzonych kiedyś w centrum Londynu, miałem okazję słuchać bicia wielu dzwonów z anglikańskich katedr i kościołów.

Dlaczego o tym piszę? Czemu wracają te wspomnienia? Otóż myślę przy tej okazji, że kiedyś życie było prostsze. W tej prostocie była jakaś tajemnica przeżywanych chwil, które dawały radość i jakiś głębszy oddech, na który dzisiaj często nie ma czasu. Dźwięk kościelnych dzwonów świadczy także o chrześcijańskich korzeniach mojego kraju, Polski, która jest częścią Europy, a ta także ma swoją chrześcijańską przeszłość. Niestety nie wszystkim się to podoba. Pojawiające się pretensje, że bicie dzwonów, zwłaszcza ranne, przeszkadza ludziom w odpoczynku, prowadziły do zaskarżania, a w konsekwencji do ich zamilknięcia. Bardzo często skargi te płynęły od chrześcijan, katolików! Nie mają z tym problemu wyznawcy innych religii. W krajach muzułmańskich już o godzinie piątej rano słychać głośne, często przez megafony, nawoływanie do modlitwy, dochodzące się z minaretów islamskich meczetów. W Nowym Jorku słyszałem w piątek po południu głos syren, które oznajmiały rozpoczęcie żydowskiego szabatu. Nikogo to nie dziwi, ani nie gorszy. Dlaczego zatem głos dzwonów ze chrześcijańskich świątyń bywa powodem ataków i niechęci?

Zmieniły się czasy. Inne jest podejście ludzi do religii. W dobie ubóstwianej przez świat „tolerancji” łatwiej jest zgodzić się na obecność innych religii, byle nie chrześcijaństwa. Jezus Chrystus jest wciąż „znakiem sprzeciwu”. Czterdzieści jeden lat temu krakowski kardynał Karol Wojtyła stawiał pytania w rekolekcjach dla papieża Pawła VI: „Czyż czasy, w których żyjemy, nie potwierdzają w szczególnej mierze prawdy zawartej w słowach Symeona? Czyż Jezus nie jest dzisiaj światłością na oświecenie ludzi, a zarazem znakiem, któremu się sprzeciwiają?”. Dzisiaj chrześcijaństwo przeżywa bardzo wiele ataków nie tylko z zewnątrz, ale także pochodzących ze swojego wnętrza. Jest w nich wiele zajadłości i nienawiści. I nie chodzi tu wcale o słuszną krytykę zachowania ludzi Kościoła, zwłaszcza tych grzesznych i przestępstw popełnianych jawnie i w ukryciu. Tu chodzi o nienawiść do chrześcijaństwa w ogóle. Stąd ciągle powiększająca się liczba męczenników, niszczenie świątyń, zeświecczenie stylu życia, niebezpieczne ideologie.

Bijące kościelne dzwony dają zatem pewien zróżnicowany obraz: dla jednych są wezwaniem, dla innych alarmującym sygnałem, ale są też dla części ludzi uderzeniem w ich sumienia, przypominając o czymś, co usunęli ze swojego życia, albo czego nie chcą zaakceptować. Argumenty mówiące o tym, że na przykład w Polsce, uważanej do niedawna za kraj katolicki, zarówno obecność wielu kościołów, jak i odgłosy bijących dzwonów są integralną częścią kultury i wielowiekowej tradycji, nie wystarczają oponentom. I nie chodzi tu wcale o wygodne życie, potrzebę ciszy i spokoju, które rzekomo zakłóca dźwięk kościelnych dzwonów. Problem jest głębszy.

Problemem jest neopogaństwo, które znowu nie dotyczy tylko ludzi niewierzących, z zewnątrz, ale dotyka coraz częściej samych chrześcijan. Będąc chrześcijaninem, trzeba odważnie demaskować neopogaństwo w sobie i pokazywać jego skutki innym. Nie trzeba się bać bycia chrześcijaninem z całą tego konsekwencją. Wsłuchując się w bicie kościelnych dzwonów, jeśli gdzieś one jeszcze są, warto zatrzymać się na chwilę i posłuchać samego siebie. Co mówi mi moje serce? Co pokazuje mi moje sumienie? Jakie jest moje życie? William Carlos Williams napisał w wierszu o katolickich dzwonach: „Choć nie jestem katolikiem / wsłuchuję się w dzwony / z żółtej ceglanej wieży / ich nowego kościoła (…) na początek i koniec dzwonienia! / Dzwońcie, dzwońcie, dzwońcie / dzwońcie, katolickie dzwony!”

ks. Łukasz Kleczka

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, studiował też w Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. Od 2011 roku przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama